Jak w tytule. Pierwszy raz wąchałam je kilka miesięcy temu i nie porwały mnie. Zwykle podobają mi się takie pudrowo- mydlane zapachy, a wtedy wydał mi się wręcz duszący. Dzisiaj wybierałam męski zapach i zwróciłam uwagę na ten flakon. Ładny, ciężki, kanciasty jak na klasyk przystało, stał razem z męskimi na półce, a jasnoróżowej nalepki w pierwszej chwili nie zauważyłam. Psiknęłam na tester i zwariowałam- jeśli tak pachną męskie perfumy, to odtąd używam tylko takich! muszę je mieć! Wtedy się opamiętałam, bo dostrzegłam nalepkę i trochę czaru z tych perfum uleciało, już nie były wydartą męskiemu światu tajemnicą, ale okazało się, że po prostu zostały omyłkowo przestawione z damskiej półki na męską. Chwila uniesienia nad testerem i psiknęłam je dla pewności na dłoń, i wsiąkłam jeszcze lepiej. Masa róż, białych kwiatów pomarańczy, piżma, nawet bzu i jaśminu, których niby tam nie ma, a ja je poczułam. Wszystko w tym zapachu błyszczało i migotało. Tyle bieli i różu, od razu przed oczyma stanął mi ciepły buduar, przewiewne koronki, jasne tiule w oknie powiewające na wietrze (skojarzenie z avonowską Pur Blancą!), gdzieś w tle retro toaletka ze złoceniami na roślinnych ornamentach ramy, i te perfumy we flakonie, tylko pompkę jeszcze jasnoróżową bym dodała do kompletu. Pasujący do kobiety, bardziej trzydziestki niż dwudziestki, dojrzałej ale wciąż młodej i ponętnej, damy i kokietki. Idealnie gładki i miękki. Satyna i jedwab. Z rossmana wyszłam z nosem w dłoniach, pełna zachwytu.
Po godzinie jakimś cudem dotarło do mnie przez ten wapor, że się nie rozwija. Nie rozwinął się, pozostał jaki był na początku, może był trochę bardziej pudrowy niż kwiatowy. Dalej róż i biel, dalej Pur Blanca w tle majacząca, ale w większej ilości niż dwa psiki mógłby być już męczący. Miły, ładny, ciepło otulający, ale musiałabym się do niego bardziej przekonać.
Może kiedyś.
Używam tego produktu od: tylko testy
Ilość zużytych opakowań: zero