Oriflame Tender Care, Krem uniwersalny z olejkiem z nasion moroszki 

Jak każdy inny - super Od czasu do czasu zaglądam na stronę Oriflame, by zobaczyć czy jest już jakaś nowa wersja słynnego Tender Care'a :) . Jeśli tak, to bez wahania na nią poluję. I tak w moje ręce trafił Ten z miodem bardzo dobry na wszystko usta łokcie kolana suche zmiany świetnie się sprawdza polecam

Uwielbiam całą rodzinkę Tenderków która ciągle się powiększa. Jest to świetny produkt który ma ogrom zastosowań u mnie najczęściej jest stosowany na moje bardzo suche , popękane i pełne suchych skórek usta , ale także na przesuszoną skórę na twarzy dłoniach czy też piętach i łokciach , stosuje go również do pielęgnacji suchych skórek wokół paznokci . Krem świetnie nawilża na długi czas , odżywia i regeneruje . Pomaga w regeneracji suchej , wrażliwej i podrażnionej skóry , daje ukojenie i natychmiastową poprawę stanu skóry . Zapach jest chyba najdelikatniejszy z wszystkich Tenderów ale jest wyczuwalny na skórze przez dłuższą chwilę , jest lekko słodki ale nie drażniący czy duszący. Jedynym ale dosyć sporym minusem jest to że słoiczek tego kremu nie ma jakiejś ogromnej objętości a ma dosyć wygórowaną cenę , dobrze że dosyć często bywa na promocji więc warto robić jego zapasy .

Jest mnóstwo wersji tego kremu, o różnych zapachach i w różnych kolorach opakowań. Ten konkretny dostałam od teściowej. Opakowanie jest w kolorze żółtym. O ile lubię San produkt, i to w zasadzie w każdej wersji, to nie lubię tych opakowań. Trzeba wciskać palec do środka i dosłownie wydlubywac balsamik, przy czym sporo zostaje go po prostu pod paznokciem. Z drugiej strony pamiętam, że jeszcze w latach 90 ten kremik już miał taki kształt opakowania, więc jest to taki kosmetyk legenda. Cena promocyjna w katalogu jest na ogół bardzo przystępna, a działanie kremu na przesuszone usta i skórki faktycznie zbawienne, dlatego warto poznać, by samemu się przekonać. O dziwo, nawet moi nastoletni synowie czasem po niego sięgają, np. na wysuszone usta lub skórki wokół nosa(podrażnione przy katarze).

Jestem wielką fanką wszystkich wersji rodziny Tender Care. Moim zdaniem produkt rewelacyjny, ma wiele zastosowań i rewelacyjny skład. U mnie sprawdził sie świetnie ponieważ zmagam się z cerą sucha, kremik pomaga mi ją nawilżyć. Jego wielką zaleta jest wielkość ( zajmuje mało miejsca).Używam go od kilku lat, zużyłam około 8 opakowań, jest bardzo wydajny. Jego wadą jest cena ok. 25 zł l, ale często można spotkać go w promocji (9/10zl).

Tym razem mamy kremik wzbogacony m.in. o malinę moroszkę. Ciekawy składnik,ktory ma za zadanie odżywić i zapobiegać w przyszłości suchej skóry. Lubię rodzinę Tender Care,od lat używam słoiczka neutralnego ( blady róż),ale próbowałam też inne z tej serii. Dla mnie spełniaja rolę znakomicie, taki maly produkt,a zalet ma sporo. Używam go do skórek wokół paznokci,na suche i popękane usta,podczas zimy na usta,policzki i pod nos-w celach ochrony, na suche łokcie i kolana,na liszaje,które czasem pojawiają się na mojej twarzy. Odżywiam nim brwi i rzęsy. To produkt wielozadaniowy-a takie bardzo lubię, i w przystępnej cenie można go nabyć.Cenię za minimalizm i dobry skład. Polecam z czystym sercem. Do wyboru uniwersalny i zapachowy. Jest malutki,wszędzie można go ze sobą zabrać.

Rodzina Tender Care powiększyła się o kolejną wersję. Zapach jest chyba najmniej wyczuwalny ze wszystkich wariantów, ale bardzo przyjemny. Jest to dla mnie produkt wielofunkcyjny, na usta, na suche skórki wokół paznokci, na ukąszenia komarów i wiele innych... Nie wyobrażam sobie, żeby mogło go zabraknąć w mojej kosmetyczce.

Był taki czas że nie miałam nikogo znajomego kto by się zajmował Oriflame więc nie znałam ich produktów.Od jakiegoś czasu znajoma podrzuca mi katalogi i wtedy coś tam zamówię. Te balsamiki to ich sztandarowy produkt, wszyscy go znali tylko nie ja. Trafiła się promocja więc kupiłam jeden.To był chyba ten z miodem.Potem skusiłam się na borówkę i moroszkę. Zawsze kupowałam gdy cena wynosiła 9,90 zł za 25 zł raczej bym sobie odpuściła testowanie. Najładniejsze w tym produkcie jest opakowanie- małe jajeczko w żywym żółtym kolorze.Każda wersja zapachowa to inny kolor.Niestety jest tez mało higieniczne bo trzeba tam dłubać palcem a często krem wchodzi pod paznokcie. Zapach jest ładny, słodki. Sama konsystencja jest bardzo miękka,tłusta i dzięki temu fajnie chroni usta przed wiatrem czy mrozem. Można smarować nim suche skórki przy paznokciach, łokcie czy stosować pod oczy na noc. Skład jest kiepski to tak na prawdę sama parafina,wazelina i perfum.Olejek z moroszki jest gdzieś na końcu składu. Wazelinę o zapachu owocowym można kupić w sklepie za 3 zł więc tu płacimy tylko za firmę. Więcej nie kupię tego balsamu choć wprowadzają coraz to nowsze zapachy a to kusi :)

Niestety nie dołączam do grona wielbicielek. Jest to produkt, bez którego mogę się obejść. Stosowałam jedynie na usta (w sezonie jesienno-zimowym są suche i spierzchnięte) na noc i w ciagu dnia. Nie zauważyłam żadnego efektu, dodatkowow produkt migrował do ust i czułam gorzki, chemiczny posmak.

Posiadam ten produkt prawie w każdym zapachu. Noszę go w każdej torebce. To jest poprostu małe cudo. Używam do nawilżenia ust , raz w tygodniu nakładam pod oczy aby nawilżyc ta okolice, na zajady w kącikach ust, na zimno na ustach, na wszystkie suche miejsca np na łokcie, kostki na dłoniach, skórki wokół paznokci poprostu tam gdzie jest potrzeba. Rewelacyjny produkt. Myślę że mimo kosztuje 25 zł to jest wart tej ceny.

Najlepszy zakup jaki kiedykolwieg zrobiłam przez katalog! A to wszystko dzięki wysokiej zawartości olejku z nasion maliny moroszki. I naprawdę jest on uniwersalny, używam go ciągle w przeróżnych dziedzinach mojego życia. Idealny na suche miejsca skóry np skórki wokól paznokci, pięty, kolana, efekt nawilżenia już po pierwszym uzyciu, utrzymuje się on bardzo długo. W zimie smaruje nim usta, dzięki czemu nie wysychają i nie pękają. Używam go także gdy idę na spacer z moim dzieckiem, smaruje jej rowniez nim policzki, co chroni ja przed mrozem. Polecam każdemu naprawdę warto go miec w swoim domu i w swoje torebce.

Lubię te małe kremiki są poręczne małe i zawsze mogę je zabrać ze sobą choćby do kieszenie .Ten z moroszką nie tylko ma ładne jaskrawe opakowanie ale też pięknie pachnie .Właściwości tego małego kremiku są nieocenione nadaje się do wszystkiego ,łokcie ,kolana ,drobne otarcia dosłownie wszystko .Delikatnie ale dogłębnie nawilża nie podrażnia nie uczula ,takie małe coś ale działa cuda.Jest tani i bardzo wydajny.

Wypróbowałam już wszystkie dostępne kremy z serii Tender Care, z których każdy jest świetny. Jednak ta wersja jest zdecydowanie moją ulubioną. Ma cudowny, kuszący zapach i piękne, kolorowe opakowanie w ciepłym, słonecznym kolorze.

Używam go głównie do ust i do łokci, w sprawach nawilżania i zmiękczania szorstkiej skóry czy to na ustach czy na ciele jest wprost niezastąpiony od lat. Ten krem nie odstępuje jakością jak i pięknym zapachem od innych balsamów z tej serii. Opakowani jest dobrej jakości i poręczne. Balsam starcza mi na bardzo długo.

Kolejny "miodzik" od marki Oriflame w mojej kolekcji - nie wiem który to już i tak naprawde tego nie liczę. Ta wersja jest z olejkiem z nasion moroszki to naprawdę rewelacja. Pod względem kolorystyki opakowania jak i samego zapachu balsamu. Mieści się w "standardowym" pojemniczku w kształcie słoiczka miodu. Ma żółtawą/miodową barwę, w środku kremik także ma podobny odcień. Spodobał mi się jego słodki, ale też lekko miodowy zapach. Balsamik ma lekko tłustawą konsystencję. Sprawnie rozprowadza się go na ustach, ale też na suchych miejscach na ciele - ja głównie jednak smaruje nim usta. Fajnie nawilża, ale też odżywia skórę. Redukuje uczucie spierzchniętych ust. Sprawia, ze usta są mięciutkie i delikatne. Efekty odczuwalne już przy pierwszym użyciu.

Od czasu do czasu zaglądam na stronę Oriflame, by zobaczyć czy jest już jakaś nowa wersja słynnego Tender Care'a :) . Jeśli tak, to bez wahania na nią poluję. I tak w moje ręce trafił uroczy żółciutki słoiczek. A w nim wazelinowy kremik kuszący typowo malinowym zapachem. U boku wersji borówkowej i żurawinowej świetnie nadaje się do stosowania zimą - ich zapachy niewątpliwie umilą ten czas, dzięki nim przypomni nam się letni czas. Kremiki najczęściej stosuję na suche partie takie jak przesuszone pięty, skórki przy paznokciach, czasami też pod oczy i na usta. Nawilża, aczkolwiek lekko...bardziej natłuszcza. Wyraźnie zmiękcza suche miejsca. Niesamowicie wydajny, wystarczy na bardzo długo. Z opakowaniem czasami trzeba powalczyć, niestety...ale to już taki urok Tenderów ;) .

Kupiłam kremik z myślą o kolekcjonerskiej chęci zdobycia żółtego słoiczka (mam już kilka Oriflame-owskich "perełek"). Chociaż ten krem, tak samo jak poprzednie z serii Tender Care, niesamowitym działaniem nie grzeszą, to jakoś lubię mieć je w podręcznej kosmetyczce. Zapach przyjemny, lekko owocowy. Używam go do pielęgnacji skóry łokci oraz stóp. Całkiem fajny produkt. Polubiłam go głównie za zapach. Warto wypróbować.

Uniwersalny krem. Najczęściej stosuję go jako balsam do ust oraz czasami gdy widzę, że mam suchą skórę na policzkach. Zaraz wetrę w skórki przy paznokciach... momencik... No! Dał radę! :) Także tego, lubię ten krem.

Fajny krem, super uniwersalny, chociaż do twarzy go nie używam, bo boję się zapychania. Ale usta, dłonie, łokcie jak najbardziej. Dobrze się sprawdza. Nawilża i to konkretnie, odżywia skórę, szybko się wchłania. Ładne opakowanie i owocowy zapach. Cena wydaje mi się lekko zawyżona.