Soraya Plante, Naturalna mgiełka 3 w 1 

Soraya Plante Naturalna Mgiełka 3 w 1 to naprawdę fajny produkt, który robi wiele rzeczy naraz. Możesz jej używać jako toniku, odświeżacza czy nawilżacza – super wszechstronność! Mgiełka jest lekka i ma przyjemny, naturalny zapach, który odświeża i relaksuje. Nawilża skórę, ale nie zostawia tłustego filmu, więc świetnie sprawdza się w ciągu dnia, gdy chcesz poprawić komfort skóry. Jej naturalny skład jest dużym plusem, zwłaszcza jeśli starasz się unikać sztucznych dodatków w kosmetykach. Jedyną rzeczą, która może nie każdemu przypaść do gustu, jest to, że czasami trzeba nałożyć ją kilka razy, żeby uzyskać pożądany efekt, zwłaszcza jeśli używasz jej jako toniku. Ogólnie rzecz biorąc, Soraya Plante to świetna mgiełka, która może stać się Twoim codziennym must-have. Działa świetnie nawilżająco i odświeżająco, a jej wszechstronność sprawia, że jest naprawdę wygodna w użyciu.

Mgiełkę kupiłam na bazarze za 2,5zł (!) jak zobaczyłam teraz cenę regularną, to jestem w ciężkim szoku. Mgiełka jest w mikro buteleczce, idealna do kosmetyczki czy do samolotu, ale sorry, płacić 30zł za produkt miniaturowy, to istne szaleństwo. Nie pokochałam jej, przede wszystkim produkt wypuszcza jak dla mnie zbyt spore kropelki, od mgiełki oczekuję delikatnego zraszenia cery a nie zmoczenia,mgiełka ma być mgiełką a nie kropelkami. Zapach od razu mi się skojarzył z dzieciństwem, jak gotowałam na ognisku "zupę" z chwastów, ogólnie zapach na plus że nie chemiczny, ale też mało świeży. Nie ściąga skóry ale powoduje lekkie świecenie i ogólne uczycie lepkości i czegoś na twarzy. Na makijaż średnio się nadaje. Kupiłam prawie za darmo, więc czepiać się już nie będę ale w cenie regularnej to bym była rozczarowana.

Mgiełka od razu wpadła mi w oko za sprawą swojego małego opakowania. Do tego buteleczka ma uroczą szatę graficzną, która jest piękna. Opakowanie działało całkiem sprawnie, ale po jakimś czasie zaczęło mi szwankować i mgiełka nie rozpylała już równomiernie płynu. Za to odejmuję jeden punkt. Mgiełkę zużyłam bardzo szybko, więc nie uważam, że tak się powinno zadziać. Mgiełka ma przyjemny zapach herbaty, który jednak szybko się ulatnia. Świetnie odświeża w ciągu dnia, nawilża. Nadaje się też pod makijaż. Sięgałam po nią w czasie upałów i szybko ją skończyłam :)

Mgiełka od marki Soraya Plante kusiła mnie do zakupu już od naprawdę długiego czasu. Imponował mi fakt, że ma to być produkt wielofunkcyjny, a ja bardzo lubię tego rodzaju propozycje. Ostatecznie zakupiłam ją po dłuższym czasie dość przypadkowo, ponieważ znalazłam ją na sporej promocji na stronie jednej z drogerii internetowych i bez dłuższego zastanowienia dorzuciłam do swojego koszyka. Produkt ten interesował mnie głównie ze względu na to, że wydawał mi się idealną propozycją dla mojej cery, która z natury jest jednak sucha, wrażliwa oraz reaktywna i często potrzebuje odżywienia oraz nawilżenia nawet w ciągu dnia. Kosmetyk został zamknięty w opakowaniu w formie wykonanej z przeźroczystego plastiku buteleczki o pojemności zaledwie 50 ml. Nie ma co ukrywać, że nie jest to zbyt dużo, jeszcze biorąc pod uwagę fakt ceny regularnej tej mgiełki, która wynosi prawie trzydzieści złotych. Na opakowaniu umieszczono etykietkę pełną kolorowego, kwiatowego motywu, charakterystycznego dla całej serii Plante, Znajdziemy tutaj także logo producenta, nazwę produktu, jego skład, zalecany sposób użytku czy najważniejsze informacje na jego temat. W rolę aplikatora wciela się tutaj psikacz, który działa bez zarzutu i nie zacina się. Kosmetyk posiada wodnistą formułę i żołtawą barwę. Pachnie dość ładnie, leciutko, ale kwiatowo i naturalnie. Dodatkowo ma bardzo przyjemny skład. Nie znajdziemy tutaj parabenów, silikonów czy barwników, mamy za to między innymi aloes, matche czy wyciąg z konopii. Produkt możemy stosować na trzy różne sposoby, ja przetestowałam każdy z nich. Przede wszystkim polecam go do używania jako fixer utrwalający makijaż. Może nie ma jakiegoś genialnego działania przedłużającego trwałość make upu, ale za to nadaje ładnego wykończenia nawilżającego i rozświetlającego. Dodatkowo podobnie działa w kwestii aplikowania go jako baza pod makijaż. Najlepiej wypada do odświeżania skóry w ciągu dnia. W każdym z trzech przypadków rozświetla oraz nawilża, dlatego też nadaje się idealnie do cery suchej oraz wrażliwej. Mgiełka 3w1 sprawdziła mi się dość dobrze, jednak nie zrobiła na mnie aż tak ogromnego wrażenia, jak na początku oczekiwałam. Będzie idealną propozycją dla cery suchej oraz wrażliwej. Mimo to polecam.

Mgiełka raczej nie jest z tych co ma za zadanie utrwalić, ale jest świetna jeśli chodzi o scalenie makijażu i usunięcie zbyt dużej ilości pudrowości na skórze. Nie zapchała mi cery, dała uczucie świeżości i nawilżenia. Najlepiej spisała się na minerałach, również dała delikatny glow. Mgiełka nie pluła produktem, zapach trochę ziołowy, ale nie jest jakoś przeszkadzający. Plus za naturalny skład. Średnio wydajna, ale jest to produkt 50ml, więc nie zajmuje zbyt dużo miejsca w kosmetyczce. Polecam!

Myslałam o niej, jako o produkcje bardzo uniwersalnym, tonizującym i nawilżającym. Niestety mgiełka bardzo uczula - nie tylko mnie, przekazałam ją koleżance, i ją też uczuliła. Nie wiem czy to kwestia aloesu, raczej nie, bo nie mam uczulenia na aloes. Skład dobry, ale polecam sprawdzić najpierw testerem w drogerii.

Mgiełkę tę dorwałam jako dodatek do jednej z gazet. Chciałam ją przetestować już dawno, ale nie chciałam wydawać 35 złotych w regularnej cenie za tak mały produkt. Ostatecznie, wraz z gazetą, kosztowała mnie około 10 złotych. No i taką cenę to ja rozumiem :D. Mam cerę mieszaną, wrażliwą, trądzikową. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Jeśli mam być szczera, nie jestem systematyczna w używaniu wszelkich toników. Może jest to spowodowane niechęcią, gdyż tak naprawdę tylko te z kwasami dają mi efekty, inne zaś niczego nie zmieniają. Mgiełkę marki Soraya używałam właśnie jako tonik, lecz tylko wtedy, kiedy czułam większe przesuszenie, które w moim przypadku pojawia się na bokach twarzy. Niby sprawdziła się dobrze, choć czułam, że to nie produkt dla mojej cery. Przy spryskiwaniu wspomnianych wcześniej boków twarzy, zahaczała o strefę T, gdzie nie chciała się wchłaniać, zostawiając błyszczącą i tłustawą warstwę. Czasami zostawiała za sobą również zaczerwienienia. Być może jest to uczulenie na któryś składnik lub po prostu coś nie grało. Spróbowałam ją użyć na podkład jako ''utrwalacz'' (trochę się Soraya rozpędziła z tym określeniem), ale w tym przypadku była totalna klapa. Po pierwsze, podkład się zwarzył. Po drugie, zaczął błyszczeć jak po intensywnym treningu na siłowni. Po trzecie, z łatwością się wycierał. Generalnie coś tam nawilżała skórę, ale bardziej działała jako emolient, czyli ochronnie. Kto by się spodziewał, że mgiełka może być tak obciążająca? Cery suche i przesuszone - to coś dla Was. Ja jej już podziękuję. Zapach prosto z butelki to przyjemne ziółka. Ale coś dziwnego dzieje się z nim na mojej skórze. Przeistacza się w coś na podobieństwo moczu. Ktoś stwierdzi, że zapachy nie mają znaczenia, tylko działanie. No sorry, ale ja bez przyjemnych zapachów żyć nie mogę. Jak już coś ma w składzie Parfum, to niech to będzie ładne. Opakowanie to mini plastikowa buteleczka z atomizerem, która jest jedynym plusem w całym tym produkcie. Podoba mi się kolorowa, artystyczna grafika na etykiecie oraz działanie atomizera (rozpyla drobną mgiełkę). Nie rozumiem tylko tak małej pojemności (50ml) i w takiej cenie. Przecież zużywa się ona w mgnieniu oka.

Do zakupu zachęciła mnie kolorowa szata graficzna przyciąga uwagę, naturalny skład w 99%, poręczne małe opakowanie z atomizerem. Polska firma Soraya plante, skład esencji zawiera konopie, aloes, zieloną herbatę - wszystkie te składniki uwielbia moja skóra. Opakowanie wykonane z wysokiej jakości plastiku przez które widać zużycie produktu. Pojemność mini 50 ml idealna do torebki. Najczęściej mgiełkę stosuje do scalenia makijażu, wystarczą dwie aplikacje, odległość od twarzy to 15 cm. Atomizer działa bez zarzutu, rozpyla delikatną mgiełkę. Czas odświeżam twarz w ciągu dnia, szczególnie latem. Zapach jest średni na mój gust...przywykłam i da się przyzwyczaić. Długie PAO 12 miesięcy od momentu pierwszego otwarcia. Cena nieco zawyżona jak na tak mała pojemność, szkoda, że nie ma większego opakowania i drugiego właśnie do torebki 50 ml. Nie wiem czy kupię ponownie.

Nie dajcie się zmylić rozmiarem opakowania - ta mgiełka jest niesamowicie wydajna i treściwa. Wystarczy jedno psiknięcie, żeby pokryć całą skórę. Świetnie się sprawdza jako tonik, baza pod makijaż czy utrwalacz makijażu albo produkt ściągający pudrowość wykończenia. Produkt ma delikatny i jednocześnie przyjemny zapach oraz praktyczne opakowanie. Jest bezpieczna dla skóry wrażliwej, na co zapewne wpływ mają zawarte w niej składniki pochodzenia neutralnego

Rozglądając się za fixerem, który pomoże mi wykończyć mój makijaż oraz go utrwalić trafiłam na pozytywne opinie dotyczące mgiełki z serii Soraya Plante. Pierwsze co zwróciło moją uwagę w sklepie to dosyć mała pojemność (50 ml) jak za cenę około 30 złotych. Jednak w danym momencie obowiązywała promocja więc pomyślałam, że w tej obniżonej cenie skuszę się na wypróbowanie nowego kosmetyku. Sama buteleczka jest ozdobiona typową dla serii Soraya Plante grafiką. Atomizer działa bez zarzutu. Rozpyla kosmetyk równomiernie w formie idealnej mgiełki - drobniutkich kropelek. Sama aplikacja w żaden sposób nie uszkadza makijażu. Wydaje mi się, że chwilę po niej odczuwam lekkie napięcie skóry jednak szybko ono znika. Spray pięknie scala nasz makijaż, sprawia że wygląda on bardziej naturalnie i znacznie przedłuża jego trwałość. Nawet w połączeniu z tymi nieszczęsnymi maseczkami wyciera się na tyle równomiernie, że po ich zdjęciu można bez skrępowania wyjść do ludzi (dobrze jakby nie były mocno opięte). To co mi najbardziej przeszkadza w stosowaniu tego kosmetyku to okropny zapach. Jakoś nie mogę się do niego przyzwyczaić. Jednak mgiełka sprawdza mi się na tyle dobrze, że pomimo tego kupię ją ponownie, nawet jeśli nie będzie promocji.

Mgiełkę tę zakupiłam, ponieważ szukałam czegoś,.co orzeźwi mają twarz latem, rozświetli makijaż a także będzie miało piękny, naturalne y skład. Produkt ten idealnie wpisywał się w moje wymagania. Według obietnic producenta jest to odświeżająca mgiełka, której można użyć zarówno jako nawilżającą bazę oraz utrwalacz makijażu. Nie zawiera żadnych sztucznych barwników, a jej skład w 99% jest pochodzenia naturalnego. Zawiera w sobie konopie, aloes i zieloną herbatę. Mgiełkę można zakupić między innymi w rossmannie za dość niską cenę. Jej pojemność to 150 ml. Atomizer jaki posiada ten produkt jest bardzo przyjemny. Jest to częsty problem w produktach do twarzy z atomizerem, ponieważ są one złej jakości i wypryskują produkt w zbyt dużej ilości. Przez co makijaż może się zniszczyć albo zbyt dużo produktu trafić tam gdzie nie trzeba, na przykład do oka. Tutaj nie ma takiego problemu, atomizer pięknie rozprowadza produkt po całej twarzy. Niestety nie miałam zbyt dużo okazji, by stosować ten produkt, ponieważ coś w tym składzie mnie uczuliło. Za każdym razem, gdy spryskuje nim twarz, zaczyna ona piec i mam wrażenie,.że zaczyna pojawiać mi się delikatne podrażnienie. Zrezygnowałam więc z prób stosowania tej mgiełki i stwierdziłam, że może nie jest ona dla mnie. A szkoda, ponieważ zapowiadała się bardzo ciekawie. Z reguły nie mam problemu z uczuleniem na jakiś składnik w produktach, tak naprawdę jest to chyba pierwszy produkt, który mnie uczulił, ale przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz. Dlatego niestety ale nie do końca nie mogę wypowiedzieć się na temat działania tego kosmetyku. Ale myślę, że taka recenzja też jest przydatna, ponieważ jeżeli zauważycie na swojej twarzy jakieś dziwne pieczenie albo podrażnienia to winnym może być ta właśnie mgiełka.

W moim odczuciu zapach tego produkty jest bardzo nieładny a cen w porównaniu do pojemności to nieporozumienie. Jedyną zaletą jest 99% składników pochodzenia naturalnego. moją skórę niestety podrażnia, piecze po zastosowaniu.

Kupiłam produkt na promocji ( Dałam jakieś 20zł ). Mikro buteleczka, idealna do torebki albo kosmetyczki. Dobry skład, nie uczula, działanie ok, ale ta wydajność...

Nie jestem alergiczką i nie mam cery wrażliwej, ale ta mgiełka piecze mnie w twarz. Nie wiem, o co chodzi, może jakiś składnik mi nie odpowiada.... Ja mam tłustą, grubą skórę, której mało co szkodziło, a tu takie coś...Jestem zawiedziona i muszę dać 1 gwiazdkę.

No kurde, taka mała buteleczka, a taka cena. Mgiełka starczyła mi na 2 tygodnie, a używałam jej raz dziennie, wyłącznie do scalenia warstw makijażu. Nie rozumiem jak można dać taką cenę, nawet wiele droższych mgiełek stricte utrwalających makijaż w przeliczeniu ma mililitr wychodzą taniej. Te naturalne składniki w niej zawarte są aż tak drogocenne? Nie rozumiem No, ale sama mgiełka jest bardzo fajna, ładnie wygląda makijaż po spryskaniu się nią, dodaje ona pewnego blasku i ujednolica makijaż, nie rozpuszczając go. Zapach nieprzyjemny, dość dziwny.. atomizer jest ok, nie robi deszczu na twarzy. Szkoda, że taka cena bo działanie mi się podoba.

Z produktu korzystam kilkakrotnie w ciągu dnia- kiedy skończę makijaż i potem żeby go odświeżyć. Mgiełka nadaje lekkości i subtelnego blasku- bez drobinek, rzeczywiście odświeża, nie rozpuszcza makeup`u. Dla mnie pojemność jest na plus, bo mieści się w torebce, jest poręczna. Od wielu lat jestem miłośniczką zielonej herbaty, mgiełka ma nią pachnieć, ale mi ten zapach przeszkadza. Jest dziwny, na pewno jest to zielona herbata, ale odczucia nie są zbyt przyjemne. Jak za tą cenę efekty są zadowalające

Lubię lawendowy hydrolat z tej serii, nawet zużyłam kilka opakowań, co nie często się zdarza. Zel do twarzy był średniakiem, teraz czas na mgiełkę. W porządku odświeża makijaż, utrwala, nadaje glow. Minusem jest zapach przy aplikacji, ulatnia się, ale początkowo to ogórki z brudnymi skarpetkami...

Uwielbiam ten produkt. Korzystam z niego po wykonaniu makijażu i i gdy chcę odświeżyć swoją cerę. Mam wrażenie, że ta mgiełka fajnie też nawilża poza fajnym efektem zdejmowania efektu pudrowości z twarzy. Ubolewam tylko, że nie ma większych pojemności