Wsiadłam do miejskiego autobusu i nagle poczułam piękny, niezwykle piękny kobiecy zapach - lekko fiołkowy, delikatnie różany, leciutko pudrowy, wytrawny, lecz nie kwaśny. Niewidzialny pachnący obłoczek znikał, by za chwilę znowu się pojawić - co nie kojarzyło mi się z kokieterią, lecz naturalnym powabem, kobiety. Zaczęłam niuchać, wodzić nozdrzami za współpasażerkami, z których wiele miało taki sam jak ja rozanielony wyraz twarzy wywołany wonią perfum żywcem wziętych z czasów opisywanych przez Suskinda w "Pachnidle". Żeby już skrócić, zmierzam do finału - wreszcie wydedukowałam, wytropiłam - cudowny zapach unosił się z ...kieszeniu mojej kurtki, z bloterka, który poprzedniego dnia wzięłam z perfumerii z niszowcami. I tak oto, moje ukochane Mitsouko doczekały się godnej na mojej półce konkurentki, choć Josephine jest znacznie milsza dla mojego nosa i bardzo pogodna. Ma nawet nutkę dawnych Laughter Yardleya, które zawsze wprowadzały mnie w dobry nastrój. "Niedzisiejsze" Josephine są jednocześnie nowoczesne i i bardzo, bardzo oryginalne. I oby nie stały się popularne.Używam tego produktu od: w trakcie pierwszej setki
Ilość zużytych opakowań:
edit: Trochę mam czasu i minęło nieco czasu odkąd Josephine zaczęłam używać, więc uzupełniam: Josephine pochodzą z tej samej drzewno - kwiatowo- pudrowej rodziny co LHeure Bleue. Na początku łagodnie pachną przyprószone pudrem fiołki i róże. Potem coś zaczyna iskrzyć: na krótko wzmaga działanie róża. I wreszcie zostaje najpiękniejsza część - baza - ze skórą zaczyna się niemal stapiać wyrafinowanie powściągliwa, zrównoważona mieszanka delikatnej, powiewnej wręcz wanilii przełamanej odrobiną ambry, piżmem i wonią hebanu. Perfumy są skupione, delikatnie, bez pazura, ale z pazurkiem czegoś słoneczego i uśmiechniętego. Mam wrażenie, ze uśmiechają się kwiatki zwane turkami i smolący nosy pyłek jednej, albo dwóch najwyżej lilii. Josephine choć dyskretne, są niebywale trwałe : bez dopsików ich woń jest bardzo wyraźnie wyczuwalna dobę i więcej. Są eleganckie, ale bez śladu ostentacji, dlatego można ich używać o wszystkich porach dnia i roku. Według mnie to zapach dla tych, które nie muszą wzmagać swojego powabu perfumami, tylko nimi go podkreślać. Po paru tygodniach nie zmieniam zdania : ideał perfum dla subtelnej, ale pewnej swojego czaru kobiety. I koneserki.
edit : edytuję po trzech latach - nie wykończyłam całej setki Josephine, bowiem kusiły mnie inne wonie rozliczne, dlatego Josephine wydałam, czego żałuję. Oryginalne, piękne, szlachetne perfumy marki Rance wytrzymały próbę czasu i w moim rankingu nie ugięły się przed silną konkurencją.