Essence Soft Contouring, Lipliner Konturówka do ust

Takie tu zachwyty widzę, a u mnie OHów i AHów nie ma. Owszem, konturówka jest tania, ale... No właśnie mam parę ALE... Po pierwsze jest nietrwała, rozmazuje się, szybko się kończy, więc do wydajnych nie należy. Żaden szał. Kolor ładny, choć mało widoczny. Ale o to się nie czepiam, w końcu sama taki odcień wybrałam. Jednak ogólnie konturówka ma słabą pigmentację. Na pewno do niej nie wrócę. Konsystencja dość sucha. Średnio się rozprowadza na ustach. No sorry, ale jestem na nie. Produkt bezzapachowy.

Oceniam kolor 15 something different. Jest to kolor bardzo naturalny, zbliżony do mojego koloru ust, odrobinę ciemniejszy. Konturówki używam zwykle przy pomadce do obrysowania ust. Dopasowuje się do odcieni różu, które posiadam. Czasami wypełniam konturówką całe usta, ale muszą być wtedy bardzo zadbane, nawilżone, bez skórek. Inaczej wszystkie niedoskonałości zostaną uwypuklone. Kredka jest dość tępa na samym początku, wraz z większym użyciem przestaje być aż tak bardzo twarda. Ja nie mam problemu z umalowaniem nią ust. Jasne, mogłaby być bardziej miękka, ale wtedy szybciej by się zużywała w moim przekonaniu. W związku z tym nie trzeba jej non stop strugać, aby była precyzyjna. Kredka nie jest jakoś super trwała. Bez jedzenia i picia wytrzyma może ze 2 godziny. Jeśli zaczniemy jeść i pić wcześniej, wtedy się zmyje. Na konturze naturalnie trzyma się dłużej. :) Kredka jest ok, ale nie aż tak, aby na nią polować w drogerii.

Konturówki Essence co jakiś czas zmieniają szatę graficzną i są wyprzedawane, więc tej serii ogólnie już nie ma, ale muszę napisać kilka słów na jej temat. Kredek kupiłam sobie kilka na wyprzedaży asortymentu w SuperPharm i Hebe (w zależności od sklepu ceny wahały się między 1,20 a 5zł - cena regularna). Kredki może nie są najmiększe na świecie, ale za to są dobrze napigmentowane i bardzo trwałe. Kolor 11 Sucker For Grey uwielbiam w formie kreski na powiekach (taki fiolet lekko brązowawy, w klimacie mauve-taupe, czyli coś co kocham). Najbardziej nudziakową jest 07, której już nie dorwałam w drogeriach tylko na Notino w cenie regularnej (4,99). Kolor 09 znalazłam w kalendarzu adwentowym i jest bardzo uniwersalny, naturalny. Ciemniejsze wiśnie czy czerwienie są naprawdę nasycone. Jest to kredka tradycyjna, więc potrzebujemy ją raz na jakiś czas zatemperować, ale jest dość precyzyjna. Nie wysusza ust.

Bardzo przyjemna w użyciu ładnie idzie po ustach, łatwo się ją ostrzy. Posiadam kolor 09 i 08 i według mnie te dwa kolory powinien posiadać każdy kto lubi nude. Cieszę się że udało mi się jej użyć kiedy miałam bardzo przesuszone usta bo widać że podkreśla suche skórki- jednak nie używam jej za często na całe usta- to w końcu konturówka ;) Za tą cenę super napewno kupię więcej kolorów Bardzo matowa

Bardzo lubię tego typu produkty do ust. Po pomalowaniu szminka, lubię zakreślić sobie kontur. Ta konturówkę kupiłam w Rossmanie za niska cenę. Spodobał mi się ten kolor, taki nudziakowy. Czasami lubię sobie nią pomalować całe usta. Nie wysusza ich i ładnie sie trzyma. Nie podkreśla suchych skórek. Nawet przy jedzeniu mało się ściera. Jest wydajna. Za taką cenę nawet warto.

Fajna, tania konturówka. Pozwala na ładne obrysowanie ust. Jest do wyboru kilka ładnych nudziaków. Czasami używam konturówki na całe usta zamiast pomadki i też się sprawdza. Jedynie jest trochę sucha jak dla mnie. Za tę cenę warto spróbować.

Konturówka jest dosyć twarda, ale gładko sunie po ustach, konsystencja jest zbita, dzięki czemu nawet przy całkowitym zatemperowaniu się nie łamie. Trwałość jest dość standardowa, produkt nie zastyga, ale dość długo się utrzymuje i jest niewyczuwalny. Nałożony na całe usta zamiast pomadki przetrwa nawet większy posiłek i nie wysuszy ust, tylko nada im lekki satynowy efekt. Dla niektórych minusem może być niewysuwana forma, ale dla mnie to wielki plus, ponieważ pozwala na uzyskanie naprawdę ostrego szpicu i wyrysowanie dokładnie konturu ust. Dzięki temu zawiera też o wiele więcej produktu i tym samym jest bardzo wydajna. Dodatkowo jest dostępna w każdej drogerii za niesamowicie niską cenę. Niestety od pewnego czasu gama kolorystyczna jest bardzo okrojona. Na szczęście nadal jest dostępny mój ulubiony odcień 08 big proposal, niesamowicie zbliżony do pillow talk od charlotte tilbury, który na ustach wygląda wręcz identycznie. Bardzo polecam te produkty każdemu, kto tylko znajdzie w ofercie essence odpowiedni kolor. Dla mnie nie odbiegają jakością od konturówek sephory, hudy czy innych z drogerii, a przy tym kosztują zaledwie 4 złote.

Używam konturówki do tego co zostało przykazane przez kosmetycznego boga, czyli do obrysu ust przy szminkach. Jeśli się zastanawiacie po co obrysowywać kontur ust to same spróbujcie-obrysuj jedną połowę warg konturówką, drugą nie, na całość szminkę i wyciągnij wnioski. Ja uważam, że makijaż ust z konturówką wygląda dużo ładniej, estetycznie, a przede wszystkim możemy troszkę podrasować to co nam dała natura ;) (ja np. mam małe usta i nie zgadniecie co robię za pomocą konturówki) Raz chciałam być cwana(czyt. lenistwo) i kupiłam bezbarwną konturówkę, ale dla mnie to leeeeekki niewypał-lepiej jednak poświęcić(siebie, czas i pieniądze) i do każdej grupy kolorów posiadanych szminek dopasować konturówkę w odpowiednim kolorze. Nie trzeba mieć do każdej pomadki osobnej kredki, wystarczy kilka uniwersalnych, bo jedna potrafi pasować do kilku szminek na raz ;) Uwielbiam szminki, zwłaszcza czerwone, wyraziste-dlatego też mam tę konturówkę w odcieniu Melt Your Heart, to czerwień ciut ciemniejsza, wyrazista, ale też nieco zgaszona. Lubię ją za uniwersalność, bo dobrze się zgrywa z większością moich czerwonych szminek. Jest to kredka dosyć sucha i tępa, ale nie mam większych problemów z równym obrysem ust-nie robi grudek, nie ciągnie skóry, zostawia wyraźny kolor. Często poprawiam makijaż ust w pracy(po jedzeniu), nawet konturówkę i na szybkie użycie Essence też się sprawdza. Jest trwała, trzyma obrys przez kilka godzin, tutaj nie mam jej nic do zarzucenia. Ładnie trzyma pomadki w ryzach, wyznacza granice i dobrze współpracuje z każdą formułą, nawet te błyszczykowe, lżejsze pomadki dobrze powstrzymuje przed migracją poza kontury ;) Dzięki temu, że jest twardawa to temperowanie jej jest bardzo łatwe, szybkie i bezproblemowe, nie zostawia praktycznie żadnych resztek w temperówce, można ją nawet zastrugać do ostrego czubka. Wprawdzie dużo fajniejsze i przyjemniejsze są konturówki Golden Rose, ale Essence też lubię, za taką cenę i łatwą dostępność(Naturę mam obok pracy, a Golden Rose muszę zamawiać przez internet) to naprawdę jest spoko, a kolory ma udane, całkiem uniwersalne i ładne.

Kupiłam z ciekawości, bo cena tej konturówki była tak niska, że nie mogłam sobie odmówić jej kupna. Dla mnie cena to jej jedyny plus... Bardzo twarda, ciężko było mi nią obrysować usta a co dopiero mówić o ich wypełnieniu kolorem... Musiałam mocno przyciskać żeby uzyskać jakikolwiek efekt koloru, a to powodowało rozciąganie skóry i czasem nawet ból przy aplikacji. Spróbowałam kilka razy, ale zawsze kończyło się tak samo. Na szczęście była tania więc bez żalu się jej pozbyłam i już nie wrócę.

zdziwiłam się taka różnica recenzji między tą kredką a zwykłym liplinerem. jedyna konturowka jakiej zakup powtórzyłam, mam już chyba czwartą w tym samym kolorze czyli lost in love sliczny zgaszony różowy kolor nadający się do konturowania ust każdemu z chłodniejszą/brzoskwiniowa cerą. dobrze się ostrzy, łatwo nakłada, długo utrzymuje - używam jej prawie codziennie.

Nie polubiłam się z nią... Jest po prostu twarda, przez co pigmentu też daje niewiele, podkreślała mi przez to suche skórki na ustach.... Cóż z tego, że jest tania, skoro konturówki Dreamlips od Golden Rose są idealnymi za podobną cenę? Są mięciutkie, mega komfortowe, mocno napigmentowane. Te z Essence to buble.

Essence, Soft Contouring, Lipliner to zwyczajna, tania konturówka, ot i cała jej filozofia ! Sprawdzi sie do obrysowania konturu ust. Ot obrysuje co ma obrysować. choć nie jest zbyt precyzyjna, ani zbyt miękka. To taki drogeryjny średniak co sprawdza się i jest powszechnie dostępny ! Ma fajna pigmentacje. Kolorystykę całkiem do rzeczy. Trwałość, tez ok - nie zjada sie jakoś mega błyskawicznie. Mam nr 05 - melt your heart. To cudowny, ciepły czerwony odcień wpadający ciut w bordowo czerwony ton, który pasuje niemal każdemu, i spasuje z wieloma odcieniami pomadki. Ten piękny czerwony odcień idealnie nada się do standardowej, codziennej czerwone szminki, a nawet lekko bordowej.

Konturówkę dostałam wraz z płynną pomadką, które swietnie zgrały się kolorem.. dlatego tak żałuję, ze po pomadkę sięgam często a po konturówkę praktycznie wcale. Mój kolor to `Sucker for Grey`, czyli piękny zgaszony fiolet. Konturówka jest bardzo wydajna.. i masakrycznie twarda. Starając się wydobyć z niej jakiś kolor i rysując nią po ustach mam wrażenie, jakbym robiła to zwykłą kredką. Wydobycie koloru niewielkie, za to w gratisie otrzymujemy obolałe usta. Lubię markę Essence, ale ten produkt niestety nie przypadł mi do gustu.

Używam nr 05 (melt your heart) jako pomocnika do zadań specjalnych wraz z szminką Golden Rose Velvet Mat nr. 20. Jako uzupełnienie do szminki GR jest całkiem dobra, chociaż nie oczekiwałam oszałamiających efektów, po prostu spełnia swoją rolę.

Posiadam kolor 09 going steady. Konturówka daje matowo satynowe wykończenie. Nie jest tak miękka jak określa to producent. Całkiem dobrze spełnia swoje zadanie jako konturówka. Ładnie podkreśla linię ust. Niestety jeśli chcemy wypełnić całe usta, może podkreślać suche skórki.