Mario Badescu Skin Care Drying Lotion Preparat punktowy na niedoskonałości

Kuracja punktowa od Mario Badescu to ciekawy produkt o dobrym działaniu. Jest to niewielka buteleczka z różowym proszkiem na dnie oraz bazą alkoholową. Ciekawe w nim jest to, że aby go użyć nie wolno nim potrząsać, ponieważ należy przy pomocy patyczka jednorazowego pobrać z dna różowy proszek, który następnie punktowo nakładamy na niedoskonałości. Miałam duże oczekiwania wobec tego produktu i po trzech tygodniach testowania uważam, że jest to fajne rozwiązanie na pojawiające się zmiany trądzikowe. Dzięki niemu niedoskonałości nie rozwijają się tylko od razu zaczynają się goić. Jeszcze nie zdążyło mi się żeby po jednej nocy pryszcz całkowicie zniknął ale widzę, że rano nie jest już tak duży i czerwony. Po dwóch lub trzech dniach niedoskonałości są minimalne. Skóra zaraz po aplikacji delikatnie piecze ale to uczucie ustępuje po chwili a różowe kropeczki zasychają. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i wiem, że będzie w mojej łazience zawsze gdy tego potrzebuje. Dodatkowo bardzo cieszy mnie fakt, że jedna buteleczka po otwarciu może być używana do 24 miesięcy. W końcu znalazłam produkt punktowy, którego działanie jest widoczne! Polecam

Produkt kupiłam jakiś czas temu. Używam go w razie potrzeby, z różną częstotliwością. Krostki z jakimi się borykam są z rodzaju dużych, bolesnych długo utrzymujących się. Środek fajnie wysusza niedoskonałości. Zdecydowanie trzeba nakładać na noc ponieważ aplikacja polega na nałożeniu punktowo produktu z dna fiolki na krostkę (biała plama). Polecam :)

Preparat kupiłam żeby rozprawić się z pojedynczymi niedoskonalosciami które od czasu do czasu pojawiają się na mojej twarzy. Czytałam wiele super opinii o tym produkcie i poleciła mi go koleżanka, która zmaga się z dość poważnymi stanami zapalnymi na twarzy. Zawiesina bo tak można nazwać to coś co znajduje się w buteleczce jest pod warstwą przezroczystą na górze, kto stosował wie o co chodzi. Na opakowaniu informacja żeby nie wstrzasać butelką, tak też robiłam. Moczylam patyczek kosmetyczny i punktowo nakladalam na zmiany skórne. I tu mam dylemat bo.... produkt raz działał raz nie. Nie wiem od czego to zależy, ale czasem potrafił wysuszyć kroste w ciągu jednej nocy a czasem rano krosta zmieniała się w wielką zaognioną kulę. Więc tak pół na pół. Można sprawdzić, może akurat zadziała ale ja już do niego nie wrócę, znam inne o wiele tańsze polskie specyfiki które lepiej sobie radzą niż ten.

Mario Badescu Skin Care, Drying Lotion (Preparat punktowy na niedoskonałości) preparat ten wyświetlił mi się na stronie Douglas.pl . Przyznam szczerze ,że nie znałam tej marki wcześniej, a na stronie perfumerii wydała mi się niezwykle ciekawa i wyglądała iście luksusowo ,dosłownie. Dotychczas moim remedium na wszelkie niedoskonałości był olejek herbaciany ,który aplikuje się tak samo jak to cudo . Tyle ,że z czasem zaczął wysuszać mi skórę buzi w miejscach gdzie był stosowany . Plus ,że jest bardzo tani i łatwiej dostępny. Tyle jego :) wracając do Mario Badescacu - produkt otrzymujemy w 29 ml buteleczce ,która jest przezroczysta i widać dzięki temu zużycie produktu. Plus za to , cenię kiedy widzę co i jak się zużywa i kiedy mam kupić nowy produkt ;) Jest to kosmetyk bez : -mikroplastiku -silikonów -parafiny -parabenów -siarczanów -Nie zawiera składników oleistych -bez komedogenow -bez perfum W składzie mamy tutaj plejadę samych rypaczy ,którzy rozprawia się w mig z każdym niechcianym Stefanem na naszej buźce! Tj. Kwas salicylowy, siarka, tlenek cynku - głowni pogromcy naszych niedoskonałości- wysuszają gnoi na wiór! Zaś kalamina i komfora - uspokajają naszą skórę podczas stanów zapalnych i nadają jej sprężystości i elastyczności. Nic dodać, nic ująć! Samo czyste piękno, zamknięte w malutkiej buteleczce :) Konsystencja produktu jest to tak jakby transparentna zawiesina z osadzonym na dnie buteleczki różowym proszkiem. WAŻNE by nie wstrząsać produktu przed użyciem ! Nie wiedziałam na początku jak używać tego cuda , ale jak zwykle wujek Google i internety pomogły dziecku we mgle ;D . Zastosowanie Zanurzamy patyczki higieniczny w buteleczce ,tak aby dotknąć dna z różowym proszkiem. Produkt, który już mamy na końcu patyczka nakładamy na miejsce ze zmianami chorobowymi ,tak je umownie nazwijmy. Czekamy aż troszkę przyschnie. Patrzymy w lustro ...cóż wyglądamy jak po ostrzale z mini paintball'a! ;D grunt, że kosmetyk ten na prawdę działa! Rano budzimy się bez syfów na twarzy ! Nawet te gady ,które chciały się wykluć zostają zneutralizowane . Nie ma pp nich śladu. Widoczne białe pryszcze bye,bye ! Również pory na buzi są zminimalizowane , a podskórne grudki na czole zminimalizowane . Jestem w szoku co robi ten produkt, ale dla mnie jest wart każdej złotówki ! Idzie już do mnie kolejne opakowanie na zaś!:) co najważniejsze nie podrażnił mojej wrażliwej skóry i nie przesuszył miejsc w których był zastosownay !

Zachęcona opiniami, które krążą po social miediach wyszarpałam w końcu ten lotion. Bardzo się zawiodłam. Zmiany, które nim smarowałam zaogniały się, stawały się jeszcze bardziej czerwone, gorzej się zaleczały. Za tę cenę można kupić kilka dobrych i skutecznych kosmetyków.

Produkt zakupiłam, ponieważ słyszałam o Nim dość dużo dobrego, jednak mam wrażenie, że to tylko taki "chwyt marketingowy" ...... Sam produkt znajduje się w szklanej buteleczce, w której są dwie warstwy preparatu -nie mieszamy ich - nakładamy patyczkiem punktowo. Po samym nałożeniu sam zapach staje się być ostry, przez co pewnie wysusza niedoskonałości... ale czy działa cuda ? Niestety mam wrażenie, że lepiej działa zwykły octenisept niż to cudo i w dodatku jest o wiele tańszy i szybciej dostępny. Jedynym plusem tego preparatu jest jego wydajność.

Mam mieszane uczucia - czasem widzę efekt, czasem nie. Używam go tak samo, nie wiem dlaczego ma 30% skuteczność. W moim przypadku nie działał w ogóle na podskórne gule (tutaj sprawdzały się plastry, chociażby z Isany lub COSRX), a na ropne wypryski - czasem działał, częściej nie. Nakładałam go wieczorem, na czystą skórę, a rano może był może odrobinę mniejszy, ale nadal mocno czerwony... Podobne efekty osiągnęłam z produktem z Seboom za 1/3 ceny tego specyfiku. Jeśli ktoś rozważa kupno papki na wypryski, to polecam zacząć od Seboom albo Jadwigi.

Fajny produkt, rzeczywiście zmniejsza krostki - jeśli odpowiednio wcześnie zastosujesz być może nawet nie wyrośnie. Jednak tak jak w tytule - papka Jadwiga podobnie działa a cena kilka razy mniejsza, wiec nie ma sensu przepłacać.

Nie mam większych problemów z cerą, jednak moja mieszana skóra, jak to u wielu dziewczyn bywa, w określonym czasie miesiąca potrafi płatać mi figle - na takie właśnie sytuacje zakupiłam Drying Lotion. Produkt ma formę dwufazową - różowego proszku opadającego na dno buteleczki oraz płynu. Składniki aktywne to m.in. siarka, kwas salicylowy i cynk - klasyki w pielęgnacji skóry trądzikowej i tłustej. Zapach jest bardzo mocny, kamforowy. Aplikacja kosmetyku to mały ceremoniał - za pomocą patyczka kosmetycznego ostrożnie nabiera się odrobinę proszku z dna butelki i nanosi na skórę. Mikstura szybko wysycha i przez noc...działa cuda! Krostki - nawet, jeśli spore i dopiero się tworzące 'pod skórą' - zamiast pojawić się w swojej pełnej "krasie", po prostu wysychają, nikną. U mnie zazwyczaj preparat Mario Badescu w ciągu 1-2 nocy całkowicie unieszkodliwia nieprzyjaciela, ale nawet, jeżeli przeciwnik jest groźny, Drying Lotion sprawia, że wysusza się on znacznie szybciej i jest o wiele mniejszy. Absolutnie świetna sprawa! Przy używaniu trzeba zachować pewną ostrożność - preparat ma naprawdę mocną formułę i jeśli ma się szczególnie wrażliwą skórę, to może podrażnić, a naniesiony na zmianę, przy której się kombinowało i naskórek na niej jest uszkodzony, szczypie jak diaski. Nie są to jednak wielkie niedogodności, jak na skuteczność tego kosmetyku. Wydajność wydaje się OK, mam go już od kilku miesięcy i nie zauważyłam jakiegokolwiek ubytku (jednak trzeba tu wziąć pod uwagę, że nie używam tego preparatu na codzień, tylko jak zajdzie potrzeba, czyli dość rzadko). Cena jest spora, jednak jak na takie działanie, myślę, że warto. Podsumowując: Drying Lotion okazał się u mnie strzałem w dziesiątkę - zwalcza wszelkie krostki, czy większych nieprzyjaciół, którzy pojawiają się u mnie od czasu do czasu. Działanie jest mocno wysuszające, zapach intensywny. Cena wysoka, ale według mnie uzasadniona jakością.

Produkt naprawdę działa! Nie mam problemów z cerą, jednak od czasu do czasu pojawia się na twarzy jakąś niespodzianka. Wówczas nakładam niewielką ilość lotionu na stan zapalny, który do rana zostaje zredukowany niemal do zera. Nałożenie zbyt dużej ilości produktu z pewnością sprawi że będzie się obsypywać. Mimo to, po pierwszym użyciu byłam bardzo zaskoczona tym, że rano produkt nadal pozostawał na skórze i nie wytarł się całkowicie. Polecam!

Kupiłam ten preparat tylko jak zaczął być dostępny w Polsce. Dużo dobrego o nim słyszałam. Produkt zamknięty jest w małej, szklanej buteleczce. Jasnoróżowy proszek zalany jest czyms co przypomina wyglądem wodę. Zapach dosyć ostry. Nie wstrząsamy butelką, produkt musi być rozwarstwiony. Wkładamy patyczek do uszu do dna butelki, wyciągamy i osadzony produkt nakładamy na wypryski. U mnie niektóre goją się już po pierwszej nocy, po prostu znikają. Inne są wyciągane spod skóry i wtedy gojenie trwa dłużej. Kupując ten produkt myślałam, że wszystkie pryszcze jakie się pojawiają na twarzy będą się wysuszać a tutaj jednak niektóre wychodzą na wierzch. Fakt, że o wiele szybciej ale jednak wolałabym efekt zasuszenia. Produkt jest wydajny. Moja ogólna ocena jest dobra, aczkolwiek są już produkty, które mają tą samą formułę i są o wiele tańsze.

Mario Badescu, Drying Lotion jest to punktowy preparat na niedoskonałości. Bierzemy wacik zamaczamy w produkcie i stosujemy na niedoskonałość. Po 3 dniach (czasami nawet po jednym!) niedoskonałość znika ;o. Jednak u mnie czasem aż wypala skórę ;//

Od dawna szukam preparatu, który rozprawi się z moimi pryszczami. Pojawiają się najcześciej w okolicach brody i czoła i za nic nie mogę się ich pozbyć. Kończy się to tak, że je po prostu zwyczajnie wyciskam, a potem walczę z blznami...Przeczytałam wiele dobrych opini o tym płynie i strasznie cieszyłam się że go wypróbuję. Jak do tej pory nawet całkiem nieźle działał Zineryt ale po jakimś czasie i on przestał robić robotę. Użylam preparatu Mario Badescu jak dotąk kilka razy i nie zauważyłam absolutnie nic. Ani poprawy ani pogorszenia sytuacji. Pryszcze jak były tak są. Bolące i bardzo widoczne. Szkoda mi tylko wydanej kasy... Nie polecam. U mnie się absolutnie nie sprawdził.

Mario Badescu to dla mnie marka nieznana szczerze mówiąc. Nie mieszkam w wielkim mieście z Douglasem w każdym centrum handlowym, nie przeglądam już blogów czy urodowych kont na instagramie. O tym, że kosmetyki Mario Badescu w ogóle istnieją, zostałam uświadomiona przez znajomą. I to ona przekonała mnie finalnie do zakupy Drying Lotionu. Powiedziała mi, że nie będę żałować. Ale ja żałuję - tego, że tak późno poznałam to cudo. Drying Lotion, przez polskiego dystrybutora przetłumaczony jako lotion wysuszający, to różowa zawiesina. Dosłownie zawiesina - różowy 'proszek', który osiada na dnie buteleczki, do tego przezroczysta, wodna baza. Zdziwiłam się bardzo, gdy dowiedziałam się, jak tego dziwaka używać - nie w stylu Jamesa Bonda (wstrząśnięty i zmieszany) a po prostu - patyczek kosmetyczny do buteleczki, pogmerać w różowym proszku i takie coś nakładać na pryszcze. No zdziwienie totalne, bo byłam pewna, że trzeba zamiąchać i paluchem na syfa. A tu takie mecyje. Trochę przykro, że nie ma o tym ani słowa na buteleczce, na szczęście internety i doświadczone koleżanki przychodzą z pomocą. I teraz działanie. O mamuniu! Jedna noc z Mariem i nawet po największym prycholu nie ma śladu. Wszystkie niedoskonałości (nawet te takie już rozbabrane) goją się w trymiga i, co najcudowniejsze, nie zostawiają śladów. Chyba każda z nas to zna - pryszcz już zagojony ale ślad po nim został i nie chce zniknąć przez kilka tygodni. Po użyciu Drying Lotionu pryszcze znikają, nie zostawiają śladów, blizn czy przebarwień. No cudotwórca, dosłownie. Kosmetyk mocno wali apteką. Ale zapach ten bardzo szybko wietrzeje. Po nałożeniu punktowo na twarz wyglądamy jak ofiary ospa party, no ale czego się nie robi dla urody ;) Zawiesina jest dosyć mokra, ale bardzo szybko wysycha na 'skorupkę'. Bez problemu utrzymuje się na skórze przez całą noc - rano zmywam całkiem sporo pozostałości po różowym proszku. Buteleczka jest malusia - 29 ml. Ale podobno wystarcza na bardzo, bardzo długo. To dobrze, bo cena nie jest najniższa - w Douglasie to cudo kosztuje 85 złotych, no to jednak sporo. Ale kurdę blaszka, warto się szarpnąć i kupić sobie to maleństwo, bo to remedium na wszystkie rodzaje syfków (ponabiałowe znikają jak ręką odjął!) w każdym stadium rozwoju (wykluwające się, już wyklute i rozbabrane). Podsumowując: pokochałam. I będę polecać każdemu. Bo to jest mały cudotwórca, taka magiczna różdżka w nieco innej postaci. Różowe cudeńko, które rozprawi się z każdym nieprzyjacielem! Polecam!!!

Używam tego produktu od wielu miesięcy. Kiedyś zamawiałam w zagranicznych drogeriach ale na szczęście produkty Mario Badescu są już dostępne w perfumerii Douglas. Cena jest dosyć wysoka ale naprawdę na bardzo długo wystarcza. Preparatem nie powinno się wstrząsać. Jeżeli zmiesza nam się różowy osad należy zaczekać aż opadnie i osadzi się na dnie. Patyczkiem kosmetycznym delikatnie zanurzamy w różowej zawiesinie i bezpośrednio nakładamy na zmianę trądzikową. Trzeba pamiętać aby nie zamaczać drugi raz ten sam patyczek. Zapach tego cuda nie jest przyjemny. Kojarzy mi się z palącymi oponami. Zostawiam na noc na twarzy i rano (w zależności od rodzaju trądzika) zmiana jest prawie już nie widoczna lub przynajmniej o 50% mniejsza niż dzień wcześniej. Preparat bardzo wysusza ale za to skraca okres wykwitu. Ma dosyć agresywny skład a więc nie polecam dla osób z wrażliwą lub skłonna do alergii cerą. Wracam do niego przynajmniej raz w miesiącu ;)

Zakupiłam produkt skuszona wieloma pozytywnymi opiniami w internecie. Od 16 lat walczę z trądzikiem, w związku z tym często testuje jakieś nowe HITY, które są rekomendowane w sieci. Użyłam produkt punktowo kilka razy. Niemiłosiernie wysuszył mi skóre, nie pozbywając się zmian trądzikowych. Dodatkowo aplikacja produktu jest koszmarna- trzeba nakładać go patyczkiem higienicznym. Nie polecam.

Mam cerę mieszaną, trądzikową. Leczę trądzik hormonalny u dermatologa, niestety przepisywane leki i maści pomagają tylko krótkoterminowo. Jakiś czas temu wyjechałam na dłuższy okres czasu, kiedy skończyły mi się maści, które dostępne są na receptę, musiałam znaleźć chwilowy substytut do kolejnej wizyty u dermatologa. Ze względu na liczne pozytywne opinie jak to krostki znikają przez jedną noc, zdecydowałam się na preparat na niedoskonałości Mario Badescu. Bardzo się zawiodłam, kompletnie się nie sprawdził, oprócz chwilowego pieczenia na świeżych rankach nic nie robi. Pieniądze kompletnie wyrzucone w błoto. Może zbyt wiele wymagam od produktu, który nie jest na receptę, nie jest produktem "dermatologicznym", ale producent OBIECUJE, że krostki znikną. No cóż, nie zniknęły.

Kupiłam po opini natali siwiec podchodziłam sceptycznie bo zazwyczaj gwiazdy reklamują bo maja z tego kasę ale bardzo się zaskoczyłam . Jedyna rzecz która faktycznie działa punktowo . Wysusza faktycznie w jedna noc . Trochę piecze po nałożeniu ale znaczy ze działa hehe :) jest bardzi wydajne . Super produkt niezastąpiony . Wydaje się drogi ale WARTO !