Evree Black Rose, Detoksykująco-ochronny miejski eliksir do twarzy do skóry zmęczonej i szarej 

Krótka recenzja wspaniałego eliksiru do twarzy, który przeznaczony jest dla skóry zmęczonej i szarej, świetnie nawilża i regeneruje skórę, chroni przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi, wchłania się w mgnieniu oka, pięknie pachnie i ma piękne opakowanie

To jest wspaniały kosmetyk pielęgnacyjny, pięknie pachnie, ma solidne opakowanie, jesteśmy w stanie wypompować go do praktycznie do końca, jest super wydajny. Ma też świetne działanie, naprawdę mam wrażenie, że jest jak maska ochraniająca, przed miastem i tym co unosi się w powietrzu. Zapewnia świetny detoks naszej twarzy, eliksir jest lekki i przyjemnie się go aplikuje, nie podrażnia i nie zostawia na twarzy żadnego filtru.

Serum ma lekką żelową konsystencję i ładny zapach. Pozostawia skórę matową i wygładzoną. Po zastosowaniu miałam wrażenie jakby moja skóra odetchnęła; została dotleniona. Przed zakupem jak czytałam opinie o tym serum najbardziej przykuwały moją uwagę wpisy typu: "zbyt lekka konsystencja/ewentualnie dla cery mieszanej i tłustej/muszę jeszcze nałożyć krem". HALO! Serum jest po to żeby zastosować na skórę przed nałożeniem kremu i nigdy nie stosujemy solo zamiast kremu! Eliksir pozostawia na skórze malutkie rozświetlające drobinki. Bardzo przyjemnie mi się go stosuje, zaraz kończę pierwsze opakowanie.

Serum ma piękny zapach, szybko się wchłania jest idealny jako baza pod makijaż. Nie waży produktów, podkład pięknie na nim wygląda i długo się utrzymuje. Bardzo dobrze nawilża skórę, nie zapycha porów. Skóra po zastosowaniu serum jest gładka i miękka w dotyku. Mam skórę mieszaną z tendencją do przetłuszczania w strefie T, jestem w trakcie pierwszej buteleczki i na pewno sięgnę po następną. Cena patrząc na skład i możliwości produktu jest dobra. Uwielbiam produkty marki evree.

Produkt gwarantuje dobrą pielęgnację do każdego typu skóry. Ma bardzo przyjemny zapach oraz dość lepką konsystencję, dlatego aplikuję go przed kremem. Ze względu na lepkość, nakładam go często jako baza pod makijaż, dzięki czemu oprócz trwałości makeupu zyskuję nawilżenie skóry.

Jestem zdziwiona, że jako pierwsza piszę recenzję tego produktu, bo jest to naprawdę fajny kosmetyk. Kupiłam go na wypróbowanie, to mój drugi (po świetnym toniku) produkt tej marki, który okazał się być strzałem w dziesiątkę. Kosmetyk jest zamknięty w szklanej buteleczce, która jest przeźroczysta, dzięki czemu na bieżąco kontrolujemy zużycie. Pod koniec wystarczy odkręcić pompkę i można wygrzebać go do końca. Eliksir stosuję rano, przed kremem. Moja wieczorna pielęgnacja jest tak bogata, że nie miałabym go chyba gdzie zmieścić. Dwie pompki to idealna ilość, by pokryć całą buzię i nieco szyi. Kosmetyk pięknie pachnie, zapach jest różany, więc nie każdemu może przypasować. Dla mnie jest niesamowicie relaksujący. Kosmetyk ma formę żelu, który błyskawicznie wchłania się i jeszcze przez chwilę po aplikacji delikatnie lepi, co może być pomocne dla posiadaczek bardzo tłustych cer, które zechcą stosować go solo pod makijaż. Sama mam cerę tłustą, ale czasy jej maślanych szaleństw już minęły. Eliksir przyjemnie nawilża buzię, sprawia, że jest gładka w dotyku, ale jednak nie stosuję go samego, zawsze stanowi dla mnie pierwszy krok w pielęgnacji. Ma bardzo dobry skład, największe dobroci są na samym początku, za co duży plus, bo jego koszt to ok. 30 zł. Wystarczy porównać z firmą Kiehl's, gdzie często najważniejsze ekstrakty ledwo zipią pod koniec tablicy Mendelejewa. Pomijam fakt, że lubię tę markę, czy raczej lubi ją moja skóra, a nie lubimy jej ja i mój portfel. Eliksir nie podrażnił mnie, nie zapchał, moja cera bardzo go lubi. Jest po nim rozjaśniona, miękka, gładka i przyjemnie, tak delikatnie, napięta. Jego działanie naprawdę przypomina produkty z górnej półki. Jestem na początku drugiej butelki i polecam ten produkt, jestem z niego bardzo zadowolona i na pewno sięgnę po kolejną.