Juicy Couture Oui EDP 

Lubię zapachy Juicy Couture. Rsdośnie słodkie i beztroskie Viva la Juicy i wariacje na jego temat, soczyste I am Juicy, słodkie i nieco poważne Couture Couture, pachnące białym kwieciem i dojrzałymi owocami Juicy Coutre a nawet zielone Peace, Love & Juicy Couture. Owszem nie są to jakieś zapierające dech w piersiach kompozycje ale są dobrze zrobione, mają dobre parametry no i są jakieś. Wyróżniają się. Dawno nic nie kupowałam z nowości więc gdy zobaczyłam malutką 30stkę Oui w niewielkiej cenie to nie wahałam się długo. Juicy Couture? Co może pójść nie tak? Opakowanie oczywiście urocze, kiczowate ale dobrze zrobione. Najmniejsza pojemność jest poręczna, tylko korek trochę zbyt łatwo się zsuwa ale to drobiazg. Sam zapach...o rany co za nudy. Otwiera się kwaskowatą cytryną, nawet fajnie, orzeźwiająco. Potem cytryna zmienia się w nieokreśloną, niemrawą owocową pulpę. Nie za słodką, nie za kwaśną. Nawet niespecjalnie potrafię tutaj coś wyodrębnić. Ma być gruszka i arbuz ale jakby mi ktoś powiedział, że to brzoskwinia i jabłko pewnie bym się nie kłóciła. Owocki są nijakie, wraz z piżmem i odrobiną herbaty tworzą coś, co równie dobrze mogłoby być zapachem najtańszej mgiełki do ciała albo żelu pod prysznic o zapachu owoców. Zapach nie zachwyca, jest nijaki. Viva la Juicy jest kiczowata owszem ale przy tym słodka, zadziorna i wyrazista. Tutaj tego nie ma, jest bez życia, byle jak. Trwałość słaba, ok 2-3 godziny, zapach mało wyczuwalny. Dla mnie nie warto. Lepiej sięgnąć po inne zapachy tej firmy.