Hollywood Beauty Castor Oil, Hair Treatment with Mink Oil Odżywka do włosów z olejem z norek

Kupiłam online jedno opakowanie. Zachęciła mnie koleżanka, której matka fryzjerka zapuściła dość długie włosy z tym kosmetykiem. Zakręcane opakowanie, dość poręczne. Używam jako wcierki, nie maski/odżywki. Produkt jest BARDZO gęsty, konsystencja - dosłownie - wazeliny. Wystarczy naprawdę wielkość orzecha laskowego do jednej aplikacji. Trzeba pamiętać, iż konieczne jest rozgrzanie jej w rękach przed wtarciem w skórę głowy. Mi zbyt obciąża włosy, więc nie nakładam na długość włosów. Aplikuje kilka godzin przed myciem, czasem na noc, aby rano zmyć. Nie mam problemu ze zmyciem, może dlatego, że produkt się po dłuższym czasie wchłania. To mieszanka olei, stąd włosy są podniesione u nasady, a skóra głowy nawilżona. Mam wysyp baby hair, jednak stosuję na zmianę wiele olei. Produkt sam nakładam 1x tyg. w weekend, jednak często dodaje go do innych wcierek do zmycia. Kupiłam drugie opakowanie, po pierwsze używałam chyba z rok.

Castor oil to niewątpliwie kontrowersyjny produkt. Głównie ze względu na jego skład, w którym niestety znajdziemy olej z norek. To informacja bardzo ważna i uważam, że może mieć spory wpływ na nasz odbiór produktu. Odżywka ma dość przyjemnie wyglądające opakowanie, które jest przede wszystkim wygodne. Można nabrać niewielką ilość produktu, ponieważ mamy do niego łatwy dostęp. A to w przypadku tej odżywki jest bardzo istotne. Ma także bardzo przyjemny zapach. Konsystencja przypomina masło shea lub wosk. Po rozgrzaniu w dłoniach zamienia się w oleistą substancję. Castor Oil to bardzo trudny produkt. Jest przede wszystkim niesamowicie tłusty i bardzo ciężko jest zmyć go w tradycyjny sposób. Konieczna jest wprawa oraz cierpliwość. Używanie jej związane jest z zarezerwowaniem kilku godzin na pielęgnację włosów. Konieczne jest emulgowanie oleju z włosów. Nie ma szansy na zmycie go w inny sposób. Za pierwszym razem (nie czytałam forów na temat emulgowania tego oleju) przeżyłam prawdziwe załamanie. Umyłam włosy chyba 4 razy szamponem i 2 razy płynem do naczyń. Po wysuszeniu włosy nadal świeciły się jakbym polała je olejem. Rady dla osób, które dopiero zamierzają go testować. Może uda mi się uratować kogoś przed płaczem :) Z opakowania bierzemy naprawdę niewielką ilość produktu. Dosłownie wielkości monety 2 groszówki. Następnie rozsmarowujemy ją i rozgrzewamy w dłoniach. Olej z dłoni wmasowujemy w skórę głowy. Z doświadczenia wiem, że najlepiej robić to na noc. Zostawiamy wtedy włosy w spokoju do rana. Następnie wmasowujemy w nie odżywkę z w miarę naturalnym składem (u mnie sprawdza się Alterra z granatem). Po 20 minutach myję włosy i wszystko ładnie schodzi. Rada nr 2: jeśli jakimś cudem nie udało się wypłukać oleju z włosów, ratuj się suchym szamponem. Obfite popsikanie i warkocz pozwolą Ci wyjść z domu bez wstydu. A suchy szampon spowoduje, że olej zejdzie z włosów po kolejnym myciu :) Co z efektami? Szczerze mówiąc nie zauważyłam u mnie znaczącego przyspieszenia wzrostu włosów. Kształtowało się to na poziomie 1-2 cm miesięcznie, czyli na przeciętnym poziomie. Na pewno plusem był fakt, że moje włosy były bardziej nawilżone i odżywione. Będą się bardzo błyszczeć. Jednocześnie mam wrażenie, że są bardzo obciążone i dużo łatwiej przetłuszczają się. Odżywka jest bardzo wydajna. Jedno opakowanie spokojnie może wystarczyć na kilka do kilkunastu miesięcy. Jej cena jest zatem nieduża.

Zachęcona opiniami na kilku forach internetowych postanowiłam kupić Castor Oil. Producent obiecuje spektakularne efekty (zmniejszenie wypadania włosów, szybki ich wzrost oraz wysyp 'baby hair') czyli coś czego mi było trzeba. Pierwsze podejście i katastrofa. Wmasowałam odżywkę w skórę głowy, pozostawiłam na ok 1 godzinę i po tym czasie chciałam ja zmyć, no i się zaczęło. W żaden spodów nie mogłam jej zmyć, włosy myłam kilka razy dobrze oczyszczającym szamponem, a one nadal były tłuste jakbym je naolejowała. Udało się po ok 8 myciach. Byłam załamana, ale postanowiłam dać jej jeszcze szansę. Na jednym z forum wyczytałam, że odżywkę tę dobrze zmywa ... odżywka lub maska emolientowa. I rzeczywiście ten sposób działa, czyli nakładamy odżywkę, po wyznaczonym czasie dokładnie myjemy włosy i skalp odżywką emolientową, a następnie myjemy włosy szamponem. W ten sposób stosowałam Castor Oil ok 3 miesięcy i w zasadzie nie zauważyłam żadnych spektakularnych zmian. Włosy urosły tyle co zazwyczaj w ciągu 3 miesięcy, nie było też wysypu nowych baby hair. Stosowanie odżywki jest bardzo uciążliwe i raczej nie kupię kolejnego opakowania.

Niestety, kolejny wynalazek z cyklu w reklamach cuda, w realu nic. Używam od pół roku, dwa razy w tygodniu na minimum 3 h, czasami na całą noc. Włosy nie zaczęły cudownie szybciej rosnąć, nie zmieniły swojego wyglądu. Głowa szybciej się przetłuszcza, ale to może być też efekt noszenia czapki, więc nie przypisuję tego Cartor Oil, ale nie wykluczam.

Używam maskę od 3 miesięcy. Może zacznę od konsystencji, podobna do oleju kokosowego, w dłoniach ładnie się rozpuszcza, nakładałam skórę głowy 2 razy w tygodniu na noc. Produkt rzeczywiście nawilża włosy ale bardzo przetłuszcza.. ciężko go zmyć z włosów. Nie zauważyłam żeby włosy rosły szybciej. Ja używam maski już tylko i wyłącznie na długość i końcówki włosów w celu ich nawilżenia i tak sprawdza się super jako kuracja 2 razy w miesiącu. Zapach jest przyjemny delikatny. Podsumowując maska dobrze się sprawdza na końce włosów nawilżając je ale nie na skore głowy ponieważ nie ma żadnego efektu szybszego porostu włosów.

Stosowalam regularnie, 2 razy w tygodniu na skalp przez ponad 2 miesiace, niezrazona brakiem efektow. Efekt - nic.wielkie nic. Pieniadze wyrzucone w bloto.

Maske używamy przede wszystkim na skalp, na skóre głowy. Zawiera bardzo dużo oleji w składzie przez co bardzo ciężko ją zmywa się z głowy - polecam używać ją ok 2 razy w tygodniu , na początku nałożyć małą ilość na rękach i pocierać aż do uzyskania trochę luźniejszej konsystencji następnie rozprowadzić na skórze głowy, wmasując energicznie przez kilka minut . Tak pozostawić na ok pół godziny czasu. Włosy związać w kucyk. Potem nakładamy maskę na skóre głowy - ja mam kilka z kallosa. Zmywamy to ciepłą wodą, następnie myjemy szamponem dobrze oczyszczającym ze 2 razy . Za pierwszym razem jak ją używałam to była masakra, nie mogłam tego ściągnąć z głowy, myłam włosy po niej chyba z 10razy, pamiętam że za pierwszym razem doprowadziła mnie do łez. Ale teraz jak już wiem że nie należy przesadzać z jej ilością( ma kosystencje wazelity) również nie należy jej stosować na włosy tylko na skórę bo obciąża ! Maska bardzo bogata, ma fajny skład. Jest bardzo wydajna, używam ją 1 w tygodniu a mam ją już z rok czasu. Co zauważyłam po niej to włosy bardziej mi się błysz czą u nasady i skóra jest bardziej nawilżona. Szału nie ma