Utrwala nienajgorzej, ale łatwo można znaleźć zamiennik.
Jakoś tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie stosowałam żadnych kosmetyków od marki Inglot, aczkolwiek nie oznacza to, że ich produkty nie są mi znane. Regularnie i namiętnie używała ich bowiem moja mama, która rozbudowała we mnie pasje do makijażu. Polska firma przewijała się w naszym domu non stop, co jednak spowodowała u mnie, że nie kojarzyła mi się z rozwijającymi się znanymi markami makijażowymi, a jednak tymi celującymi bardziej w tradycję. Mimo to jednak, obserwując bacznie to, co się dzieje na kosmetyczny rynku widzę fajne i interesujące nowości wychodzące od tego producenta. Postanowiłam więc dać im szansę i w pierwszej kolejności padło na mgiełkę do utrwalania makijażu, bowiem jest to produkt, który stosuję regularnie i bez którego nie wyobrażam sobie życia.
Produkt ma niezwykle proste opakowania pod względem graficznym czy estetycznym. Jest to bowiem przeźroczysta butelka o pojemności 150 ml wykonana z plastiku. Jest to, jak się okazuje, całkiem sporo, ponieważ mgiełka starczyła mi na długie miesiące przy naprawdę regularnym stosowaniu. Na opakowaniu znajduje się jedynie napisana białą czcionką nazwa kosmetyku, jego właściwości oraz logo firmy. Są to dosyć trwałe napisy, nie zdarły się ani odrobinę przez cały czas użytkowania produktu, jednak przez swój kolor ,,znikają w tłumie" i są praktycznie niezauważalne. Sama mgiełka także jest przeźroczysta, w swojej konsystencji i kolorze przypomina zwykłą wodę. Nie posiada żadnego, konkretnego zapachu.
Kosmetyk stosowałam jak już wspomniałam regularnie, przy wykonywania każdego makijażu, ale na dwa sposoby. Czasami, rzadziej, spryskiwałam nim gąbeczkę którą wklepywałam w buzię podkład oraz korektor, a potem spryskiwałam całą twarz po zakończonym makijażu. Częściej jednak najpierw nakładałam i rozprowadzałam mokre produkty na buzi, czyli właśnie fluid i korektor i taką twarz spryskiwałam mgiełką, zaś drogi raz robiłam to po zakończeniu makijażu. Metoda druga jest tą, którą polecam przy tym kosmetyku, jakoś najlepiej się sprawdza i daje najlepsze efekty. Trzeba przyznać, że produkt bardzo fajnie trzyma cały makijaż w ryzach, nie jest to może najmocniejsze utrwalenie na świecie, z jakim miałam do czynienia, ale wypada nieźle, nienagannie. Make up wygląda świeżej przez kilka godzin, chodź już pod koniec dla nie widać, abyśmy czymś go próbowali utrwalić. Jest to jednak fajny produkt na co dzień, bo na większe wyjścia raczej zastosowałabym coś bardziej sprawdzonego.
Mimo, iż aplikator w formie psikacza dozuje nam naprawdę sporą ilość kosmetyku, to nie tworzy nam ona ,,plamek" ani nie odznacza się później na buzi. Całość wygląda schludnie i świeżo, ale jedynie na dopiero co zaaplikowanym makijażu, ponieważ próby odświeżania go w ciągu dnia raczej nie mają sensu i nie przynoszą efektu. Sama mgiełka jest ok, działa, ale nie odstaje przy tym przy tańszych propozycjach. Jest ok, mogę ją polecić, ale ja jednak wrócę do tych tańszych wersji.
Zalety:
- Wydajność
- Nie robi plam podczas aplikacji
- Utrwala, ale tylko na kilka godzin
Wady:
- Cena w stosunku do jakości
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie