Zachęcona pozytywnymi opiniami na portalu Rossman, zakupiłam ten produkt pokładając w nim spore nadzieje. Okazał się niestety wielkim rozczarowaniem i przez długi czas zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, skoro tyle osób ocenia go jako ideał, na 5 gwiazdek, a wg mnie to taki mały koszmarek. Wszystko stało się jasne, w momencie, w którym dowiedziałam się, że opinie na portalu Rosmann, ma możliwość zamieszczać jedynie wąskie grono elitarnego!(wg oświadczenia samego rossmanna nie mogą przyjąć do klubu wszystkich chętnych) Klubu Recenzentek, złożonego z pracowników sieci. Poczułam się mocno oszukana, bo w mojej ocenie wygląda to tak, że pracownicy dostają produkty do testowania za darmo, w zamian za wychwalania produktu, które nijak się mają do rzeczywistości. Skoro nie wszyscy mają dostęp do Klubu Recenzentek, to najwyraźniej będąc w nim, trzeba się wykazywać i dawać same wysokie oceny.
Przejdę zatem do zupełnie szczerej opinii. Zacznę od pozytywów, bo lista jest krótka :( Pianka rzeczywiście nie śmierdzi tak jak samoopalacze z niższej półki cenowej i żeby była jasność - zapach jest i towarzyszy nam podczas siedzenia w piance i nawet po zmyciu, jak kolor zaczyna wychodzić. Zaletą jest to, że jest on mniej intensywny, na tyle, że nie zostawiamy go za sobą po wyjściu gdzieś do sklepu, ale z bliska jest wyczuwalny. Plusem też jest piankowa konsystencja i w miarę wygodna aplikacja. Pianka ma zielonkawy kolor, chociaż na skórze po wsmarowaniu ledwo go widać. Można więc łatwo skończyć z plamami, ale specjalnie nie zamierzam tego umieszczać w wadach, bo w dużej mierze zależy to od doświadczenia w posługiwaniu się samoopalaczami. Sama konsystencja i dedykowana rękawica nie gwarantuje równomiernej aplikacji - nadal trzeba mieć wprawę, żeby nie skończyć w łatki.
No i czas na minusy. Po pierwsze żeby uzyskać dość delikatny efekt trzeba poświęcić kilka godzin. Efekt prezentowany na zdjęciach uzyskałam po nałożeniu pianki, spędzeniu w niej 4 godzin, zmyciu, nałożeniu ponownym i spędzeniu kolejnych 4,5h w oczekiwaniu na opaleniznę. Można dyskutować, czy po poświeceniu 9 godzin z całego dnia, jest to odcień "darkest possible". Dla mnie zupełnie nie, a zaznaczę, iż miała to być pianka samoopalająca w godzinę :D może na ciemniejszych karnacjach ten kolor się mocniej wybija, lepiej reaguje ze skórą, nie wiem. Ja jestem typowym bladziochem, tym bardziej teraz, kiedy rzadziej się wychodzi i spaceruje.
Z innych minusów, już bardziej skrótowo:
- wchodzi w pory skóry, pomimo odczekania min 24h z goleniem, depilacją
- odcień jest raczej pomarańczowy, może nie tak chamsko jak samoopalacz za kilkanaście zł, no ale za 60zł, oczekuję lepszego efektu
- cena znacznie zawyżona, tym bardziej, że widziałam ten produkt nawet za 90zł w sklepach internetowych. Za te cenę spokojnie można kupić piankę St. Tropez, która daje dużo lepszy efekt.
- równomierna opalenizna nie utrzymuje się długo. Po 3-4 dniach schodzi i w takich miejscach jak np. pod kolanami, czy na tylnej ścianie ud, gdzie latem łatwo się spocić nawet siedząc, schodzi całymi płatami, tym bardziej jeśli ktoś uprawia sport.
Zatem nie polecam, zużyć zużyje, ale z pewnością nie kupię ponownie. Za taką cenę można mieć naprawdę spoko produkt.
Zalety:
- mniejszy zapach
- fajna konsystencja
Wady:
- długi czas oczekiwania na jakikolwiek efekt
- opalenizna w godzinę? obietnica bez pokrycia ze strony producenta
- bardzo wchodzi w pory skórne/ zadrapania
- podkreśla wszystkie suche miejsca
- cena nieadekwatna do jakości
- efekt utrzymuje się krótko (3-4 dni)
- nierównomiernie schodzi pod wpływem potu, nawet jeśli przed nałożeniem zrobiło się porządny peeling.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie