Usłyszałam o tym pudrze już dosyć dawno, polecała go RLM do cery mieszanej z tłustą strefą T. Dokładnie z takim problemem się borykam, utrzymanie matu to na mojej skórze niesamowite wyzwanie. Upatrzyłam więc jakąś promkę w Kontigo i oczywiście z wielką ciekawością, ale i nadzieją przystąpiłam do testów.
Puder otrzymujemy zapakowany w plastikowe opakowanie, w jakich znajduje się większość pudrów sypkich. Ma fioletową zakrętkę i przezroczystą resztę, dzięki czemu na bieżąco możemy kontrolować zużycie. Niestety, plastik jest dość kiepskiej jakości, wydaje się być kruchy, ale póki co nie mogę narzekać, używam go miesiąc i nic się z opakowaniem złego nie stało, jedynie lekko się porysowało i trochę starły się napisy. Jeśli chodzi o sitko, to moim zdaniem optymalnie dozuje produkt. Wiadomo, trochę się pyli, jak większość pudrów sypkich. Sądzę też, że ogólnie pudry sypkie średnio nadają się do torebki i w podróże – lubią się wtedy po prostu wysypywać. Zwykle mam na takie okoliczności pudry prasowane, ale akurat wszystkie mi się pokończyły, więc z pudru Moia korzystałam zarówno rano, stacjonarnie, jak i poza domem. Dla mnie puder ma leciutko nieprzyjemny zapach, ale nie zwracam na to za bardzo uwagi podczas aplikacji, a później nic już nie da się wyczuć, także spoko. Produkt jest ładnie zmielony, aksamitny w dotyku. Dostępność średnia, jak już pisałam można go dorwać w Kontigo, za to często widzę go na promocji, więc spoko. Pojemność jak za taką cenę jest ok. Wydajność nienajgorsza, nigdy nie żałuję sobie pudru podczas aplikacji, zresztą robię to zwykle metodą bakingu i wtedy idzie go bardzo dużo, w dodatku przez miesiąc używałam go też w ciągu dnia do poprawek i zostało mi jeszcze dość sporo produktu.
Nakładam go zwykle metodą bakingu, najczęściej wilgotną gąbeczką typu BB. Poprawek w ciągu dnia dokonuje albo puszkiem, albo dużym, puchatym pędzlem. Dobrze trzyma się pędzla i gąbki, świetnie nadaje się również do bakingu. Jeśli chodzi o jego działanie: ogólnie mogę powiedzieć, że jest to całkiem dobry produkt. Najważniejsze dla mnie, czyli utrzymanie matu jest dobrze, oczywiście efekt zależy też od użytego podkładu, ale jest mi w stanie zagwarantować od 4 do 7 godzin matu, co jest naprawdę fajnym wynikiem na mojej cerze. W dodatku muszę zaznaczyć, że mamy obecnie środek lata i upały, więc nie miał łatwego zadania. Także matowienie zaliczam mu na plus. Nie zauważyłam, żeby wysuszał, nie podrażnia i nie zapycha. Co do bielenia twarzy – mnie tego nie robi, ale ja mam dość jasną karnację i rzadko mam z tym problem. Zresztą nadmiar po przypudrowaniu usuwam zawsze dużym, puchatym pędzlem i to zdecydowanie pomaga. Świetnie nadaje się do bakingu. W dodatku pod oczy też daje radę, chociaż ja nie mam bardzo wymagającej ani cienkiej skóry w tej okolicy. Ogólnie pomimo swej mocno matującej formuły nadaje się u mnie na całą twarz. Dobrze sprawdza się też do poprawek w trakcie dnia, po usunięciu nadmiaru sebum spokojnie można się przypudrować bez ryzyka zwarzenia.
Podsumowując, uważam, że jest to porządny puder w spoko cenie, posiadaczki cer mieszanych i tłustych powinny być zadowolone, a i normalnym cerom nie powinien sprawiać kłopotów. Jestem na tak i myślę, że kiedyś go jeszcze kupię.
Zalety:
- bardzo dobrze trzyma mat
- można go dokładać w trakcie dnia, nie warzy się
- ładnie wygląda na całej twarzy, również pod oczami
- nie wysusza
- drobno zmielony
- wydajny
Wady:
- kiepskiej jakości opakowanie
- dostępność (tylko w Kontigo)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie