Amaderm Maść z witaminą A 

Zauważyłam, że produkt ma stosunkowo kiepskie recenzje, jednak ja nie ocenie go ani bardzo dobrze, ani bardzo źle. Powodem tego jest fakt, że jest to po prostu maść, a tego rodzaju produkty mają charakterystyczną konsystencję. Decydując się na zakup maści, która ma zadanie nawilżyć przesuszone miejsca na naszej skórze, nie powinniśmy jej porównywać z formułą kremu. Maść ma określoną gęstość, tłustość i każda z nich ma podobne właściwości. Oceniając produkt nie mogę go ocenić źle, ponieważ posiada cechy typowego produktu aptecznego i jest dobrej jakości. Świetnej recenzji też nie jestem w stanie wydać, ponieważ jest to specyficzny rodzaj produktu, którego używanie, zapach, konsystencja nie są najprzyjemniejsze na świecie, ale byłam tego świadoma przed zakupem, że tak właśnie będzie. Maść pozostawia tłustawą warstwę na skórze, nie wchłania się zbyt szybko i pozostawia intensywny zapach typowej maści. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że dobrze regeneruje i nawilża przesuszoną skórę. Produkt ten nie każdemu się spodoba, ale kosztuje bardzo niewiele, więc uważam że warto spróbować. Opakowanie w tubce jest wygodne i higieniczne, a maść łatwo się wydobywa na zewnątrz.

Nawilża suchą skórę, Maść jest treściwa, Dobrze się sprawdza przy zajadach, Odżywia, łagodzi skórę, Można ją stosować na twarz jak i na inne partie ciała, Wyczuwalny zapach, który nie jest intensywny.

Kupiłam w aptece pierwszą maść z witaminą A jaka wpadła mi w ręce, z przeznaczeniem do bardzo wysuszonych i popękanych ust. Niestety nie sprawdziłam jej składu, który pozostawia wiele do życzenia i to był mój strategiczny błąd. Maść zapakowana jest w plastikową tubę, sam produkt ma transparentno-mleczny kolor i dość gęstą, przypominającą wazelinę konsystencję. Zapach jest wyczuwalny i nie należy do najprzyjemniejszych - jest sztuczny i nie kojarzy się z kosmetykiem pielęgnacyjnym. Sama maść jest wydajna, wystarczy nałożenie cienkiej warstwy. Początkowo byłam zadowolona z efektów - usta nie były suche, stały się miękkie i przyjemne w dotyku, a efekt utrzymywał się dłużej niż po użyciu większości pomadek pielęgnacyjnych. Niestety po kilku tygodniach nieregularnego stosowania bardzo się zawiodłam. Zauważyłam, że efekt nawilżenia jest krótszy, bardziej powierzchowny, a kilka godzin po aplikacji usta stawały się bardziej ściągnięte i suche niż przed nią - efekt zupełnie odwrotny od oczekiwanego. Na dłuższą metę produkt nie sprawdził się u mnie i wyrzuciłam ponad połowę wypełnionej tubki.

Porównuję tę maść z maścią od Laboratorium Galenowe Olsztyn i mam kilka przemyśleń. Patrząc na ulotkę i opakowanie mam wrażenie, że maść z Amary to tani kosmetyk z beznadziejnym składem. 1500 j.m./g? Nie wydaję mi się. Bałamby się to kłaść na twarz. Witamina A jest prawie na samym końcu składu. Zapach ma okropny, jak opony. Efekt nawilżenia, ochrony i natłuszczenia jest powierzchowny. Po pracy miałam bardziej suche ręce niż bez tej maści. Lepiej kupić LEK maść z witaminą A od Laboratorium Galenowe Olsztyn. Tańszy, lepszy i pewniejszy.

A dla mnie tą legendą jest maść z wit. A z Hasco-lek z cudownym składem i działaniem. Jednak kupując kiedyś w aptece maść otrzymałam tę wersję, czemu by nie porównać. Już skład nieco przyciął skrzydła, a działanie, choć w miarę pozytywne, nie zrobiło dużego wrażenia. Porównałabym maść raczej do produkty z mieszanką wazeliny. Najczęściej stosuję na usta, niewielką warstwę, która owszem nawilża i natłuszcza, ale ta warstwa jest wyczuwalna na skórze w taki trochę mało komfortowy sposób. Skóra jest zmiękczona, złagodzona, chociaż nie czuję, by produkt działał w głębszych warstwach. Kilka razy używałam też pod oczy. Tutaj maść przynosiła ulgę napiętej skórze, łagodziła. Tubka z maścią jest typowa dla takiego produktu. Metalowa, z plastikową nakrętką. Po pierwszym otwarciu zabezpieczona jeszcze warstwą metalu, który trzeba przebić bolcem znajdującym się w zakrętce. Mam naprawdę mieszane uczucia co do tego produktu. Wolę maść z Hasco-lek, to niezaprzeczalne. Nie potrafię przekonać się do tej z Amara, jet za bardzo wazelinowata, trochę mi to przeszkadza. Chociaż nie powiem, ale w trakcie chłodów dość dobrze chroni usta.