Do recenzji tego kremu zabieram się już od kilky tygodni, gdyż wciąż jestem przez niego zaskakiwana. Przynam ,że albo to ja stałam się kosmetycznym dziwolągiem albo coś dziwnego jest w tym kremie. W każdym razie dawno nie miałam takich wahań w stosunku do żadnego z kosmetyków! Ale po kolei:
+ konsystencja, wyraźna,zbita, wręcz taka "margarynowa", dla oszczędnych w sam raz gdyż przez to krem jest meega wydajny,aczkowiek opuszków nie da się w nim zanużyć
+ kosmetyk ładnie się wchłania, choć czasem pojawia się drobne świecenie ale jest to odżywczy krem na noc, więc problemu nie widzę
-/ + zapach, dla mnie taki dziwny po prostu, trochę apteczny, trochę kosmetyczny, nie wiem może to zasługa tego kwasu . Dosyć szybko się ulatnia,więc nie powinno to nikomu przeszkadzać
+/- opakowanie -ani ładne, ani brzydkie, po prostu zakręcane pudełeczko. Ze względu na konsystencję pompka nie dałaby rady. Jak ktoś lubi ustawiać kosmetyki na toaletce zachwycony nie będzie. Dla mnie generalnie jest w porządku.
-/+ cena ja zapłaciłam 96 zł, biorąc pod uwagę wydajność , na pewno jeszcze posłuży.
I kwestia najważniejsza - działanie. No właśnie. Nie mam jakichś szaleńczych zmarszczek, kilka kurzych łapek ale jako osbnik zbliżający się do 30stki uznałam że trzeba zacząć inwestować w pielęgnację twarzy,szczególnie że ja swoją dość mocno nadwyrężam bazami, podkładani, pudrami, różami ,poprawkami w ciągu dnia i uznałam ,że należy jej się trochę więcej niż tylko nawilżanie. Pierwsze 2 tygodnie od zakupu i regularnego, codziennego używania kremu nie zauważyłam nic. Absolutnie nic. Wręcz plułam sobie w brodę,że wyrzuciłam 96 zł w błoto na krem który nawet jakoś sczególnie nie nawilża.Kolejny tydziwń był jeszcze gorszy, mianowicie zaczęłam zauważać drobne przebarwienia, krostki i zaskórniki na mojej buzi, generalnie jakiś podejrzany wysyp i zauważam,że nie były to "te dni". Chyba już totalnie zawiedziona i zła na siebie poszłam w zaparte i stosowałam krem nadal, konsekwentnie, wieczór w wieczór po czym moja twarz rozpromieniała. Budziłam się rano z mięciutką, wypoczętą i nawilżoną buzią!!! Czar trwa do dziś a od przygody z ostatnimi zaskórnikami minęły dobre 3 tygodnie. W tym momencie, tu i teraz śmiało twierdzę,ze nie mam mu nic do zarzucenia. Wręcz trafił na listę "najlepszych". jedna rzecz, ktora mnie martwi, to fakt,że moja twarz trochę szybciej się przetłuszcza pod makijażem od kiedy używam Eucerin. Ale być może się czepiam... W każdym razie ciężko poddać go bezpośredniej ocenie.
Używam tego produktu od: 2 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego