My Secret Bronze'n'Blush Contouring Palette Zestaw do modelowania konturu twarzy

Bronzer bardzo się pyli.Kolor wpada w odcienie pomarańczy-ten produkt nie jest dla mnie. Nie utrzymuje się długo, schodzi "plamami". Róż również się pyli ,ale kolor bardzo ładny. Po kilku godzinach nie ma po nim śladu. Za tą cenę można kupić lepsze duo :)

My secret zaskakuje mnie jakością swoich produktów do twarzy, ale niestety nie tym razem. Nie zaglądałam wcześniej na opinie tego kosmetyku, a szkoda, bo teraz nie wiem czy go wyrzucić czy co z nim zrobić... użyłam go 2 razy i chyba tyle wsytarczy. Otóż bronzer: bardzo się pyli, dość ciężko się rozprowadza na twarzy, przez co zostawia lekkie plamy, kolor jest... no taki sobie, mam po prostu ładniejsze bronzery i ten używałabym po prostu na siłę. Róż w przeciwieństwie do bronzera jest bardzo skamieniały i słabo napigmentowany, ciężko wyciągnąć z niego cokolwiek, kolor jest nawet nawet, ale powtórzę się, mam lepsze róże. W tej cenie i nawet z tej samej marki można mieć lepsze produkty, ten radziłabym omijać, bo choć jest taniutki to 'nie działa'

Produkty My secret lubią pozytywnie zaskakiwać. W tym przypadku wyjątkowo sprawdził się u mnie brązer. Ma ciekawy, niespotykany kolor, który dobrze sprawdza się przy mojej jasnej, żółtawej skórze. Dodaje koloru i dobrze podkreśla policzki. Minusem jest trwałość. Niestety w ciągu dnia znika z twarzy. Używałam go również jako cienia do powiek. Niestety roluje się i wygląda bardzo średnio już po godzinie. Dodatkowo ciężko go wydobyć kiedy jest już na wykończeniu. Różu nie używam, ale kolor jest ładny i delikatny.

Kupiłam za grosze, na promocji to było 7 zł... O ile róż jest nawet fajny, chociaż nie pasuje do każdego makijażu, to bronzer ma okropny kolor, plami policzki i wypada zielonkawo? Pomarańczowo? Sama nie wiem, ale nie lubię efektu jaki daje. Róż jak i bronzer bardzo się pylą, dlatego pewnie szybko się skończą ( i dobrze). Jeśli komuś zapach kosmetyków nie przeszkadza, to za jego atut można uznać właśnie zapach :) Próbowałam różnymi pędzlami na różne podkłady i nie, nie polubiliśmy się. Nie polecam, wystarczy dołożyć kilka złotych i można już kupić naprawdę fajny produkt niż męczyć się z tym ( choćby Kobo czy MUR).

Produkt sprawdzi się dla początkujących i mało wymagających. Róż jest ok, ładny kolor, dość dobrze napigmentowany. Z bronzerem gorzej. Jest słabo napigmentowany. Ma pomarańczowy odcień. Robi plamy. Ma bardzo słabą trwałość. Po niedługim czasie na twarzy zostają jedynie żółto- pomarańczowe plamy. Podkreśla niedoskonałości.

Od razu do rzeczy. Opakowanie fajne bo płaskie ( nienawidzę tych wypukłych) choć łatwo pęka Idea produktu prześwietna, o wiele bardziej podoba mi się duo róż i bronzer niż bronzer i jakiś kiepskiej jakości żółtawy puder Różowi nie mam nic do zarzucenia. Dla niektórych może być za różowy ale na mojej ciepłej skórze wychodzi ok. Jest mocno matowy, zero shimmeru Bronzer jest średni. Kolor jest bardzo żółtawy, w sensie rozciera się do mocnej żółci. Zdecydowanie do ocieplania i wciąż nie jest to mój ulubiony kolor. Bardzo się sypie i szybko zużywa w stosunku do różu. Myślę że na max dwa, trzy miesiące codziennego używania oszczędnie. A ciężko go używać oszczędnie bo ma słaba pigmentacje. szybko znika z twarzy, wręcz po godzinie zostaje tylko ta żółtawa poswiata Polecam ten zestaw dla lubiących różowe róże i delikatne bronzery tak na początek. Starym wyjadaczkom polecam pojedyncze róże z my Secret bo formuła jest super a to duo lepiej sobie darować Dla porównania obok bronzera swatch inglot 505 ( pierwszy od dołu)

Kupiłam to wiele obiecujące duo na promocji za jakieś 9 zł. nie oczekiwałam cudów wiec i sie nie rozczarowałam. jestem bardzo ale to bardzo blada, w zimie stosując go jako "ocieplacz" a nie jako produkt do konturowania wyglądałam tak pomarańczowo jak bym nałożyła taki pomarańczowy samoopalacz. Nawet teraz (w lecie) na opalonej skórze wygląda za pomarańczowo. Próbowałam go na znajomych, rodzinie i jeszcze nie znalazłam osoby na której nie wyglądał by tak ciepło. Wydaje mi sie, że jest zdecydowanie cieplejszy niż bahama mama. Podkreśla ponadto moje wszelkie niedoskonałości, na policzkach jak i bokach czoła. Wyglądam wrecz jak czekolada z orzechami. Nie żartuje. Róż jest piekny, spedziłam z nim całą wiosne, ma piekny kolor który nadaje sie dla ciepłej jak i zimnej karnacji, niestety trzeba bardzo uwazać bo jest dosyć mocno napigmentowany. Podsumując, jedyny użyteczny z tego duo jest dla mnie róż, który jednak nie jest jakiś szałowy, bo za te 18 bodajże złotych w regularnej cenie można kupić naprawde fajny róż którym bedzie sie łatwiej pracować.

Kupiłam go trochę z ciekawości, bo bardzo lubię inne bronzery / rozświetlacze / róże z Mysecret i byłam ciekawa, jak się sprawdzi. W opakowaniu wyglądał na strasznie bledziutki, ale zaryzykowałam. Okazał się idealny! Bronzer - wcale nie jest tak totalnie jasny na skórze. Owszem, może być - przy pierwszym muśnięciu, ale można go nakładać stopniowo (zero plam!), robiąc naprawdę piękny efekt. Daje efekt jak bronzery z wyższej półki, lekko ciepły, ale dokładnie na tyle, jak powinien kosmetyk do konturowania (te z Was, które używały Bahama Mamy, wiedzą, jaki efekt ocieplenia mam na myśli). Świetnie wygląda zarówno w dziennym, jak i sztucznym świetle, nieskazitelnie, i trzyma się wzorowo. Naprawdę nie spodziewałam się, że tak nijako wyglądającym w opakowaniu bronzerem można będzie tak idealnie wykonturować twarz. Róż - bardzo jasny, o pięknym, naturalnym odcieniu, ale jednak widoczny na skórze, również można stopniować intensywność (będą zadowolone i zwolenniczki lekkiego, jak i wyrazistego rumieńca, ja nakładam różną ilość w zależności od nastroju i zawsze wygląda pięknie). Dla mnie produkt idealny, cudowna kolorystyka i konsystencja, za taką cenę zaskakujące - jak powiedziałam, niczym produkt z wyższej półki. Jedyne minusy - przydałby się do kompletu rozświetlacz (ale tu już marudzę, bo mam ich tysiąc w osobnych pudełkach) oraz to, że bronzer wydaje się mało wydajny - mam go stosunkowo niedługo, a zużycie wygląda na dość znaczące. Ale cena pozwala kupować go często, więc co mi tam ;) Ale poza tym - nie rozstaję się z nim. Póki co zasłużył na moje KWC :)