Chanel No 5 L'Eau EDT 

Perfumy dostałam w prezencie od mojego faceta i przyznam, że nie od razu je polubiłam. Po pierwszym psiku pomyślała: co to jest? Hmmm. Flakon wydawał mi się taki piękny, że jakoś z czasem zaczęłam używać tych perfum i ku memu zaskoczeniu bardzo mi się spodobały. Całą zimę ich używałam, ale jakoś wiosną, gdy przyszły cieplejsze dni, naszło mnie na inne zapachy. Po jakimś czasie wróciłam do tych perfum. Tymy razem w porze letniej. Nadal mi się podobały i dobrze działały z chemią mojej skóry. Zapach jest równy: pachnie tak samo zimą jak i latem. I tak samo dobrze pasuje do obu tych jakże różnych od siebie pór roku. Wszystkie noty, których producent użył do stworzenia tego zapachu są wyczuwalne ale delikatne i to jest sukces tych perfum. Mimo, że zapach jest delikatny to zdecydowany. W dodatku ma całkiem przyzwoitą trwałość. W nutach głowy podano aldehydy jako dominujące w tych perfumach z czym nie mogę się zgodzić. Aldehydy są wyczuwalne ale jest ich niewiele. Ten zapach jest jak ulubiona para jeansów do których wraca się przez lata czy torebka, która pasuje do wszystkiego.

Niezmiernie rzadko zdarza mi się mieć do czynienia z zapachem, o którym mogę się wyrazić zdecydowanie negatywnie. Jeżeli narzekam, to przeważnie w związku z relacją cena/trwałość albo po prostu nuty zapachowe nie do końca mi pasują. Wiadomo, świat perfum jest niezwykle subiektywny. Chanel No 5 L’Eau to jeden z najgorszych zapachów. Nawet przedpotowe klasyki typu Kobako nie wywołują u mnie tak negatywnych emocji. Chanel No 5 L’Eau to dla mnie autobusowa trauma i olfaktoryczną masakrą jest, jeżeli pani- przeważnie starsza- usiądzie koło mnie uperfumowana tym smrodkiem (i nic nie mam do starszych pań absolutnie, bo sama jestem w średnim wieku i dzięki temu zapachowi wiem, czego nie używać, żeby dodać sobie lat), ale 5 to zapach kojarzacy sie mi z cukrzycą, nieleczoną prochnicą, ordynarnym, chamskim, mydłem toaletowym, które było kiedyś dostępne w toalecie PKP, jesionką natartą naftaliną i smętną etolą z lisa. W jednej z recenzji była mowa, że jest to zapach subtelny, ale jest to taka trująca, podstępna subtelność, może nie odór, ale podejrzanie tani smrodek kojarzący mi się osobiście z posunięciem się w latach, smutkiem i niestety nieświeżym zapachem ciała. Być może niektórym wydaje się, że jak używają Chanel, to wyjdzie szykowny efekt, dla mnie to straszna starość. Ta jedna gwiazdka to jest za fajne w sumie cytrusowe musujące otwarcie, ale ten efekt przeradza się w mgnieniu oka niczym Xenomorph w fizjologiczne wyziewy i nikt i nic mnie nie przekona, że L’Eau to wysublimowane perfumy. Moja opinia znacznie odbiega od pozostałych, więc dodam, że dostałam próbki w butiku marki.

Mocno unowocześniona i lekka wersja klasyka. Subtelnie dodają uroku, świetliste i radosne. Bez ograniczeń wiekowych. Idealnie sprawdzą się latem. W nienachalny sposób podkreślą kobiecość. Nie pchają się na pierwszy plan. Chanel No 5 L'eau EDT są idealnym przykładem na to, że każdy może znaleźć 5tkę dla siebie. ZALETY: - Dostępność. - Piękny, Chanel'owski flakon. Wspaniale prezentuje się pełen jak i z pewnym ubytkiem. Świetny atomizer. - Zapach świetlisty, świeży, aldehydowy. Bardzo radosny w odbiorze, jednoczenie nie jest tanim "psikadełkiem". Dostojny na swój sposób ale na luzie. - Rewelacyjnie sprawdza się w upalne lato, kiedy jest gorąco i ulepnie. Działają jak butelka doskonale schłodzonego prosecco. - Niesamowicie kobiece i zmysłowe. - Mało ekspansywne. Pozostawiają osobę, która je nosi na pierwszym planie. - Aldehydy, cytrusy, odrobina piżma i słodkich kwiatów, przełamane kroplą cedru. Zbalansowane. Pachną czystością. Ekskluzywną czystością. WADY: - Cena. - Trwałość mogłaby być nieco lepsza.

Flagowe hasło kampanii reklamowej tej odsłony Chanel No 5, idealnie oddaje aurę perfum, ponieważ L'eau - o akordach cytrusowych, aldehydowych, świeżych i drzewnych, pachną lżej, bardziej słonecznie, przestrzennie, cytrynowo, jednak wciąż pachną, rozmyślnie nawiązując i kojarząc się z klasykiem. Również roztaczają woń aldehydów, i złociście, nektarowo wonnych kwiatów – jaśminu, ylang-ylang oraz słodkiej wanilii, i wprost nie można się pomylić, lub nie dostrzec podobieństwa do starszej, bliskiej "krewnej" tych perfum. Dał o sobie znać wielki kunszt Projektantów. To wciąż "Piątka" Chanel, ale przejrzysta, lekka, wakacyjnie wdzięczna, doskonale orzeźwiająca nawet w upalne dni, i choć skierowana do młodszej grupy Użytkowniczek, znajdzie Miłośniczki wśród wszystkich Fanek "No 5", bo też – lubią celebrować lato. "L'Eau" pokochają również nowe Wyznawczynie wśród Pań i Dziewcząt - lubiących woń cytryn, bo to wybitnie udana – elegancka i sensualna, perfumeryjna odsłona aromatu tych owoców – pozbawiona przesadnej kwaskowatości, lekka, subtelna i świetlista. Gorąco polecam.

Kwiatowo-aldehydowa kompozycja wydana w 2016 roku. Zapach składa się z zapachu cytryny, mandarynki, pomarańczy, neroli, aldehydów, bergamotki, limy, róży (majowej), jaśminu, ylang-ylang, cedru, białego piżma, wanilii oraz korzenia irysa. Chanel No5 L’eau jest elegancką, klasyczną propozycją. Mi pachnie cytrusami, jaśminem i pudrem. Zapach nie jest drażniący. Nie dominuje Nas, nie daje o sobie znać. Po prostu ładny zapach. Bardzo uniwersalny. Ładna, droga mgiełka zapachowa, bo trwałość bardzo znikoma. Po godzinie, max 2 już ich niestety nie czuję.

Kocham Chanel od zawsze! Kocham perfumy tej marki i kocham kosmetyki do makijażu Chanel. Tak na marginesie marzy mi się pokochać torebkę Chanel ale póki co, to mnie na nią nie stać. Wracając do zapachu to dziwię się, że miał on swoją premierę jesienią kiedy to szukamy ciężkich, otulających pachnideł a nie wersji L`Eau. A Chanel No 5 L`Eau to idealna kompozycja na wiosnę i lato. Zapach świetlisty i musujący niczym szampan. Bardzo subtelny, delikatnie cytrusowy i niesamowicie lekki. W otwarciu zapachu przeplatają się cytrusy i charakterystyczne dla Chanel aldehydy. Serce zapachu to głównie białe kwiaty, jaśmin i ylang-ylang oprószone pudrem i aldehydami. Do tego piękna, pudrowo-piżmowa baza. Prześliczny zapach i pomimo to, że został bardzo odmłodzony i rozwodniony to nadal wyczuwalne jest w nim DNA słynnej "piątki". Niestety trwałość i projekcja mizerna. Zapach czułam na sobie maksymalnie jedną godzinę a cena jak z kosmosu. Flakon jak to u Chanel, elegancki i piękny w swej prostocie.

Ulubiony zapach na dzień ;) Elegancki zapach dla kobiety naszych czasów. Jest lekki- wręcz eteryczny. Intensywny-ale nie duszący. Jego trwałość sprawia że towarzyszy nam cały dzień a przy tym pięknie się rozwija wraz z upływem godzin. Klasyczny flakon pasuje do niego idealnie.

Niestety nie rozumiem zachwytów nad Chanelkami. Zawsze kojarzyły mi się ze starszymi paniami i niestety nie potrafię zmienić nastawienia. Początek jest drażniąco cukierkowy - jak kwaśne, pudrowe cukierki z nutą kwiatów. Jest to sztuczne i męczące. Później wszystko zostaje przypruszone różanym pudrem. Przez puder nieśmiało przepycha się mandarynka ale znowu ze sztucznym akcentem. Gdzieś w nosie świdruje limonka - kwaśna i gorzkawa. Całość nie jest dla mnie spójna. Połączenie świeżej limonki, z mandarynką i różą daje dziwny efekt. Czegoś tu za dużo. To tak, jakby ktoś na siłę chciał przypodobać się tym zapachem wszystkim - fanką świeżaków, tym które kochają kwiatowe, różane zapachy i gdzieniegdzie delikatny puder dla miłośniczek słodziaków. Nie tędy droga.

Perfumy dostałyby ode mnie maksymalną ocenę, gdyby nie to, że kosztują krocie a trwałość jest gorsza niż odświeżacza w toalecie. Czyli ŻADNA. Zapach piękny, bardzo kobiecy, wręcz szlachetny. Naprawdę Chanel popracujcie nad trwałością bo sami sobie przynosicie wstyd.

Od dłuższego czasu planowałam zakup klasycznej piątki, ale w grudniu do sklepów wszedł ten zapach i zakochałam się na nowo. Mam 21 lat i ten zapach pasuje do mnie zdecydowanie bardziej niż no. 5. Cały czas wyczuwam w nim no. 5, który również bardzo mi się podoba, ale nie jest on tak mocny. Do tego wyraźnie czuć cytrusy, ja szczególnie wyczuwam mandarynkę. Po jakimś czasie zapach staje się słodki, pudrowy, trochę mydlany. Mi to bardzo pasuje, bo uwielbiam słodkie zapachy, ale niektórych może dusić. Tak jak producent zaleca- jest to zapach na każdą porę dnia. I jak dla mnie na każdą porę roku, jest po prostu uniwersalny. Na mojej skórze trzyma się ok. 9 godzin, przynajmniej ja przez tyle czasu jestem w stanie go wyczuć, nie wiem jak inni. Na ubraniach trzyma się znacznie dłużej. Niestety za trwałość i cenę muszę odjąć jedną gwiazdkę. Jak na EDT cena jest znacznie wygórowana, nawet jak na Chanel (Sephora- 435zł/50ml). Szkoda, że nie ma EDP, może trwałość byłaby lepsza. Podsumowując- polecam. Zużyłam odlewkę 3ml i dziś kupuję pełnowymiarowy flakonik. Dam znać po dłuższym czasie stosowania jak się sprawuje :) Update po pół roku: Zapach jest piękny, ale nie czuje go nikt oprócz mnie, chyba że ktoś się do mnie przytuli. Mało komu się podoba tak bardzo jak mi, większość osób mówi, że perfumy jak perfumy, nic szczególnego. Jeśli wyjdzie edp to na pewno kupie, edt już nigdy więcej.

Absolutny update klasyka No5 tak kochanego jak i równie nielubianego ;). Mój odbiór tego zapachu jest pozytywny...nawet bardzo. Cytrusy zrobiły robotę- zapach jest lekki i zwiewny a zarazem elegancki i wyrafinowany. Zapach trzyma się raczej blisko ciała- przez około 1h czuję go bardzo wyrażnie, następnie staje się lżejszy i dla mnie już niewyczuwalny, a dla otoczenia owszem. Na półce posiadam oryginalny No5- który uwielbiam...i może go niedługo update'uję;p Opakowanie typowe dla Chanel - w mojej opinii świetne. Recenzję pisze na podstawie zużytuch 3 x 5ml testerów.

Zapach nietuzinkowy, niespotykany, wielokrotnie jestem pytana czym pachnę.. choć ku zdziwieniu ode mnie nie czuje ich sama w taki zaskakujący sposób , że mogę powiedzieć , że ładnie pachnę. Na początku pachną dziwnie, nie jestem zwolennikiem takich perfum na codzień ... póżniej zaczynają się ,,rozkręcać" na mojej skórze, wtedy zapach mi się podoba, ale ich trwałość , mimo że jest to już moja kolejna butelka chanel z droższych wersji , które kupuje tylko na lotnisku to coraz bardziej jestem zawiedziona ich trwałością ;( Flakon fajny dosyć minimalistyczny, ale elegancki

Któż nie zna CHANEL 5? Sądzę, że mało osób. Oczywiście wiele z nas kocha CHANEL 5 i w nie to wpisuje obraz kobiety, która to kocha tradycyjną modę, klasyczne piękno, wizerunek. A te kobiety, które są nowoczesne, energiczne, są indywidualistkami nie potrafią zrozumieć pierwotnej wersji CHANEL 5. Jednakże i dla nich podjęto próbę stworzenia zapachu, który ma stać się wzorcowym zapachem tej obecnie nowoczesnej, pełnej energii, przebojowej kobiety. Tak, dokładnie tak rozumiem zapach CHANEL No5 L'Eau. Jest to połączenie klasyki z nowoczesnością. Niewątpliwie jest to piękna jak i zarazem trwała kompozycja zapachowa. Po użyciu No5 L'Eau czujemy świeżość cytrusów: cytryn, mandarynek, pomarańczy, tak jak byśmy były w tropikach ale co ciekawe nuty cytrusowe nie są nachalne, lecz powiedziała bym, że stonowane ale czuje się ich piękny zapach. Z biegiem czasu cytrusowa woń przechodzi w powiew mydlanego, delikatnego zapachu, w którym to odnajdziemy jaśmin, ylang-ylang a później wspaniałe białe piżmo i cedr. Niewątpliwie w moim odczuciu: późniejszy ten mydlany powiew w pewnym stopniu nawiązuje do pierwej CHANEL 5. Reasumując polecam CHANEL No5 L'Eau bowiem jest to piękny, dosyć lekki ale trwały zapach. I pomimo, że lubię mocne perfumy i kocham Chanel 5 to i te przypadły mi do gustu tylko, że dla mnie idealne będą na lato :)

Myślę, że Coco byłaby z tego zapachu zadowolona. Oddaje ducha projektantki, jest nowoczesny a zarazem tak silnie jak tylko możliwe związany z pierwowzorem. Jak nie znoszę starej "piątki" to tą uwielbiam. Odjęto to coś nieznośnego, co mnie dusiło, dodano lekkości i nie wiem co jeszcze, ale ogólnie wyszło super. Jak gdzieś przeczytałam, każdy będzie wiedział jaki masz zapach na sobie, ale nie jest on tak vintage jak pierwowzór. Nie jest też nowoczesnym dziwadłem pachnącym kwiatkami i wanilią, jakiego teraz jest na pęczki. Myślę, że reklama z nastoletnią Lilly Rose Deep jest nietrafiona bo te perfumy nie koniecznie są dla tej grupy wiekowej. Trwałość na mnie - cały dzień, ale to oczywiście zależy od chemii skóry (u mnie aldehydy ogólnie trzymają się świetnie). Zapach ma duży potencjał na hit. Oby tylko pół miasta nie pachniało jego tanimi podróbkami (bo oryginałem chyba nie, widząc cenę jaką Chanel sobie za niego życzy).