Nars, Velvet Matte Foundation Stick (Wielozadaniowy podkład w sztyfcie)

Marka Nars nie jest mi zbyt dobrze znana, podkład w sztyfcie to jedyny produkt tej kultowej marki jaki miałam. Kupiłam i zużyłam go już jakiś czas temu, więc czas na recenzję. Ogólnie sceptycznie podchodziłam do zapewnień producenta o matowym wykończeniu, bo miałam już kilka podkładów w sztyfcie i daleko było im do matu jeśli chodzi o wykończenie jakie dwały na mojej skórze. Podkład w sztyfcie od Nars przede wszystkim miło mnie zaskoczył – rzeczywiście pozostawia matowe wykończenie, doskonale kryje i bardzo dobrze się nakłada

OPAKOWANIE

Produkt ma ładne opakowanie w eleganckim odcieniu matowej czerni, zdobi je jedynie logo marki w centralnej części. Podzielone jest na 2 końcówki: z jednej strony pod zatyczką kryje się praktyczna gąbka do aplikacji kosmetyku, z drugiej zaś wysuwany podkład. Sztyft ułatwia wysuwanie produktu jakim jest podkład w formie sticku. Wystarczy wysunąć i aplikować na twarz a następnie rozprowadzić za pomocą gąbki. Dzięki takiemu rozwiązaniu podkład możemy zabrać nawet do torebki czy na wyjazd i wykonywać śmiało poprawki w ciągu dnia.

PODKŁAD

Miałam podkład w odcieniu bardzo jasnego beżu, był idealny dla mnie w okresie zimowym, bo jestem posiadaczką jasnej cery. Nie pamiętam dokładnie numeru a opakowanie niestety już wyrzuciłam, ale był to jeden z początkowych odcieni w gamie tego kosmetyku. Produkt miał przyjemną, zbitą konsystencję, dość kremową, ale nietłustą, po nałożeniu na twarzy i rozprowadzeniu gąbką zostawiał matowe wykończenie, nie był to tępy mat, ale taki satynowy, na mojej mieszanej skórze wyglądał bardzo ładnie i naturalnie. Produkt przy aplikacji nie pozostawiał smug , a gąbka dołączona do produktu świetnie spełniła swoją rolę. To produkt o dobrym kryciu, stosowałam go czasem samodzielnie jako korektor pod oczy i do twarzy i w tej roli sprawdzał się równie dobrze. Na twarzy utrzymywał się przed długie godziny, jedynie drobne poprawki w strefie T były konieczne po kilku godzinach od aplikacji. Mimo małej pojemności był stosunkowo wydajny.

PLUSY
dużo odcieni
praktyczne opakowanie z gąbką
kremowa konsystencja
matowe wykończenie
świetne krycie
świetna trwałość
wydajność

Uwielbiam ten podkład

Zwykle nienawidzę patyczków do podkładów, ponieważ nigdy dla mnie nie działają, ale ten był zaskakująco fajny! Trochę się utlenia, więc polecam zakupić jeden odcień jaśniejszy. Właściwie używam swojego do konturowania kremu, więc mam swój w ciemniejszym odcieniu i uwielbiam to, jak naturalnie wygląda na skórze. Bardzo dobrze się rozprowadza i jest podkładem dobrze kryjącym od lekkiego do średniego, nie powiedziałabym, że w ogóle ma pełne krycie. Bardzo długo utrzymuje się na skórze i nie podkreśla żadnych niedoskonałości. Mówi też, że to matowy podkład. Zdecydowanie polecam każdemu, kto szuka naturalnego wyglądu!

Moim ulubionym podkładem w sztyfcie jest produkt firmy Hourglass jednak parę miesięcy temu dorwałam ten i również się sprawdza. Z dołączonej gąbeczki nie korzystam-podkłady w sztyfcie wolę aplikować pędzlem-wtedy nie odbieram im właściwości kryjących. Sztyft jest bardzo kremowy po twarzy sunie gładko jak masło. Nie ciemnieje to bardzo ważne a gama kolorystyczna jest naprawdę szeroka. Silnie zastyga ale w odpowiednim czasie-dopiero gdy dokładnie rozprowadzimy całość. Nie jest ciężki, nie tworzy efektu maski, nie waży się. Krycie średnie z możliwością budowy ale silnych zaczerwienień czy zasinień bez korektora w 100% nie zakryje. Matuje na dobre 7 godzin jeśli dobrze go zagruntuje. Lekko ściera się z nosa po jakiś 8 godzinach. Nie zauważyłam by zapychał pory nadmiernie przesuszał czy podrażniał. Jest go 9 g więc sporo jak na produkty tego typu u konkurencji

Od początku przygody z makijazem, czyli przez około 10 lat, przetestowałam co najmniej 40 różnych podkładów i ani jeden nie został moim ulubieńcem. Oczywiście, zdarzały się takie ze świetną formułą, ale nigdy nie mogłam znaleźć idealnego odcienia- zawsze musiałam mieszać albo z białym, albo z żółtym, a czasem niebieskim pigmentem.

Moja cera: bardzo jasna (na poziomie MAC-owego NC10), żółta, ale też z domieszką oliwki, co sprawia że znalezienie idealnego odcienia graniczy z cudem. Zawsze był albo zbyt neutralny (zbyt „beżowy”), albo wpadał w pomarańcz, albo w róż.

Typ cery: od jakiegoś czasu normalna, okazjonalnie pod koniec dnia tłusta w strefie T, bez większych niedoskonałości czy zaskórników (dzięki genialnemu serum Super Power Mezo z Bielendy).

Plusy podkładu:
-odcień, oczywiście- nie muszę go z niczym mieszać, co za wygoda!
-szybkość nakładania- używam gąbki beauty blender i choć słyszałam że zmniejsza to krycie podkładu, ja nie mam z tym problemu- krycie jest dla mnie wystarczające,
-jak wspomniałam, krycie nie jest pełne (raczej lekkie do średniego), ale dzięki temu podkład nie tworzy maski ani nie zbiera się w zmarszczkach mimicznych!
-naprawdę dobrze utrzymuje się na twarzy (utrwalam go sypkim pudrem ryżowym z Ecocery albo prasowanym Rimmel Stay Matte)
-duży wybór odcieni.

Co warto wiedzieć:
-w opakowaniu znajduje się 9 g produktu- dla porównania sztyft z Make Up For Ever ma 12,5 g,
-lekkie krycie- nie polecam osobom które chcą zakryć większe niedoskonałości, trądzik, blizny,

Podsumowując, znalazłam KWC wśród podkładów. Tylko ta cena... Mi udało się go kupić na Asosie ze zniżką -20%, zapłaciłam 24 funty.