It's Skin Babyface, Petit Blusher Róż do policzków

Kupiłam wersję różową z drobinkami. Nakładam róż za pomocą dołączonego puszka lub pędzla, za każdym razem efekt mi się podoba. Można go budować, nigdy sobie nim krzywdy (plam) nie zrobiłam. Jeśli go nałożę to się trzyma i trzyma, to był mój pierwszy róż, więc byłam bardzo zdziwiona jak się dowiedziałam, że inne potrafią "znikać" i trzeba je dokładać, tutaj nie mam tego problemu. Drobinki dają bardzo ładny, delikatny efekt, lubię takie dopelneinie do mojego matowego podkładu. Kosztował wtedy dość dużo dla mnie, ale nie żałuję, że go kupiłam. Jak tylko będzie możliwość to kupię go ponownie.

Pudełeczko jest niezwykle urocze, dziewczęce i kawaii. W środku oprócz różu znajduje się też gąbeczka z kokardką do aplikacji. Kolor jest taki jakiego właśnie oczekiwałam a nie mogłam znaleźć w Polsce. Odcień shading brown jest niezwykle delikatny w porównaniu do innych bronzerów więc może być używany jako róż. Nie robi żadnych plam i łatwo się nakłada. Na twarzy daje bardzo blady ciepły efekt, ładnie podkreśla kości policzkowe i stapia się nie tworząc kanciastej granicy. Co więcej nie zawiera żadnych tandetnych brokatów ani drobinek. Na twarzy trzyma się cały dzień i nie odcina się od reszty makijażu. Jestem nim zachwycona.

Kupiłam ten róż (w odcieniu Sweet Peach), bo miał tak słodziutkie opakowanie, że po prostu nie mogłam się oprzeć. Kosztował 35zł, ale niestety nie były to dobrze wydane pieniądze z dwóch powodów: po 1 jest naprawdę malusieńki (tylko 4g), zazwyczaj pojedyncze cienie do powiek są większe niż ten róż, a po 2 odcień tego różu jest niemalże biały. Nie mam ciemnej cery, ale róż jest tak jasny, że absolutnie nie mogę używać go jako różu. Ostatecznie używam go jako cienia do powiek, w tej roli w miarę się sprawdza, no ale miał to być róż... Z plusów opakowanie jest przesłodkie, a puszek z kokardką wygląda po prostu przeuroczo, róż nie ma też świecących drobinek, których nie toleruję, więc fajnie. Wydajność jak na cienio/róż raczej średnia, trwałość też. Podsumowując: przeuroczy, ale mało użyteczny gadżet. Kupiłam go w sklepie Beautikon.com