Moje włosy oraz skóra głowy są od zawsze bardzo trudne w pielęgnacji – mam wysokoporowate, bardzo delikatne włosy oraz bardzo wrażliwą na podrażnienia i reagującą przetłuszczaniem na wysuszenie skórę głowy. Przez lata pielęgnacji mierzyłam z różnymi problemami – od ŁZS i AZS na skórze do łamliwych końcówek włosów oraz nadmiernego plątania się, chyba jednego z najbardziej dokuczliwych w codziennym funkcjonowaniu. Zauważyłam już, że te problemy wymagają holistycznego podejścia, a także wiele cierpliwości, jednak i tak podczas tego procesu potrzebne były – i są – produkty, których działanie będzie bardziej doraźne, pomagające mi każdego dnia chociaż w pewnym stopniu pielęgnować i chronić włosy. Jeden z takich produktów to kosmetyk, najczęściej w formie mgiełki, ułatwiający rozczesywanie włosów, z czym przez pewien czas miałam naprawdę spory i dokuczliwy problem.
Spray kupiłam w lokalnym sklepie, specjalizującym się w produktach „naturalnych”. Znajduje się on niedaleko mojego domu, o wiele bliżej niż supermarkety czy drogerie, dlatego chcąc kupić coś wspomagającego rozczesywanie włosów „na szybko” poszłam właśnie tam. Ten produkt został mi polecony przez ekspedientkę i z chęcią na niego się zdecydowałam – wówczas zainteresował mnie fakt, że jest to produkt rosyjskiej marki i nabrałam chęci na sprawdzenie, jak sprawdzi się w moim przypadku. Kolejnym czynnikiem była przystępna – w mojej ocenie – cena, o kilka złotych niższa od tej podanej na karcie produktu.
Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej butelce z wygodnym atomizerem z przezroczystą zatyczką. Wyróżniającym się elementem na opakowaniu jest zdjęcie młodej kobiety znajdujące się pod logo marki, z nieskazitelną cerą, przymkniętymi oczami i pięknie ułożonymi gęstymi, błyszczącymi brązowymi falami, które przykuwają wzrok. Właściwa etykieta ma kolor brązowy, co w zestawieniu z butelką, która ma kolor zgniłej zieleni, nie wygląda moim zdaniem do końca ciekawie. Nad zdjęciem kobiety znajduje się charakterystyczne logo marki, a pod nim wypisane w języku angielskim podstawowe funkcje produktu. Niżej, na brązowym tle, znajduje się jeszcze więcej tekstu, jednak w cyrylicy i w języku rosyjskim, co stanowi dla mnie pewną barierę. Tak samo jest na odwrocie opakowania – tam znajdziemy jednak skład w dwóch alfabetach oraz naklejkę od polskiego importera, w której opisuje krótko najważniejsze cechy produktu, działanie oraz sposób stosowania. Całość jest według mnie bardzo przeciętna, głównie przez natłok napisów (w dodatku w języku, którego nie znam) i ziemiste kolory na opakowaniu, które chociaż rzeczywiście kojarzą się z naturą, ale moim zdaniem nie wyglądają najlepiej na półce i nie są po prostu w moim guście. Nie mogę natomiast przyczepić się do strony technicznej – atomizer działał bardzo dobrze do samego końca produktu, a rozpylana przez niego mgiełka była równomierna i nie mogłam narzekać na zbyt wielkie krople.
Sam produkt ma konsystencję wody, jest bezbarwny oraz posiada mocny zapach (co jest zresztą charakterystyczne dla tej marki), który jako taki jest lekko słodki, przypominający nieco hibiskusa, ale dla mnie nieco drażniący i zbyt intensywny. Na szczęcie, kosmetyk aplikujemy na włosy, nawet nie na skórę głowy, więc raczej nie ma tu ryzyka podrażnienia.
Trudno mi określić wydajność tego produktu, ponieważ używałam go doraźnie, w zależności od potrzeb, a po pewnym czasie nie było to była bardzo często, stąd też opakowanie wystarczyło mi na nieco ponad rok – mniej więcej w tym samym okresie zaczęłam się interesować polepszeniem kondycji moich włosów, w moim życiu zniknęło kilka problemów, które sprawiały, że moje ogólne zdrowie było dość nadszarpnięte i kupiłam szczotkę, która pomagała mi rozczesywać bez większych szkód. Wydaje się jednak, że wydajność jest przynajmniej dobra i kosmetyk nie powinien w tym aspekcie sprawiać większych problemów.
Jak na tę markę przystało, skład produktu zawiera wiele składników pochodzenia naturalnego oraz ekstraktów. Znajdziemy tu wyciąg z figi, wspomagający syntezę kolagenu, nawilżający olej z orzechów makadamii, polecany do włosów delikatnych, kruchych czy łamliwych, które wzmacnia, nawilża oraz nabłyszcza, ekstrakt z hibiskusa, zawierający witaminy A oraz C, a także wapno, który ma działanie wzmacniające włosy, a także nadające im przyjemną teksturę. Kosmetyk zawiera również hydrolizowaną kreatynę, a więc coś, co powinny polubić zniszczone włosy wysokoporowate, oraz chlorek cetylotrójmetyloamoniowy, który jest substancją lekko myjącą, dlatego wzbudza moje wątpliwości, ale także ma właściwości rozplątujące, wygładzające, zapobiegające elektryzowaniu i dzięki niemu lepiej można rozczesywać włosy. Całość dopełniają emolienty, w tym jedne z nich zostały pozyskane z oliwy z oliwek, składniki stabilizujące formułę oraz konserwanty, dzięki produktu możemy używać stosunkowo długo.
W pielęgnacji moich włosów nie używam stylizacji na gorąco i bardzo rzadko sięgam po suszarkę, tego działania więc nie mogę tutaj ocenić w sposób wiarygodny – używałam produkt jako spray pomagający w rozczesywaniu włosów, co czasem jest dla mnie, jak wspomniałam wyżej, dość problematyczne, a nawet w takim charakterze został mi polecony w sklepie z naturalnymi produktami, gdzie kupiłam ten kosmetyk, co jest dość logiczne ze względu na fakt, że produkt posiada w swoim składzie substancje, które mają w tym pomagać.
Produktu używałam przede wszystkim po umyciu włosów oraz wtedy, kiedy czułam potrzebę rozczesania włosów, na przykład wieczorem czy rano, po przebudzeniu (zazwyczaj splatam je na różne sposoby). W zależności od tego, jak mocno były splątane, kosmetyk ten nanosiłam na poszczególne pasma bądź na większy ich obszar, kilka razy naciskając za atomizer. Włosy od razu stawały się lekko mokre, przestawały się elektryzować a także stawały się gładsze, nieco bardziej miękkie i o wiele łatwiej rozczesywały się przy użyciu nawet zwykłego grzebienia. Dzięki temu można było uniknąć niepotrzebnego bólu i znacznie zaoszczędzić czas, a także, co jest najważniejsze, wyrywania. Wydaje się, że były delikatnie mocniej nawilżone, jednak efekt był naprawdę niewielki i trudno oczekiwać od tego produktu czegoś innego – jednak kosmetyk ten ma zupełnie inne zastosowanie niż proteinowa odżywka. Te właściwości utrzymywały się na włosach najwyżej przez kilkadziesiąt godzin, były zupełnie doraźne, bo jakiś czas potem trudności w rozczesywaniu były takie same. Jednak nie oczekiwałam od tego produktu więcej, niż pomocy w rozczesywaniu włosów, nie jestem więc tym rozczarowana.
Podczas używania nieco drażnił mnie zapach, a kiedy odrobina mgiełki dostała się na moją skórę głowy, która jest wrażliwa i sucha, miałam wrażenie delikatnego podrażnienia oraz swędzenia. Nie było to jednak nic, co negatywnie wpływałoby na ogólny stan skóry.
Kosmetyk sprawdza się bardzo dobrze jako pomoc przy rozczesywaniu splątanych włosów, a w dodatku posiada takie zalety jak wydajność czy ciekawe składniki, które delikatnie pielęgnują włosy. Spełnił moje niewielkie, sprecyzowane doraźne wymagania i dlatego jestem zadowolona z jego użytkowania, jednak nie jest niczym innowacyjnym ani pozbawionym wad (do których, w mojej opinii, należy chociażby silny zapach), przez co nie jest jednym z tych produktów, które zapamiętam na dłużej.
Zalety:
- cena
- sprawdza się przy rozczesywaniu splątanych włosów
- ciekawe składniki - na przykład wyciąg z hibiskusa
- wydajność
Wady:
- dostępność
- intensywny zapach
- odczuwane lekkie podrażnienie, kiedy produkt dostanie się na moją wrażliwą skórę głowy
- niewielkie efekty (poza pomocą w rozczesywaniu) - delikatne, szybko znikające nawilżenie, jednak nie jest to dla mnie specjalnie ważne
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie