Cettua Pore Control Facial Mask Maseczka ograniczająca rozszerzanie się porów skóry

Jestem zdziwiona tak kiepską oceną tej maseczki, bo z trzech wypróbowanych przeze mnie płacht tej marki, ta zwężająca pory sprawdziła się szczerze mówiąc najlepiej. Zacznę od tego, że materiał jest niezwykle delikatny - oczywiście mogłam to zrobić przez nieuwagę, ale używam maseczek w płachcie od kilku lat, a ta była pierwszą, którą rozerwałam podczas nakładania. Bawełna nie ocieka esencją, ale jest jej na tyle dużo, by długo pozostawała dość wilgotna. Dla mnie to zaleta, bo nie lubię, gdy spływają mi strużki płynu przez czas aplikacji. W trakcie noszenia maseczki nic się nie dzieje - żadnego mrowienia, szczypania ani innych niepokojących sygnałów. Zapach jest drogeryjno-apteczny, ale nie przeszkadza specjalnie. Cera po zdjęciu płachty jest wyraźnie uspokojona i moim zdaniem pory są oczyszczone i zwężone. Nie zaobserwowałam podrażnienia, ale nie mogę też powiedzieć, że nie ma żadnego efektu. Myślę, że przy regularnym stosowaniu mogłaby pomóc w poprawieniu stanu cery. Nie pozostawiła też nieprzyjemnego, lepkiego filtra na twarzy. Ja ze swojej strony polecam.

Kupiłam w Hebe jakiś czas temu, na promocji, cena była przystępna. Wcześniej używałam niebieskiej nawilżającej wersji i byłam z niej zadowolona. Niestety ten zakup okazał się niezbyt udany. Zużyłam dwie sztuki (bo od razu kupiłam dwie) i już wiem, że więcej nie kupię tej maski. W mojej ocenie jest poprostu słaba i wolę wybrać coś innego. Po wieczornym demakijażu twarzy zrobiłam delikatny peeling enzymatyczny, następnie stonizowałam twarz i przystąpiłam do nakładania maski. Jej zapach jest dla mnie okropny. Nie jest to typowo alkoholowy zapach, ale jest równie drażniący i nieprzyjemny. Niestety, ta woń jest tak intensywna, że czułam ją jeszcze jakiś czas po zdjęciu maski. Płat jest zrobiony z cieniutkiej tkaniny, która dość dobrze ułożyła się na mojej buzi. Na policzkach trochę się pomarszczyła, ale nie mam pretensji, bo moja buzia jest dość drobna i większość masek w płachcie poprostu źle układa mi się na bokach twarzy. Jedynie w górnej części nosa płachta trochę zaczęła odchodzić po nałożeniu. Maska jest bardzo dobrze nasączona esencją. W saszetce zostało jej sporo - zużyłam na szyję i dekolt, żeby się nie zmarnowało. Producent zaleca trzymać na skórze 10-20 minut. Ja po 20 minutach stwierdziłam że płacht jest nadal mocno wilgotny, w żadnym miejscu nie odchodzi (poza tą sferą w górnej części nosa) i postanowiłam potrzymać o 5 minut dłużej. Po zdjęciu maski moja skóra była bardzo lepka. Próbowałam wklepać resztę esencji w skórę, jednak niewiele to pomogło. Maska zostawia mocno lepki film na skórze. Niestety, skutkowało to tym, że pozbierałam w nocy z poszewki wszystkie kłaczki i włókna. Nie aplikowałam już kremu na noc, bo to by było bezsensowne. Najistotniejsze jest jednak to, że wcale nie widziałam obiecanych przez producenta efektów. Moje pory nie były mniej widoczne, skóra nie była bardziej matowa. Następnego dnia w lustrze zauważyłam jedynie, że moje pory są oczyszczone, jednak były nadal mocno widoczne i rozszerzone w strefie T i w środkowej części policzków. Zrobiłam makijaż, a po krótkim czasie pojawiło się sebum, zatem efektu matującego też brak. Muszę przyznać że ta maska dość dobrze nawilża skórę, bo rano moja twarz była elastyczna i wcale nie odczułam tego, że nie zaaplikowałam na noc kremu. Jednak raczej nie tego oczekiwałam... Uważam że ta maska jest słaba. Nie kupię jej ponownie. Zużyłam dwie sztuki i na tym koniec.

Bardzo się cieszę, że superpharm wprowadza do swojej oferty azjatyckie kosmetyki. Kiedy tylko zobaczyłem, że wiele z nich jest w promocji wpadłem w szał i zaopatrzyłem się m.in. w tę maskę. Maseczka ma ograniczać rozszerzanie się porów i oczyszczać skórę, jak znalazł dla mojej problematycznej cery. Zaraz po otwarciu doszedł do mnie okropny zapach alkoholu, liczyłem na zapach herbaty. Płachta była mocno nasączona, trudno było ją rozłożyć. Zaraz po nałożeniu płachty na twarz czuć było efekt chłodzenia i lekkie pieczenie. Po chwili płachta rozerwała się w okolicy nosa. Słabo dopasowała się do kształtu twarzy. Płachta przez długo czas była mokra, dopiero po upływie 30 min szybko wyschła na policzkach. Moja skóra wchłonęła większość serum. Po zdjęciu płachty nie było widać większej różnicy w wyglądzie cery. Skóra całą noc lepiła się od serum. Następnego dnia wyskoczyło mi na twarzy wiele nowych krostek. Maska w ogóle nie spełnia obietnic producenta, widocznie pogorszyła stan mojej cery. Nie polecam do cer wrażliwych.