Azzedine Alaia Alaia Paris Nude EDP 

Alaia Nude poznałam zupełnie przypadkiem - od kochanej Alliage z Fragry dostałam wówczas sporo próbek i wśród nich znalazł się właśnie Nude. Zaintrygowała mnie sama nazwa, toteż ochoczo spryskałam nadgarstki. Pierwsze wrażenie - kokos. Ale nie taki typowy kokos, sztuczny czy przesłodzony - ten w Alaia Nude był drzewny, ciepły i puszysty jak kocyk. Szybko skusiłam się na pełnowymiarowy flakon (30 ml). Każdy dzień z tymi perfumami był piękny i magiczny, choć nieco nostalgiczny. Alaia Nude to dobrze ukręcony miks drzewa kaszmirowego z cedrem. Jest oczywiście odrobina kwiatu pomarańczy (na mojej skórze wybrzmiewa echem, jest w tle, starannie wpleciona w całość). Jest i skóra, jasna i czysta, niezwykle delikatnie podana. Fasolka tonka oraz piżmo grają tutaj pierwsze skrzypce - właśnie dlatego jest tak ciepło i miło... Delikatnie, nieco intymnie. Czystość i świeżość. Młodość i wieczność. Jak rozgrzane gorącą kąpielą i nawilżone luksusowym, gęstym kremem ciało. Jak miękki sweter i kocie futerko, które przeczesuję palcami. Jak kaszmirowy szal, który otula i chroni. Alaia Nude to zapach bezpieczeństwa i miłości - nie w wymiarze fizycznym, lecz duchowym. Dla mnie nie są nudne, choć jako perfumy wybitne nie są - prostota tej kompozycji czyni ją jednak uniwersalną i w tym przypadku jest to komplement. To czysta skóra, puder, lekkość, ciepło i miękka słodycz - bliskoskórna i dyskretna, ale to własnie to czyni ją tak piękną. Trwałość średnia, po około 5-6 h nie są wyczuwalne, chyba, że z naprawdę bliskiej odległości. Flakon prosty, ale piękny, elegancki i idealnie pasujący do zawartości - moja 30stka wyglądała uroczo ;). Komu mogę je polecić? Wszystkim tym, którzy lubią nienachalne, a przy tym interesujące kompozycje. Tym, których zmęczyły zapachy orientalne, gourmand czy oudy. Tym, którzy chcą (lub wręcz muszą) pachnieć dyskretnie. Alaia Nude dadzą ci to wszystko, tak, że świat pomyśli, że ten zapach to nie perfumy, tylko ty. Warto je mieć <3