Określiłabym ten kosmetyk mianem raczej subtelnego - lekko zwilża twarz, lekko odświeża, lekko przedłużając trwałość makijażu. Nie ma skutków ubocznych, ale w mojej ocenie jest raczej miłym dodatkiem do codziennego makijażu niż typem fiksera betonującego.
Miałam wersję jeszcze w poprzedniej, podłużnej buteleczce. Takie opakowanie jest ładne i eleganckie, ale niestety dość ciężkie. Osobiście niechętnie wrzucam do torebki solidne, szklane flakony. Atomizer porównałabym do takiego, który znajdujemy przy perfumach: rozpyla delikatną chmurkę, która równomiernie otula buzię, zdecydowanie nie „oblewa”. Produkt w momencie aplikacji pięknie pachnie (kwiatowo - różanie - wyczuwalnie, ale nie męcząco), szybko wysycha na twarzy, nie pozostawia jakichś plam czy zacieków. W mojej ocenie efekt jest neutralny - nie ma żadnego zmatowienia ani rozświetlenia. Wolę aplikować takie mgiełki na wykończenie makijażu i takie użycie oceniam.
Czy przedłużył trwałość mojego makijażu? Trochę. Podkład mniej się ścierał na nosie i przy nim - czyli tam, gdzie u mnie znika w pierwszej kolejności. Wydaje mi się też, że kosmetyki mniej „wędrowały” na palce czy np. telefon. Jednak i tak po paru godzinach strefa T wymagała poprawek - czyli tak, jak bez mgiełki. Nie wiem, czy to siła sugestii, czy tak może być naprawdę, ale miałam wrażenie, że mgiełka lepiej współpracowała z podkładem i pudrami tej samej marki (podkładem i mineralnym pudrem Skin Illusion oraz sypkim pudrem Multi Eclat). Wiadomo, że po fikserach mogą się zdarzyć niespodzianki, ale tutaj nic takiego nie miało miejsca. Nie miałam ani poczucia ściągnięcia skóry, ani też codzienne używanie nie spowodowało niedoskonałości.
Dochodzimy tutaj do zdecydowanego minusa tego produktu, czyli jego wyjątkowo niskiej wydajności. Przy częstym stosowaniu (4-5x w tygodniu), bynajmniej nie przy oblewaniu się mgiełką w nadmiarze, ot, przy kilku psiknięciach, wystarczył mi na plus minus miesiąc. Pewnie dla wielu pań cena (zależnie od źródła 100-130 złotych) nie jest jakaś bardzo zaporowa, ale w podobnych pieniądzach można ustrzelić skuteczniejszy utrwalacz, który wystarczy na miesiące, nie dni (MUFE Mist & Fix - patrzę na ciebie;)).
Czy polecam? Owszem. Myślę, że taki subtelny i elegancki kosmetyk przypadnie do gustu wielu Wizażankom, zwłaszcza tym nie noszącym ciężkiego makijażu i szukającym produktu wykańczającego codzienny rytuał, a niekoniecznie utrwalającego na mur-beton. Spryskanie twarzy tym różanym eliksirem to naprawdę czysta przyjemność :) Weźcie jednak pod uwagę, że ubywa go w mgnieniu oka!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie