Po balsamy i mleczka do ciała sięgam codziennie, bo codziennie też mierzę się z dyskomfortem i uczuciem spiętej suchej skóry.
Ta linia Botanic Spa Rtuals kusiła mnie ładną szatą graficzną na którą nie ukrywam zwróciłam dość szybko uwagę i obietnicą naturalnego składu ale głównie oczekiwałam efektu nawilżenia i odżywienia, czyli tego o czym zapewnia producent.
Mleczko kupiłam za niecałe 20zł w rossmannie, było go na półce całkiem sporo, choć wiem, że z dostępnością produktów Botanical Spa różnie bywa pomijając już fakt, że dostępne są wyłącznie w tej drogerii. Mleczko zapakowane było w butelkę o pojemności 400 ml z elastycznego plastiku z pompką, praktyczne i proste rozwiązanie zawsze uderza w mój gust.
Jeśli chodzi o zapach to jest bardzo naturalny, lekki - pachnie ziołami, jednak dla mnie jest bliżej nieokreślony. Nie wyczuwam w nim ani konkretnego zapachu szałwi ani ostropestu. Jednak jak w przypadku różnych ziołowych zapachów nie jest to mdły czy duszący, stłamszony zapach. Jest w nim jakiś element świeżości, kobiecości i zapach tutaj jest na prawdę okej.
Jeśli chodzi o same mleczko, to po raz kolejny jak w przypadku innych balsamów/mleczek do ciała od Bielendy całkowicie nie podeszła mi formuła tego mleczka (czemu miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej?) Jest tępa, ciężko się kremuje i trzeba odczekać dobrą chwilę aby produkt do końca się wchłonął. W formule tego mleczka jest coś denerwującego, co z pewnością nie poprawia komfortu suchej skóry, bo mleczko jest maziste, trzeba dość mocno je wmasować by nie pozostała po nim lepiąco - klejąca warstwa. Niestety nie mamy tu do czynienia z miękkim, przynoszącym natychmiastowy komfort mleczkiem, tylko w moim odczuciu jest to zbyt gęsty krem do ciała, a nie żadne mleczko. Jeśli chodzi o efekt nawilżenia skóry, to coś tam jest odczuwalne, ale nic w rodzaju ulgi czy efektu wow - ja wciąż używając tego produkt miałam poczucie, że mogłabym dosmarować więcej bo efekt był na prawdę średni. Skóra podczas stosowania tego mleczka była mniej szorstka, ten papierowy efekt skóry był nieco ukojony, ale to wszystko na takie naciągane 3. Wbrew temu co pisze producent mleczko nie da sobie rady z bardzo wymagającą i bardziej suchą skórą niż moja, której wystarczy po prostu taka codzienna dawka nawilżenia. Nie zauważyłam podczas stosowania go, aby moja skóra stała się bardziej odżywiona czy sprężysta, jędrna czy co tam jeszcze wskazuje producent. To jest typ mleczka, które od biedy można zużyć jednak czy tego kupując te mleczko po nim oczekiwałam? Kupując je miałam nadzieję na konkretne nawilżenia i jakiś bonus w postaci efektu bardziej jędrnej, sprężystej i zregenerowanej skóry, a mam wrażenie, że moja skóra po tym balsamie dostawała dużo mniej niż potrzebowała i była tym produktem po prostu zmęczona.
Nie polecam tego mleczka, bo już obok wspomnianego wyżej braku komfortowego uczucia nawilżenia, brakuje mi tez komfortu aplikacji - balsam nie ma miłej dla skóry formuły, a rozprowadzając go musimy nieźle trzeć by ta mazidło ostatecznie rozmasować bo w przeciwnym razie zostałby na niej podrażniąjcy, lepki film. Prócz zapachu i naturalnego składu, który i tak jakoś nie poprawił stanu mojej cery nie widzę w nim nic warte powtórnego zakupu, ba! długo nie skuszę się na nic z tej linii jeśli chodzi o produktu do ciała.
Zalety:
- naturalny skład
- ładny zapach, ziołowy a mimo to ma w sobie coś kobiecego
Wady:
- bardzo słaby efekt nawilżenia skóry, brak jakiegokolwiek efektu odżywienia
- tępa, trudna w aplikacji formuła, która przypomina niewchłaniający się tępy krem niż lekkie mleczko
- długo się wchłania
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie