Niezbyt mi podszedł...
Podkład, który kupiłam wiedziona wielką ciekawością. Uwielbiam podkłady i uwielbiam testować nowe (nawet nie nowe na rynku tylko takie, które potencjalnie mogą się u mnie sprawdzić). Od produktu tego typu oczekuję kilku rzeczy: dobrego koloru dla mojej cery (jestem na tym punkcie mocno wyczulona), małego do średniego max krycia (zależy mi tylko na wyrównaniu koloru skóry, ewentualnym przykryciu malutkich niedoskonałości), ładnym i naturalnym wyglądaniu na twarzy (cera ma wyglądać świeżo i tak lekko świetliście) i trzymaniu się cały dzień (oczywiście po przypudrowaniu). Podkład z YSL wydawał się, że będzie miał te wszystkie cechy, a jednak nie do końca się polubiliśmy.
Zacznijmy od opakowania, bo zdecydowanie jest ono wielkim plusem tego produktu. Mamy do czynienia z luksusowo wyglądającą tubką zakończoną korkiem, pod którym jest mechanizm z pompką. Za tą cenę nie oczekiwałabym niczego mniej jak mam być szczera, także wizualnie jest wszystko na plus, całość wygląda bardzo dobrze. Pompka wypluwa tyle produktu, ile mamy ochotę, nie mam z nią żadnego problemu.
Kolor dla mnie jedynie słuszny to przeważnie jest najjaśniejszy, więc i w tym produkcie skusiłam się na B10, który po wyciśnięciu na dłoń wydaje się bardzo jasny i żółty (jestem w Mac jaśniejsza niż NC15 ale ciemniejsza nieco niż NC10, jednak mój podton nie jest mocno żółty, jestem neutralna lekko w stronę żółci). B10 to był strzał w dziesiątkę. Podczas nakładania za każdym razem mam wrażenie, że on jest dla mnie trochę za jasny, ale po jakichś 30 sekundach dopasowuje się do koloru mojej cery i pod względem koloru też jestem bardzo zadowolona. Sama konsystencja jest dość gęsta, a zapach też super, bardzo podobny do ichnego podkładu Touche Eclat, który też mam w kolekcji. Na nałożenie na całą buzię wystarczy niewiele produktu, co sprawia, że będzie on dosyć wydajny. I teraz zaczynają się schody, bo tu pojawia się ta część, przez którą się z nim nie polubiłam. Podczas nakładania tego produktu on wchodzi mi w pory i podkreśla włoski na twarzy, a do tego podkreśla takie małe suche skórki, jeśli jakieś na buzi mam. Czasem wydaje mi się, ze cera jest super nawilżona, a on i tak podkreśla dziwnie plackowato różne obszary, tak jakby tam była suchość. Próbuję to rozklepać gąbką, ale się nie daje. Tak samo jak nakładam go koło nosa to on wchodzi w każdy jeden por obok nosa, a muszę powiedzieć, że moje pory są bardzo malutkie i prawie niewidoczne, więc żeby podkład robił coś takiego to jest niedorzeczność. Podobnie miałam z kremem CC it Cosmetics, chociaż tamten zostawiał w tych porach jeszcze taki mały rozświetlający brokat, tutaj tego brokatu nie ma, ale jednak wygląda to nieestetycznie i mnie się to nie podoba. Zarówno to wchodzenie w pory jak i podkreślanie suchości na twarzy, której tam nie ma (no i podkreślanie włosków). Kiedy on to robi to musze pomagać sobie dłońmi i gmerać więcej i więcej gąbką bb, żeby to jakoś wyglądało, ale tego nie da się tak na 100% naprawić, żeby wyglądało spoko, bo po prostu on chce sobie siedzieć w tych porach.
Wykończenie, jakie zostawia to taki glow delikatny, ale nie jest to świecąca bombka, raczej świeży glow z dobrze nawilżonej cery. Jest też dość długo mokry na skórze, więc można sobie pozwolić na dłuższe pracowanie z nim (i to poprawianie porów też), nie zastyga. Jak wspomniałam ja zawsze go pudruję i w takim wydaniu on się trzyma na buzi cały dzień. Dobrze wpółpracuje z wszelakimi korektorami i kosmetykami kolorowymi, nie warzy się i nie ściera, chociaż wiadomo, że po 5 godzinach cera nie wygląda już tak samo świeżo, jak zaraz po nałożeniu go, ale spokojnie mogę go nosić cały dzień bez strachu, że będę wyglądać jak debil. Oczywiście po długotrwałym tarciu nosa czy innych mechanicznych 'uszkodzeniach' on się ściera (to nie jest tynk żeby się nie starł), ale generalnie do jego noszalności nie mogę się przyczepić. Jest prawie niewyczuwalny na buzi. Jedyne właśnie co mi w nim przeszkadza to to podkreślanie suchości i włosków (nie ogolę sobie twarzy, o nie!), a już najbardziej to wchodzenie w pory, które u mnie naprawdę są niewidoczne. Zużyję (chociaż może dam Siostrze jak mi się znudzi zabawa z nim), nie jest tak kiepski, żebym miała go wywalić (tak jak chciałam zrobić z CC z it Cosmetics w wersji Glow), ale nie jest to produkt, do którego wrócę, bo mam podkłady, które leżą na mojej skórze lepiej i nie muszę się z nimi bawić, żeby dobrze wyglądały.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie