Sisley Soin Teinté Phyto-Hydratant [Tinted Moisturizer with Botanical Extracts] Tonujący krem nawilżający z wyciągami roślinnymi

używam odcienia nr 3 -beż z domieszką różu i nr 4 - opalony beż. stosuję go na policzki, trochę na czoło i szyję, taka "oszczędna" aplikacja powoduje, że tubki mam wciąż pelne. produkt cudnie się rozsmarowuje, ładnie wnika w skórę - nie odcina się zbytnio od miejsc nie posmarowanych, bardzo naturalnie wygląda na twarzy! ma specyficzny, ziołowy zapach - typowy dla kosmetyków tej firmy. naprawdę udany produkt! Używam tego produktu od: z przerwami od paru miesięcy Ilość zużytych opakowań: 2 tubki

Zużyłam trzy tubki tego kremu. Używam zamiast podkladu pomiędzy marcem a wrześniem. Mam bezproblemową, młodą cerę. Najjaśniejszy odcień Sisley Tinted do jasnych bardzo nie należy. Nie uważam sie za bladolicą, ale był zawsze trochę za ciemny i wygladał dobrze w małej ilości na białym filtrze La Roche Posay. Zapach mi nie odpowiada, ale sisley wszystko ma takie ziołowe. Krem jest bardzo lekki, moim zdaniem nawilża, ale nie spektakularnie. Jeśl icera jest sucha albo czasowo przesuszona to będzie za mało nawilżający. Kryje słabo, co dla mnie jest zaletą. Sheer to sheer:) Jak pisałam ma cerę normalną, ale ten krem nakładałam dwarazy dziennie np. 8 -16 i od 16 do 21. Gdybym pprzetrzymała go ponad ten czas skóra wygladałaby na zmęczoną (ktoś tak to ujał i to trafne określenie). Wada to mały wybór kolorów i to że są ciemne. Moim zdaniem jest wydajny- mnie starczył na prawi cztery miesiace.Potem odkryłam Clinique za 126zł. Jest tak dobry dla mojej cery, że pożegnałam się z Sisley, co nie oznacza, że nie wrócę do starego dobrego Sis.

Kupiłam ten krem tonujący w zeszłym roku i bardzo źle go wspominam, jak zresztą większość mazideł Sisleya (podkładów, pilingów, masczek, kremów). Może nie jest aż tak fatalny jak moja życiowa zmora numer dwa, czyli Creme Colaggene, ale pewne podobieństwo wskazuje na tego samego producenta. Miałam odcien nr 1, beige. Jest dość ciemnym, ciepłym beżem, czyli w przypadku mojej naturalnie białej cery wchodzi w grę jedynie jesienią, gdy mam jeszcze resztki opalenizny na ciele i wyrównuje twarz (jej nie opalam) samoopalaczem Clarisna. Postanowiłam kupić ten krem, ponieważ miał być lepszy od Day Wear EL (moja życiowa zmora numer jeden). I cóż? Nie byłam zadowolona. Krem za mało nawilżał, a dodam, że pod spód aplikowałam zawsze jakieś serum Lancome czy inne SkinCeuticals. Co więcej, po kilku godzinach twarz zaczynała wyglądać nieświeżo, ciężko, słowem: na umęczoną. Jestem przyzwyczajona, że moja zadbana cera wygląda nieskazitelnie cały dzień. Co najgorsze, po kilku dniach stosowania pojawiły mi się jakieś wypryski! Odstawiłam kremiszcze i cera wróciła do nienagannej kondycji. Kolejn wielkie rozczarowanie Sisleyem. Jedyny plus to zapach. Używam tego produktu od: w zeszłym roku Ilość zużytych opakowań: jak wyżej

Mam jak na swoje 34 lata ładną cerę. Bardzo rzadko używam podkładów, do tej pory tylko krem+puder sypki+róż/rozświetlacz. Lubię kosmetyki Sisley-a, więc spróbowałam z tym kremem i jestem bardzo zadowolona. Jest lekki jak zwykły krem, prawie niewidoczny, ale robi to do czego został stworzony - nadaje skórze ładny, zdrowy odcień. Nie jestem tylko pewna, czy używany sam, bez kremu pod spód wystarczy. Jak trochę poużywam napiszę ;-) Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań:1

Kiedyś miałam cerę bezproblemową i bardzo sobie chwaliłam ten produkt. Niestety jeśli komuś się cera przetłuszcza i do tego wyskakują wypryski to niestety po tym kremiku lepiej nie będzie. Fajnie wygląda po nałożeniu ale za 2-3 godziny jest gorzej. No i wyskakują niespodzianki jak się go ma cały dzień na twarzy. Podoba mi się natomist kolor i zapach - dlatego daję 4. Używam tego produktu od: kiedyś używałam Ilość zużytych opakowań: 2

Używałam od tamtego lata całego pełnowymiarowego produktu o odcieniu "amber". Odcień bardzo fajny, super na opaloną skórę. Po pokryciu nim cery skóra wygląda dobrze, jest fajnie nawilżona i ożywiona. Jednak po 2 godzinach zaczyna się świecić a po kilku godzinach sie zapycha. Trochę za drogi jak dla mnie to produkt który ma takie uboczne działania. Zapach do przyjęcia, taki sisleyowy. Konsystencja też ok. Ale nie jest to kosmetyk dla każdej skóry. Na pewno nie dla tłustej. Używam tego produktu od:tamtego lata Ilość zużytych opakowań:1

Phyto-Hydratant łączy w sobie najlepsze cechy podkładu i kremu pielęgnacyjnego. Ma lekką konsystencję i bardzo łatwo się nakłada dobrze stapiając ze skórą. Lekko chłodzi przy aplikacji, zdecydowanie też czuć jego nawilżające działanie. Mam najjaśniejszy kolor beige 1 - pastelowy, jasny beż. Dla mojej jasnej cery jest idealny. Efekt jaki tworzy na skórze jest wprost fenomenalny. Mocno rozświetlona (nie posiada drobinek), promieniejąca zdrowiem buzia w odcieniu brzoskwinki. Nie uwidacznia porów, nie podkreśla skórek. Nie powoduje szybszego błyszczenia się buzi. Odczuwam komfort przez cały dzień; moja skóra jest świetnie nawilżona i pokryta koloryzującą warstewką do wieczora. Nakładam na niego puder sypki tej samej firmy i przy moje mieszanej cerze jedynie w niektóre dni używam jednej bibułki matującej w ciągu dnia i odrobinkę przypudrowuję. Twarz wygląda zdrowo, wręcz radośnie. Rzecz jasna nie daje efektu kryjącego, ale ujednolica cerę zamieniając ją w obiekt zazdrości wielu :) Doskonale radzi sobie z niedoskonałościami: likwiduje pojedyncze wykwity niczym specjalistyczny preparat. Moja doskonałość! W pełni zasłużone KWC w kwestii makijażu dziennego :) Polecam serdecznie wszystkim rodzajom skór. Używam tego produktu od:2 tygodni Ilość zużytych opakowań:w trakcie 1.