Garnier Pure Charcoal, Oczyszczająca maska na tkaninie z węglem i ekstraktem z czarnej algi (stara wersja) 

Zużyłam kilka sztuk tej maski i mogę śmiało powiedzieć że ma dobryvwplyw na moją cerę. Zacznijmy od opakowania, które mocno rzuca się w oczy i kusi obietnicą producenta o nawilżonej i odświeżonej skórze z mniejszą ilością rozszerzonych porów. Sama płachta jest koloru czarnego nawiązująca do węgla czarnego. Jest wykonana z mocnej i delikatnej bawełny. Posiada wcięcia ułatwiające dopasowanie jej do owalu twarzy. I to co najważniejsze w niej jest mocno nasiąknięta płynna esencją o milym zapachu, której jeszcze zostaje w opakowaniu. Maseczkę trzymałam 20min w tym czasie fajnie się zrelaksowałam. Stosowałam je zarówno w wieczornej pielęgnacji jak i rano przed wykonaniem makijażu. Niezależnie od pory dnia, fajnie działa. Efekty na jakich mi zależało to zwężone pory I nawilżona skóra i przyznaje jej za to wielki plus bo fajnie działa. Skóra jest dobrze nawilżoną, miękką i gładka w dotyku, pory wydają się być zwężone a skóra jak by bardziej napięta I zmatowiona. Maseczka została wzbogacona ekstraktem z czarnej algi, kwasem LHA i kwasem hialuronowym. Po jej użyciu czuję przyjemne odświeżenie, mniej niedoskonałości pojawia mi się na cerze i ogólnie fajnie jest ją stosować co jakiś czas. Jedyny minus to cena, która jest dość wysoka, dlatego zawsze kupuje na promocji i tak też polecam.

Lubicie maseczki oczyszczające z węglem? Jeśli tak, to może już znacie maseczkę w płachcie o działaniiu oczyszczającym z węglem i ekstraktem z czarnej algi od @garnierpolska ? Co ma tutaj działać? => węgiel aktywny - Oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i toksyn, redukuje i oczyszcza pory. =>Ekstrakt z czarnych alg - nawilża skórę, dodaje skórze blasku. => Kwas hialuronowy - zapobiega utracie wody i nawilża skórę. Moje odczucia: ????Producent chcąc nawiązać do węgla w składzie - przygotował nam inny kolor płachty - jest czarna;) ????Podobnie jak nawilżająca - maska ma przyjemną, porządną tkaninę - dość grubą, nie ma raczej opcji podarcia jej przy rozkładaniu maseczki ????Przyjemny kształt - na mojej twarzy dobrze się układa - otwór na oczy jest wystarczający, usta nie obrazilabym sie gdyby było ciut więcej miejsca ale i tak jest super ????Bardzo dobrze nasączona esencją ????Widać zmianę w porach - są mniej widoczne (co próbowałam uchwycić na porównaniu na zdjęciu nr 2) ????Skóra jest odświeżona ????Nie pozostawia lepkiej warstwy MINUSY: ❌Czytam i czytam ten skład ale nie mogę się doszukać w nim węgla? Szukałam carbon i charcoal - no nie widzę. Patrząc na skład też nie jestem w stanie wyłapać co mogłoby być wzięte za węgiel aktywny. Węgiel jest w samej płachcie (materiale) i nie ma go w składzie esencji? Ktoś? Coś? ❌Ja czuje delikatny efekt ściągnięcia, na co nie byłam gotowa przy masce, która miała też nawilżać. Co prawda łatwo się tego pozbyć przy użyciu kremu, ❌I znowu- dość droga, jeśli kupowana pojedynczo bez promocji to jednak cena nie należy do najnizszych. Dobra maseczka, ale raczej do polowania w promocji. Sa tansze, które daja podobne efekty

Bardzo lubię maski w płachcie oraz produkty Garnier. Nie jest to super nowy produkt i od wejścia na rynek często się nad tą maska zastanawiałam ale ok. 10 zł za płachte to dla mnie sporo. Na szczęście niedawno maska była dostępna w Biedronce 12zł za 2pak więc tak naprawdę druga maska wyszła gratis :) Kupiłam razem z dwoma innymi wariantami. Nawet nie wiecie jak żałuję, że nie kupiłam więcej akurat tej maski :( Jak dla mnie cudo! Zacznijmy od płachty: Jest koloru czarnego. Porządnie nasączoną, aż esencja z nij kąpię po wyjęciu z opakowania. Na szczęście po nałożeniu na twarz nic nam nie ścieka. Trochę esencji zostaje nam w opakowaniu więc mamy serum :) Płachta jest dość gruba, fantastycznie wycięta. Wszystkie otwory są idelanie dopasowane a nacięcia po bokach pozwalają dopasować materiał do wielkości twarzy. Maska trzyma się buzi idelanie, nic nie zjeżdża, nic się nie przesuwa. Po prostu otula naszą twarz, aż szkoda ją ściągać po 15 minutach, tym bardziej że nadal jest mokra. Zapach esencji jest delikatny, świeży, wyczuwalny podczas noszenia płachty. Po zdjęciu płachty esencja wchłania się ekspresowo, twarz lepi się delikatne ale tylko do czasu 100% wchłonięcia substancji. Później oprócz gładkiej twarzy nie wyczuwamy nic więcej :) Co nam obiecuje producent? Zmniejszone pory, oczyszczenie, wygładzenie oraz intensywne nawilżenie. Jaki był efekt? Dokładnie taki jak obiecywano :) Po zdjęciu płachty pory są prawie niewidoczne, również nie ma śladu po zaskórnikach (niestety one po jakimś czasie wracają). Skóra jest oczyszczona o czym świadczy chociażby brak zaskórnikow. Jest też wygładzona. Nawilżenie jest w porządku jednak nie nazwałabym go intensywnym. Naprawdę super płachta i teraz wiem, że warta tych ok. 10 zł ❤️

Moja ulubiona ze wszystkich oczyszczających maseczek w plachcie! Naprawdę oczyszcza skóra, matuje ją, zwęża pory i pomaga wyleczyć niedoskonałości w do tego, co ważne nie wysusza a wręcz nawilża. W opakowaniu mamy czarna maseczkę z naprawdę bardzo wytrzymałego i sprężystego materiału. Nie ma problemu z jej rozłożeniem, nie musimy się brać o jej rozerwanie czy uszkodzenie. Płat jest dobrze nasączony i ponacinany dzięki czemu dopasowuje się idealnie do kształtu twarzy. Uwielbiam robić ją przed jakimś wyjściem, matowi skórę na długo i makijaż trzyma się na tak przygotowanej cerze wyraźnie dłużej. Z oczyszczających nie znam lepszej. Lekko chłodzi, mrowi skórę po nałożeniu ale nie wywołuje podrażnienia i zaczerwienienia.

Saszetkę z maską bardzo łatwo otworzyć bez użycia nożyczek. W środku znajduje się czarna, gładka płachta. Materiał należy do tych odrobinę grubszych. Płachta jest dobrze wycięta. Otwory na oczy i usta są idealne, cała twarz aż do uszu jest przykryta, nawet lekko zachodzi na podbródek. Maska posiada duże nacięcia, które bardzo pomagają w dopasowaniu jej do twarzy. Zapach jest ledwo wyczuwalny, trochę kosmetyczny. Da się w nim wychwycić algi. Trochę zdziwiłam się tym, że producent zaleca zmycie esencji z twarzy po zdjęciu maseczki, no ale widocznie tak trzeba. Podczas aplikacji produkt chłodzi skórę. Przez cały czas trzymania jej na twarzy nie piecze ani nie szczypie. Mimo że jest to maseczka oczyszczająca, naprawdę fajnie nawilża. Pory są zauważalnie zmniejszone, ale nie jest to efekt wow. Cera jest odświeżona i gładsza. Nie podrażnia. Następnego dnia po aplikacji maski niedoskonałości były trochę mniejsze. Spodobał mi się ten produkt, ponieważ maska jednocześnie oczyszcza, ale też całkiem dobrze nawilża. Przy mojej mieszanej cerze obie rzeczy są równie ważne, więc mam 2 zalety w jednym. Niestety nie mogę dać 5 gwiazdek, ponieważ działanie tego produktu nie jest ponadprzeciętne i nie byłam zadowolona w 100%.

Maska jest idealnie wycięta, nałożenie jej to czysta przyjemność. Jest mniej nasączona niż typowo nawilżające maski w płachcie z Garniera, ale esencji wystarcza na nawilżenie i wygładzenie skóry twarzy. Maskę trzymałam ok. 20 min, po nałożeniu czuć lekkie mrowienie, ale nie jest to nieprzyjemne. Po ściągnięciu skóra jest nawilżona, wygładzona i lekko lepka. Po kolejnych kilkunastu minutach esencja się wchłania, a skóra pozostaje wygładzona i błyszcząca. Co do oczyszczenia, ten efekt chyba jest najmniej widoczny, choć można go dostrzec. Bardzo fajna maska, na pewno jeszcze do niej wrócę.

Bardzo lubię całą serię masek w płachcie Garniera, wręcz je uwielbiam - nie będę kłamać. Maska z ekstraktem z czarnej algi ma za zadanie zwężać pory i właśnie to robi. Nie spodziewajcie się takiego samego efektu jaki dają maski glinkowe - tutaj jest to zdecydowanie delikatniejsze działanie połączone z przyjemnym nawilżeniem. I właśnie za to ją lubię. Maseczka jest bardzo, bardzo mokra przez co dłużej można cieszyć się efektem przyjemnego chłodu i ukojenia. Nic nie szczypie, nic nie swędzi. Czysty relaks. Polecam raczej osobom, które nie mają dużych problemów z rozszerzonymi porami.

Pory po użyciu maski wydają się zmniejszone, skóra jest oczyszczona i gładsza. Wydaje mi się jednak, że trochę wysusza i podrażnia, mam skórę wrażliwą i mimo zdecydowanych plusów, nie wiem czy kupię ponownie

Plachta wykonana z porządnego materiału, jest spora ale dopasowuje się do skóry, nie odkleja się, jest mocno nasączona i dodatkowo zostaje w opakowaniu trochę serum,ktore śmiało można wklepać w szyję i dekolt. Ma przyjemny zapach. Daje uczucie nawilżenia i odświeżenia. Nie ma. Efektu wow

Jest o wiele lepsza od maski w wersji nawilżającej. Ładnie oczyszcza i ściąga pory, odświeża i wygładza. Płachta jest dobrze wycięta i nasączona, nic nie skapuje. Nie wiem, czy kupię ponownie, bo jednak wolę koreańskie odpowiedniki.

Ogólnie lubię maski na tkaninie, lecz ta mnie nie przekonała. Owszem, ma fajny zapach, ale skład strasznie podrażnia i wydusza moją skórę. Nie widzę również żadnego oczyszczenia... Kolejny niepotrzebny bubel, na które straciłam pieniądze... Nie polecam, szkoda kasy.

Dostałam maseczkę w prezencie, bo bardzo ją chciałam, a w Polsce nie umiałam jej znaleźć. Maska jest wykonana z czarnej płachty, która jest dosyć mocno nasączona, o delikatnym, przyjemnym zapachu, która dosyć dobrze jest wyprofilowana i się trzyma twarzy przez całą aplikację nie odklejając się. Maskę tak trzymałam 15 minut i byłam z niej zadowolona pod względem technicznym. A teraz pora przejść do efektów, producent obiecuję: - zmniejszenie porów --> bardzo delikatny efekt, wręcz gdybym się przed nałożeniem nie przyjrzała mojej twarzy to bym nie zauważyła nic - intensywne nawilżenie --> powiedziałabym, że prędzej umiarkowane - oczyszczenie skóry --> obecne - gładkość skóry --> efekt wygładzenia jest odczuwalny Jak widać efekty jakieś są, ale nie są zniewalające, bo na 4 obietnice to 2 tylko w pełni spełnione. Kolejnym minusem jest to, że po ściągnięciu płachty skóra się lepi, a jest to rzecz, której bardzo nie lubię i musiałam twarz przemyć niestety wodą.

Ten produkt chodził już za mną jakiś czas. W końcu udało mi się kupić go na jakiejś promocji. Opis produktu jest zbędny. Płachta jest mocno nasączona esencją, spokojnie można trzymać ją na twarzy przez 20 min. Po zdjęciu płachty i wklepanie resztek w skórę, praktycznie nic nie zostaje na skórze. Niestety maska nie zwęża porów i co najważniejsze nie nawilża. Mam wrażenie, że nawet lekko przesuszyła skórę na policzkach. Jak dla mnie wielki niewypał.

Dorwałam tą maseczkę w Rossmannowej promocji za niewiele ponad 6zł, więc postanowiłam się skusić. Zacznę od tego że maseczka ma bardzo ładne, estetyczne i zachęcające do zakupu opakowanie, choć rzadko zawracam na to uwagę, to jednak nie sposób zaprzeczyć że jest to dodatkowy plus który na pewno ma znaczenie dla statystycznego konsumenta. W opakowaniu znajdujemy bardzo solidnie nasączoną czarną płachtę - nie za grubą, nie za cienką. Po wyjęciu za opakowania, w saszetce pozostaje jeszcze sporo płynu, który z powodzeniem rozsmarować można na szyi. Produkt ma bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny zapach. Przechodząc do meritum - płachta jest dobrze powycinana i po nałożeniu na twarz dobrze do niej dolega. Trzymałam maseczkę na twarzy przepisowe 15 minut i w międzyczasie nie czułam żadnego dyskomfortu. Po zdjęciu maseczki skóra była wyraźnie odświeżona, wygładzona, a pory zmniejszone w sposób zauważalny gołym okiem. Twarz nie była uklejona, tylko raczej solidnie nawilżona pozostawionym na niej płynem, który ładnie się wchłonął. Ogólnie efekt nie był oszałamiający, ale jak dla mnie był OK - maska działa i robi to co producent deklaruje i jest to efekt zauważalny gołym okiem. Na skórze nie zauważyłam żadnych nowych wyprysków ani zatkanych porów. W promocyjnej cenie - maska warta wypróbowania.

Miałam już styczność z inną maską w płachcie z tej serii (lawendową). Po dość dobrych wrażeniach (ocena 4/5) postanowiłam spróbować również innej - padło na maskę ściągającą pory z węglem i ekstraktem z czarnych alg. Za maskę zapłaciłam około 9 złotych - dużo jak na produkt do jednorazowej aplikacji i mało jak na maseczkę w płachcie, ocenę pozostawiam wam. Ja zdecydowałam się na dwie sztuki, aby jak najlepiej ocenić jej działanie. Maska posiada ciekawe opakowanie z przewagą czarnego i zielonego koloru - i z pewnością przykuwa wzrok. Sama płachta jest natomiast koloru czarnego i jest to coś nowego, niespotykanego. Jest mocno nasączona esencją, a na dnie opakowania znajdziemy jej nadmiar, który wystarczy do wysmarowania dekoltu i szyi - super :). Zapach jest z kolei delikatny, niedrażniący, dzięki czemu uprzyjemnia aplikację. Rozmiar oraz wycięcie płachty są w porządku, nie miałam problemu z nałożeniem jej na twarz. Nie czułam również żadnego dyskomfortu, kiedy czekałam podczas kąpieli około 20 minut na działanie maski - bardzo dobrze przylega do skóry, nie zsuwa się. Pozwoliła mi się odprężyć i zrelaksować. Maska bardzo przyjemnie koi i łagodzi skórę . Posiadam wrażliwą cerę, ale nie podrażniła jej i nie spowodowała zaczerwienia. To, co od razu nie przypadło mi do gustu to nieprzyjemnie lepka skóra od razu po zdjęciu płachty... Przejdźmy jednak do plusów - po jej zastosowaniu skóra została widocznie nawilżona, wygładzona i wyciszona. Pory stały się mniej widoczne, cera nabrała zdrowego wyglądu i blasku, została również lekko rozjaśniona, była aksamitna w dotyku. Efekt utrzymał się do następnego dnia, więc naprawdę jest nieźle :). Z ogromną ciekawością przetestuję inne maseczki Garniera z tej serii - są niedrogie, mają foremne płachty i dużą ilość esencji. Trudno zatem nie zdecydować się na kolejny zakup :). Pomimo pewnych niedociągnięć - polecam, naprawdę warto wypróbować, szczególnie przed większą okazją jak na przykład wielkie wyjście.

Bardzo lubię maski w płachcie Garnier, więc skusiłam się na kolejną. Maska to koszt ok. 8zł, sporo jak na jednorazowe użycie, ale od czasu do czasu lubię nałożyć sobie maseczkę w płachcie. Jest to o tyle wygodniejsze, że nie musimy brudzić rąk ani później jej zmywać. Maska przeznaczona do skóry mieszanej, a także wrażliwej, idealna dla mnie. Zawiera ekstrakt z czarnych alg, lha, czyli kwas lipohydroksylowy oraz kwas hialuronowy. Maskę łatwo się rozkłada, nie jest złożona na milion części, nie jet sklejona ani się nie rwie nawet przy długich paznokciach. Płachta-tkanina jest czarna, a esencja przezroczysta (bałam się, że też bedzie czarna). Esencja jest żelowa. Maska jest dobrze w niej nasączona, ale nie ścieka. Maska pachnie dla mnie zieloną herbatą. ;) choć nie ma jej w składzie. Jest idealnie wycięta, otwory na oczy nie są za małe. Dobrze się trzyma na twarzy, można z nią spokojnie chodzić, nigdzie się nie odkleja ani nie przesuwa. Po 15min. zdjęłam maskę i wklepałam resztę esencji z opakowania na twarz i szyję. Z początku pojawiło się uczucie lepkości, po chwili wszystko się wchłonęło. Moja czerwona cera zrobiła się blada, bez żadnyvh zaczerwienień. Czułam, że była dobrze nawilżona, stała się promienna, nabrała blasku. Wyglądała o wiele lepiej niż przed nałożeniem maski. Na pewno skuszę się na nią jeszcze raz.

Maseczka jak maseczka. Fajnie wycięty płat, nieźle nawilżony. Bardzo przyjemny zapach. Co do działania, delikatnie nawilżyła i oczyściła i tyle. Żadnej rewelacji.

Dużo się o tych maskach z Garniera naczytałam, same pozytywy, więc musiałam sprawdzić. U mnie w Rossmanie nie są dostępne cały czas, tylko były chwilowo w tej wersji, więc z ciekawości wzięłam. Mam cerę mieszaną. Strefa T się przetłuszcza, mam zaskórniki i rozszerzone pory. Do tego skóra jest dosyć wrażliwa i szybko się też przesusza. Także wydawałoby się, że jest idealna dla mnie. Maska ma fajne opakowanie, takie duże, wiec rzuca się w oczy. Płachta jest czarna, co też jest takie niestandardowe. Jest mocno nasączona, ale nie leje się z niej. Ma wygodne nacięcia po bokach, by dobrze ją dopasować. Naprawdę dobrze przylega do skóry i nie spada. Nie jest za duża. Maska nie dała u mnie żadnych efektów niestety. Nie oczyściła porów, nie zwęziła ich. Nie wygładziła czy rozjaśniła skóry. Coś tam nawilżyła, ale efekt drugiego dnia zniknął. Są dużo lepsze maski czy to oczyszczające czy nawilżając, także dla mnie nie warto. Nie rozumiem kompletnie tylu pozytywnych opinii.