Mokosh Cosmetics Żurawina, Peeling solny do ciała 

Peeling solny 300ml do ciała Mokosh Cosmetics jest w solidnie wykonanym opakowaniu,ciężkim z grubego szkła,który jest na plus i genialnie prezentuje się na półce kosmetycznej.Oczywiście należy go przechowywać w zaciemnionym miejscu,ze względu na składniki roślinne i surowce naturalne. Moja walka z cellulitem trwa, niestety bardzo długo,zdecydowanie zbyt długo :( Ten peeling solny od Mokosh Cosmetics, jest dla mnie bardzo pomocny, jest wsparciem w walce z rozstępami i cellulitem, a tym samym wpływa pozytywnie na moje samopoczucie. Taka ciekawostka, wiecie, że Cellulit dotyka ponad 80% kobiet w tym niestety mnie i powstaje wskutek działania hormonów,degradacji kolagenu,czy zwłóknienia. Ale do rzeczy - Oczywiście zanim nałożę peeling solny robię szczotkowanie swojego ciała na sucho,aby wspomóc jego działanie. Sztandarowa zawartość soli z Morza Martwego wzmacnia, wygładza i rozpuszcza tłuszcz oraz detoksykuje. Marka Mokosh Cosmetics opracowała ten peeling solny z myślą,aby nie było już potrzeby stosowania po jego zabiegu dodatkowo balsamu do ciała i jak słowo - to działa:) Moje ciało jest niesamowicie nawilżone, wygładzone, zregenerowane i bardzo przyjemnie pachnie. Zapach jaki oddaje na ciele jest cudowny, długotrwały, rozkoszny. Peeling solny Mokosh ma dość gęstą, solidną konsystencję, a jego barwa zmienia się z czasem, co nie ma wpływu na jego fenomenalne działanie. Nakładam niewielką ilość na wilgotne ciało i wmasowuję. Aplikuje raz w tygodniu i dzięki tej metodzie zauważyłam, że niweluje uporczywy cellulit, rozstępy stają się mniej widoczne,a skóra nawilżona, pachnąca, cudowna w dotyku, gładka i ujędrniona. Mokosh Cosmetics sól z Morza Martwego oferuje wszystko czego potrzebuje moja skóra. Efektywnie napina skórę mojego ciała! Peeling solny jest wegański, zawiera m.in.olej z wiesiołka,witaminę E, która działa antyoksydacyjnie. Przez swoją treściwą konsystencję jest bardzo wydajny, opłacalny, komfortowy i spełnia swoje zadanie rewelacyjnie. W domowym Spa jest po prostu niezbędny. Bardzo korzystanie wpływa na moją skórę - ujednolicając i poprawiając mikrokrążenie, zapewnia efekt złuszczania i detoksykacji. Czasami po wieczornej kąpieli aplikuję z pomocą rękawicy, bo po całym dniu dodaje relaksu, odprężenia, działa antyobrzękowo i przede wszystkim dba o moje ciało-a co cieszy najbardziej-że dzieje się to podczas snu. Składniki aktywne, mineralne wzmacniają naczynka i poprawiają przepływ krwi i limfy. Moja skóra ciała jest nawilżona, pachnąca, zadbana i ujędrniona. Wspaniałość od Mokosh Cosmetics, którą trzeba mieć i stosować.

To co definiuje ten produkt to zdecydowanie zapach! I to jaki - obłędny, intensywny, słodki, ale z nutą kwaskowatości jak przystało na żurawinę. Wiernie odwzorowany i niezwykle uprzyjemniający stosowanie. I chociaż zapach jest przepiękny i bardzo mi się podoba, to muszę dać peelingowi mały minus, bo na dłuższą metę jest dla mnie ciut zbyt intensywny i trwały. Używając produktu bowiem możemy mieć pewność, że będziemy ten zapach czuć na sobie przez cały dzień - łazienka pachnie jeszcze przez kilka godzin po umyciu, na skórze również zostaje bo co jakiś czas w ciągu dnia unosił się w powietrzu, a do tego mocno zostaje na ubraniach i ręczniku. Trwale wnika w tkaniny i czuć go na nich nawet na drugi dzień. Pomimo całej mojej sympatii do tego zapachu jakoś ciężko mi było go tak ciągle mieć przy sobie, więc akurat starałam się, żeby po jego użyciu ręczniki i piżama/ubrania szły potem do prania. Troszkę mnie ta intensywność przytłaczała i tłumiła perfumy czy inne zapachy, które chciałam nosić danego dnia. Bardzo podoba mi się konsystencja peelingu. Jest to gęsty biały krem, z bardzo licznymi czerwonymi drobinkami - pestkami żurawiny. Całość dobrze się nakłada, peeling trzyma się skóry, nie osypuje się i do tego nie jest szorstki ani agresywny. Często peelingi solne pomimo mało drobinek były dla mnie zbyt ostre, w tym przypadku drobinki są obłe, tak jakby o zaokrąglonych krawędziach, dzięki czemu nie rysują skóry, ale intensywnie masują. Szklany słoik jest bardzo estetyczny i trwały (potwierdzam, dwa razy mi upadł pod prysznicem z dużej wysokości i nic nie pękło). Skóra po wymasowaniu peelingiem jest naprawdę cudowna, aż chce się jej dotykać. Bezpośrednio po zmyciu jest odżywiona, gładka i jednocześnie jakby posmarowana oliwką. Gdy delikatnie wytrzemy ją ręcznikiem, skóra staje się super miękka, nie jest tłusta, ale wyraźnie zregenerowana, nawilżona, mocno odżywiona. Peeling świetnie złuszcza, a oleje dbają o odpowiedni poziom nawilżenia i natłuszczenia. Efekt ten utrzymuje się długo, w ciągu dnia dotykając skóry wciąż czułam jak jest gładka, miękka i elastyczna. Masaż peelingiem pobudza krążenie, skóra wygląda lepiej, trochę bardziej elastycznie. Myślę, że regularnie używany może sporo pomóc w walce z cellulitem lub spadkiem jędrności. Po wykończeniu całego słoika czuję, że muszę trochę odpocząć od żurawinowego zapachu, ale chętnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Jako wielbicielka peelingów, szczególnie owocowych nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Moja skóra zawsze będzie kochać taką dobroć. Peeling solny do ciała o przepięknym zapachu żurawiny od Mokosh otrzymujemy w zapakowany duży, szklany słoik z bardzo fajną konsystencją, która mi się odpowiada. Zawiera w sobie sól, która pochodzi z Morza Martwego i pestki żurawiny – liofilizowanej! Kolor przyjemny dla oka, zapach niesamowity a pojemność cudowna – 300 ml szczęścia dla skóry. Co robi peeling? Peeling czaruje moją skórę a tak naprawdę… super ją masuje, tworząc przyjemny rytuał masażu oczyszcza, złuszcza i co ważne nawilża, dzięki zawartości olejów, m.in. żurawinowy, arganowy czy jojoba. Z racji tego, że tu i ówdzie pomarańczowa skórka czyha świetnie sprawdza się jako zabieg antycellulitowy a dodatkowo poprawia krążenie, co jest dla mnie bardzo ważne. Peeling solny od Mokosh bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, warto wspomnieć, że jest to kosmetyk wegański, który można polubić za działanie, super odżywienie i wreszcie cudowny zapach!

Peeling Mokosh jest peelingiem solnym ze sporą ilością olejów w składzie. Zamknięty jest w szklanym, dość ciężkim słoiku. Konsystencja jest lekko zbrylona z uwagi na zawartość soli, ale całkiem łatwo wydobyć produkt ze słoika. Kosmetyk ma formę takiego oleju w lekko stałej formie z dodatkiem soli i kawałków żurawiny. Nie jest to typowo mocny zdzierak, ale potrafi skutecznie złuszczyć skórę. Nie polecam produktu do skór suchych - zdarzało mi się mieć mikrorany na nogach z powodu zbyt suchego naskórka - wtedy używanie tego produktu będzie skutkowało pieczeniem i lekkim zaognianiem ranek. Nawet stosowany dwa, trzy dni po goleniu nóg potrafił wywołać lekkie swędzenie i pieczenie. Miałam wrażenie, że pomimo olejowej konsystencji wysuszał dodatkowo skórę. Kawałki żurawiny w produkcie są lekko denerwujące. Nie miałam problemu z ich spłukaniem, ale podczas peelingu znajdywały się zwykle finalnie pomiędzy moimi palcami - nie przepadam za tym uczuciem ;) Zapach jest ciekawy, żurawinowy, ale nie pałam do niego wielką miłością. Po użyciu produktu skóra jest tłusta, nie trzeba używać dodatkowo balsamu. Ale ja za tym uczuciem tłustości w sumie nie przepadam. To taka niezbyt przyjemna tłustość, która wcale nie nawilża skóry. Produkt zużywa się dosyć wolno, poza tym kosmetyku w słoiku jest naprawdę sporo. Może to być ciekawa alternatywa w stosunku do typowych peelingów z granulkami, jednak ja raczej nie kupię go ponownie.

Ten peeling jest obłędny. Zapach jest zniewalający, kiedy otworzyłam słoik to nie mogłam przestać go wąchać. Posiada w sobie dość grube drobiny soli które fajnie ścierają martwy naskórek. Są też cząsteczki żurawiny, ale wydaje mi się że oprócz fajnego efektu wizualnego nie robią nic. Wszystko jest zatopione w bombie olejowej która jest super odżywcza dla skóry. Po peelingu nie trzeba wcierać balsamów bo skóra jest pokryta warstwa olejków z peelingu, co bardzo lubię. No i ten zapach. Ogólnie muszę powiedzieć że robiąc sobie ten peeling w relaksującej kąpieli czuję się trochę jak słowiańska bogini która faktycznie w pełni korzysta z dobrodziejstw natury.

Miałam kiedyś inną wersję zapachową. Miałam wrażenie, że nie zdziera super mocno, mimo że był fajny. Ta wersja wydaje mi się być IDEALNA. CUDNIE pachnie, bardzo przyjemnie się nakłada, mocno złuszcza i pozostawia skórę aksamitną w dotyku. Pokochałam go!!

Muszę przyznać, że jestem baaardzo zadowolona z tego peelingu. Jak nie lubię peelingów solnych, bo podrażniają moją skórę, tu mamy dość łagodne drobiny, odpowiednio zmielone, aby nie przecinały skóry, tylko ją złuszczały ;) Tak więc pierwszy plus za wielkość drobin. Drugi-zapach. Ja nie jestem fanką zapachu żurawiny, ale tu jest malina, wanilia i żurawina na deser. Zapach jest po prostu obłędny. Ponadto utrzymuje się nieziemsko długo, na skórze i w łazience oraz na ręczniku. Woow. Zdzieranie w tym produkcie bardzo mi odpowiada. Jest skutecznie, ale nie jest to typ bardzo mocnego "pumeksu" . Moc oceniam, jako średni kaliber, co bardzo mnie cieszy. Nie lubię mocnych drapaków. Produkt pozostawia lekką warstwę tłustości, zastępującą balsam. Nie jest to gęsty smalec, ale czuć konkret. Nie musimy dodatkowo używać innego produktu do nawilżania, bardzo duży plus. Wydajność średnia, jak to peelingów w słoiku. Nie jest źle, nie ubywa go w oczach, jak to bywa z rzadszymi konsystencjami. Tu konsystencja jest zbita. Rzekłabym na temat wydajności, że jest standardowo. Opakowanie to szklany słoik z plastikową zakrętką. Może niezbyt wygodne w podróż, ale ja generalnie peelingów w podróż nie zabieram :) Podsumowując, świetny produkt o obłędnym zapachu. Zdecydowanie polecam.

Piling solny MOKOSH o zapachu żurawiny to niesamowite połechtanie naszych zmysłów. Peeling ten ma w składzie dużo olejków dzięki czemu zaraz po użyciu zostawia na naszej skórze tłusty film. Jednocześnie w składzie liofilizowaną żurawinę, która nadaje niesamowitego zapachu podczas całej kąpieli i po niech nas nie opuszcza. Zostawienie tej tłustej warstwy dla jednych będzie plusem dla innych minusem. Jeśli nie lubisz używać dodatkowo balsamów po kąpieli bądź bardzo suchą skórę to mimo bycia peelingiem solnym - to strzał w 10! Jednak jeśli tak jak ja lubicie po peelingu wydepilować nóg lub po prostu nie lubicie tego uczucia, niestety ale będzie to największy minus. Nogi są całkowicie zabezpieczone, a warstwa trudna do usunięcia, gdyż zazwyczaj woda też sama w sobie ma tą warstwę na powierzchni. Opakowanie jest szklane, bardzo duże i ciężkie. Produkt kosztuje ok 65zl, jednak jest to wedlug mnie uzasadniona cena.

Jest to dobry peeling, spełnia swoje zadanie skutecznie złuszczając martwy naskórek. Pozostawia skórę wygładzoną i natłuszczoną. Czuć tą ilość olei znajdujących się w składzie. Wydajność ma porównywalną do innych peelingów. Produktu jest dość dużo w opakowaniu. Ma ładny zapach. Jedyną większą wadą tego produktu, przez którą musiałam odjąć mu gwiazdkę są liczne fragmenciki żurawiny, które łatwo przyklejają się do łazienki, trudno je spłukać i później muszę zbierać je za pomocą papieru. W zasadzie to jedyna istotna wada tego produktu, myślę, że jeszcze wypróbuję inne peelingi z tej firmy. Następnym razem poszukam taki, który nie ma w sobie dużych drobinek.

Peeling solny marki Mokosh, który dostałam w prezencie od męża jakiś czas temu. Peeling pochodzi z serii żurawina i zawiera kawałki liofilizowanego owocu. W połączeniu z solą z Morza Martwego oraz olejkami jojoba czy słodkich migdałów daje skórze prawdziwą dawkę wygładzenia i nawilżenia. Kosmetyk ma za zadanie oczyszczać skórę, a zawarta w nim witaminę E działa antyoksydacyjnie. Peeling działa detoksykująco, masaż z jego użyciem wspomaga krążenie i redukcję cellulitu. Zawiera również liczne składniki aktywne, które regenerują i napinają skórę. Powoduje, że skóra pozostaje gładka i przyjemna w dotyku, a także odpowiednio nawilżona i odżywiona. Peeling znajduje się w szklanym słoiku i w środku znajduje się go 300 g. Początkowo jest biały z czerwonymi drobinkami, ale przy używaniu i upływie czasu żółknie. Proces ten ma miejsce, ponieważ kosmetyk jest naturalny i producent zapewnia, że rozwarstwianie się czy wytrącanie olejków jest jak najbardziej normalne i nie wpływa na działanie. Pachnie po prostu obłędnie ! Dla mnie jest to zapach słodko-orzeźwiającej żurawiny i niesamowicie wpasowuje się w klimaty domowego SPA. Należy go używać 1-3 razy w tygodniu, niewielką ilość nanosząc na zwilżoną skórę i wykonać masaż. Peeling w odczuciu jest dość tłusty i mocno zbity, ale na mokrej skórze dobrze się rozprowadza, a masaż jest przyjemny. Drobinki nie są zbyt grube, ale mocno zdzierają skórę nie raniąc jej przy tym. Przy okazji już pod palcami czujemy natłuszczanie skóry. Należy przy tym uważać, ponieważ wanna momentalnie robi się śliska. Ciało pokrywają drobinki żurawiny i czasem dość ciężko się ich pozbyć. Czasem musiałam dość mocno docisnąć gąbkę, aby zniknęły, ale zdarzało mi się już je znajdować na wytartej skórze, a i tak nie chciały się odczepić. Skóra jest jednak fantastycznie wygładzona i natłuszczona. Nie pozostaje jednak na niej nieprzyjemny film i nie lepi się. W dotyku jednak jest widocznie nawilżona. Po za tym na długo pozostaje na niej żurawinowy zapach. Jest naprawdę bardzo ładny i na zmysły wpływa bardzo pozytywnie. Jestem z tego peelingu zadowolona, choć te zostające, żurawinowe drobinki bywają uciążliwe. Dużym minusem jest także cena, ponieważ koszt takiego opakowania to 65 zł ! To całkiem sporo jak na peeling, a jego wydajność określiłabym na średnią. Używam go na zmianę z innymi peelingami, w tym głównie na nogi i niestety przy częstszym używaniu dość szybko zobaczymy dno. W tej cenie spokojnie możemy kupić kilka peelingów podobnej jakości. Niemniej jednak ja jestem z niego zadowolona i cieszę się, że miałam okazję go testować. Ponownie jednak bym się sama na niego nie zdecydowała za tę kwotę.