b.tan Fake It Till You Make It, Self Tan Mousse Samoopalacz w piance

Ta pianka to mój absolutny must-have, kiedy chcę wyglądać jak po urlopie bez wychodzenia z domu. Efekt widać już po godzinie: skóra zyskuje piękny, naturalny kolor, zero pomarańczowych tonów. Aplikacja jest superprosta, pianka dobrze się rozprowadza i nie zostawia smug. Szybko się wchłania, więc nie trzeba godzinami chodzić w szlafroku ;) Zapach nie jest aż tak intensywny jak przy innych samoopalaczach. Opalenizna utrzymuje się długo i schodzi równomiernie. Idealna opcja dla zabieganych – szybko, łatwo i efekt wow!

Jestem pod wrażeniem, jak szybko można przywrócić lato na skórze. Samoopalacz jest cudowny. Nadaje mojej skórze pięknego wyglądu. Sprawia, że jest cudownie opalona, lekko brązowa... Kocham opaleniznę, kocham lato i słońce. A to wszystko jest zamknięte w tym opakowaniu. Stosuję bardzo często, jestem wielką fanką opalonej skóry, dlatego ja na co dzień wyglądam jakbym dosłownie wróciła z ciepłych krajów. Przyjemna konsystencja, nie brudzi ubrań, szybko się wchłania. Czego chcieć więcej?! Dla mnie rewelacja.

Produkt kupiłam z ciekawości, a oprócz tego uwielbiam kiedy moje ciało w ciągu roku jest opalone. Ten produkt był moim pierwszym jeśli chodzi o samoopalacza w piance. Jest bardzo prosty w użyciu i nie pozostawia smug. Idealnie kryje ciało ładnym odcieniem brązu. Najbardziej podoba mi się to, że odcień z każdym użyciem mozna budować i dopasować do własnych potrzeb.

Mam jasna skórę i bardzo rzadko się opalam, samoopalacza używam w letnim okresie żeby nie straszyć bladością. Piankę nakładam rękawicą, ładnie się rozprowadza i nie pozostawia smug. Opalenizna jest delikatna i naturalna. Piankę nakładam na dwa sposoby: - po peelingu na sucha skórę i pozostawiam na 1 godzinę, następnie zmywam, opalenizna jest mocniejsza - po peelingu oraz balsamie i zostawiam na całą noc a rano biorę prysznic, zużywam w tym wypadku mniej produktu, nie wybrudziłam sobie nigdy pościeli tym sposobem a opalenizna jest delikatna, coś jak po użyciu balsamu brązującego z Makosh, jedynie zapach nie jest tak przyjemny.

Cena regularna jest zabójcza ale mnie udało się upolować parę buteleczek b.tan za oszałamiająca cene 10zl. Grzechem by było nie wypróbować. Samoopalacz nakładam rękawicą b.tan, produkt ma ciemny taki czarny kolor i według mnie to dobrze bo od razu widzę gdzie robią się smugi i mogę rozetrzeć wszystko rękawicą. Po godzinie zmywam wodą i żelem do mycia i na poczatku wydaje się że wszystko się wymyło i skóra jest nadal blada ale po jakimś czasie "dojrzewa" i wychodzi piękna opalenizna. Nie robią mi sie zacieki i wbrew pozorom nie wymaga wiecej pracy niż inne produkty brazujace nie licząc tego że trzeba go zmyć po określonym czasie. Zapach samoopalacza jest wyczuwalny ale nie jest jakoś bardzo intensywny. Niech Was nie zmyli że to najjaśniejszy odcień w ich ofercie dla osób z jasną karnacją będzie wystarczający :)

Produkt ten nie jest typowym polskim samoopalaczem. Sposób jego aplikacji jest dość ciężki. Podczas nakładania trzeba działać szybko i precyzyjnie. Każda drobna kreska będzie później widoczna. Produkt szybko zastyga, co prowadzi do problemów z równomiernością. Jednak jak dojdzie się do wprawy można go ładnie cieniować, przez co opalenizna jest naturalna. Najlepiej jest nakładać go rękawicą, nie polecam gołymi rękoma (efekt jak po obieraniu młodych orzechów włoskich). Problem polega na tym, że nie jest to produkt, który zostawia się na skórze i zapomina o nim. Trzeba po upływie pewnego czasu (1 h) zmyć go, a żeby nadać mocniejszy efekt powtórzyć czynność i trzymać go kolejną godzinę lub więcej. Kiedy nałoży się produkt trzeba uważać na ubrania, najlepiej ten czas przesiedzieć w szlafroku. Nie nadaje się ten produkt do nakładania na noc, gdyż pobrudzi on całą pościel i wszystko wokół, przez co efektem mogą być plamy na ciele lub brak opalenizny. (z ubrań schodzi po pierwszym praniu, ale z powierzchni typu drewno/drewnopodobne- łóżko, biurko- nie do zmycia) Nakładanie produktu koniecznie na suchą skórę, bez żadnych balsamów. Najlepiej od razu po kąpieli. Efekt widać po około godzinie, ale od zmycia produktu. Kiedy już zmyje się go SAMĄ WODĄ (nie dodawać mydeł, bo zmyje się całkowicie i nie będzie widać efektów), ciało najlepiej jest OSUSZYĆ, nie wycierać ręcznikiem, gdyż jak w przypadku mydła, mogą zrobić się plamy lub brak efektów. Najlepiej delikatnie odsączyć wodę przykładając ręcznik, nie pocierając skóry. Opalenizna utrzymuje się około 7 dni, jednak już przy 3 dniu widać na ciele plamy, najwięcej ich pojawia się w okolicach mieszków włosowych oraz przy suchych partiach ciała. Produkt daje naturalną, piękną opaleniznę, jednak problem z plamami i czas jaki trzeba poświęcić na cały proces nie jest opłacalny.

Jestem z natury blada, nawet bardzo ;) opalam się słabo, chyba że leżę na słońcu trzy tygodnie :D więc samoopalacze są tym co lubię. Szybka opalenizna, do tego odżywienie skóry... Na b.tan natknęłam się przypadkiem... i to był bardzo szczęśliwy przypadek. Samoopalacz może dziwnie wygląda na skórze tuż po aplikacji, ale efekt daje naprawdę świetny! Bardzo ładny odcień skóry, uważać trzeba tylko na kolana i kostki (ja akurat tam mam przewlekle suchą skórę). Pierwszy raz nałożyłam z ciekawości tylko na godzinę i zmyłam... i super! Kolor nadal dojrzewał przez następne godziny po zmyciu, zero zabrudzeń i smug! Ze względu, że uwielbiam również balsam brązujący Mokosh, to nim smaruję się w celu podtrzymania opalenizny i nawilżenia skóry. Dzięki temu spokojnie ponad już 4 doby mam super opaloną skórę i ani śladu wytartych czy naturalnie złuszczonych miejsc! Dla mnie bomba! Do tego bardzo dobra cena w stosunku do jakości. Poprzednio miałam Fake Bake za ponad 140zł i w 5-6 dobie już kombinowałam jak peelingiem ujednolicić kolor, aby nie chodzić w ciapki :D Drożej a więcej zachodu...

Ten samoopalacz to kompletne zaskoczenie. Używałam do tej pory wielu marek, zarówno z niższej półki jak i tych droższych w poszukiwaniu idealnego zastępcy słońca. Po wcześniejszych testach z zasady omijam już szerokim łukiem półki z tego typu produktami w drogeriach, ale na tą piankę natknęłam się akurat na regale promocyjnym. Promocja -50%, dałam ok. 30 zł. I nadal nie byłam przekonana czy to dobry wybór. Do czasu testów :) PLUSY: - KOLOR! Ze wszystkich testowanych do tej pory samoopalaczy ma najmniej pomarańczowych/żółtych tonów. Nadal można się przyczepić, że jest zbyt złocisty, ale jest to jedyny produkt gdzie mam problem z odróżnieniem jego koloru od mojej naturalnej lekkiej opalenizny. - BRAK SMRODU! Wszystkie samoopalacze, co do jednego śmierdziały po pewnym czasie DHA. Niezależnie czy mówimy o Dove czy St. Tropez. Ten przy nakładaniu śmierdzi bardzo delikatnie czymś podobnym do markera. Potem trzeba przytknąć nos do ręki żeby wyczuć DHA. Przy normalnych zajęciach nie czuć absolutnie NIC. Ale tutaj pojawia się jego następny plus. -SZYBKI CZAS powstawania opalenizny. Nie trzeba nakładać go na noc czego nienawidziłam do tej pory. Nie po to biorę prysznic żeby potem iść śmierdząca do łóżka. Ten samoopalacz nakładam na 2 - 3 godziny w ciągu dnia i wystarczy do pojawienia się wyraźnego efektu. -KRÓTKI skład na pierwszy rzut oka bez szkodliwych dodatków - na mojej skórze opalenizna pozostaje przez ok. tydzień, schodzi niezauważalnie - wyraźny guide, wiemy dokładnie gdzie został nałożony, a gdzie wymaga poprawek MINUSY: - Można nadal przyczepić się koloru, że jest delikatnie za ciepły. Ale i tak wyprzedza całą testowaną przeze mnie konkurencję o rok świetlny. Do tej pory najlepszy z testowanych. Pierwszy samoopalacz który używam z przyjemnością i jestem zadowolona z efektów CIEKAWOSTKA DHA: Poszukiwałam informacji na temat wpływu DHA na skórę i trafiłam na badania potwierdzające, że na następny dzień od nałożenia samoopalacza ilość wolnorodników wzrasta przy kontakcie skóry ze słońcem (nie wiem jak z promieniowaniem UVA) o około 180 %. Z tego też powodu nie nakładam go na twarz pomimo używania filtrów.

Samoopalacz nadaje piękny brązowy kolor, smaruje sie nim na noc poczym rano zmywam i następuje efekt WOW! piękna brązowa opalenizna, jakbym wróciła z ciepłych krajów. Oczywiscie brudzi ubrania w ciągu dnia, zalecam noszenie ciemnych rzeczy ale to logiczne. Zapach ma taki jakiś dziwny jak lekarstwo. Czuć jak działa w nocy, piecze trochę podczas swojego działania. Schodzi bardzo wolno i stopniowo. Po 2 tygodniach schodzi już w 100 %. Bardzo wysusza. Warto poszukać promocji w Rossmannie i kupić kilka.

Ostatnio zobaczyłam go o połowę tańszego w rossmanie, stwierdziłam, że to dobra okazja aby go wypróbować i .. całe szczęście. Pianka ma bardzo ciemny kolor dzięki czemu pierwszy raz nie mam zacieków na ciele. Daje bardzo naturalny kolor opalenizny- nie jest to pomarańcza, a raczej taki złotawy orzech włoski? Trzymam go 4 godziny po czym zmywam po jedynym takim nałożeniu jestem już mocno opalona- na codzień kolor mojej cery to bardziej kolor kartki papieru. Co mnie miło zaskoczyło nie ma zapachu typowego samoopalacza, wręcz ja nie czuje od niego żadnego zapachu, co jest nie wątpliwie ogromną zaletą .

Samoopalacz używam od pewnego czasu i jestem w stanie powiedzieć o nim więcej. Po raz pierwszy zastosowałam go tylko na 1h (tak jak sugeruje opakowanie, że już po 1 h mamy efekt). Nakładamy produkt na ciało, trzymamy 1h, po 1h spłukujemy a efekt finalny pojawia się po kilku godzinach (ciężko mi powiedzieć po ilu, ja stosowałam przez snem a rano już miała opalenizne, wiec mysle ze te 6-8h). Po 1h mamy bardzo delikatny efekt. Skóra jest "muśnięta" słońcem w stopniu bardzo delikatnym, nie jest to mocny brąz, nie jest to efekt taki, że jak ktoś Cie widział wczoraj to zauważy, że cokolwiek nakładałaś :) Dla mnie ten efekt nie był do końca zadowalający, więc następnym razem nałożyłam produkt i trzymałam go przez 4h. Po 4 h trzymania spłukałam produkt, poszłam spać a rano moim oczom ukazał się piękny brązowy kolor. Nie pomarańcza, tylko kolor podobny do tego na który opalam się naturalnie w słońcu. Produkt bardzo łatwo się nakłada, ponieważ jest zabarwiony i widać gdzie jest nałożony a gdzie go nie ma - przez to po raz pierwszy chyba w życiu udaje mi się aplikować samoopalacz i uniknąć jakichkolwiek plam i niedociągnięć. Aby utrzymać na sobie opaleniznę sugeruje trzymać ją przez 3 dni, wykonać peeling i aplikować ponownie. Nie miałam do produktu zastrzeżeń trzymając się takiego cyklu. Ostatnio nie było mnie w domu na kilka dni i nie zrobiłam peelingu - odkryłam, że bez wykonania peelingu produkt niestety nie schodzi równomiernie i wyglądam jak osoba z bielactwem. No ale to jest dla mnie nieznaczny minus - wystarczy być systematycznym.

Mam bardzo jasną karnację, ciężko się opalam i używam samoopalaczy od wielu lat. Przetestowałam chyba wszystkie możliwe marki i b.tan przebił np. Fake Bake czy Vita Liberata, a jest o połowę tańszy! Zrobiłam peeling i rękawicą nałożyłam piankę na całe ciało oraz twarz. Dzięki ciemnemu kolorowi aplikacja była bardzo łatwa. Producent sugeruje pozostawienie preparatu na godzinę i zmycie pod prysznicem. Ja zostawiłam na 2 godziny. Efekt był niesamowity, zero pomarańczowego odcienia, żadnych smug, ładny delikatny brąz. Podczas oczekiwania na prysznic nie wyczułam jakiegoś denerwujacego zapachu, a po zmyciu był już kompletnie niewyczuwalny. Jak dla mnie ten samoopalacz to hit!