Tangle Teezer Salon Elite 

Klasyk. Posiadam kilka szczotek TT. Kiedyś byłam nią zachwycona. Niestety mam wrażenie, że pogorszyła stan moich włosów. Szczotka jest trwała, lekka. Szybko i bezproblemowo można ją wyczyścić. Atutem jest korzystna cena oraz dostępność w drogeriach.

To moja druga szczotka od TT, odkąd użyłam jej pierwszy raz, nie tknęłam już żadnej innej:D Moje włosy są grube, gęste i dość długie. Rozczesywanie ich jest więc nie taką prostą sprawą. Szczotka idealna musi rozczesać kosmyki, jednocześnie nie niszcząc ich. I taka też jest ta szczotka. Ma bardzo ładny design, dostępna w wielu wariantach kolorystycznych, ja tym razem postawiłam na klasyczną czerń, poprzednio używałam różowej i fioletowej. Ładnie zapakowana, idealnie nadaje się na prezent. Szczotka doskonale leży w dłoni, idealna zarówno do szybkiego przeczesania włosów, jak i gruntownego przed snem. Nie niszczy włosów, szybko rozprawia się z pasmami. Dodatkowo, cudownie masuje i pobudza skórę głowy. Jak dla mnie najlepsza! Poza tym, jest bardzo wytrzymała, mimo że to zwykły plastik. Przeżyła nie jeden upadek na podłogę. Bardzo łatwa w utrzymaniu czystości, a plastikowe włoski/ząbki nie odpadają i nie wyginają się. Nie planuję zamienić jej na żadną inną, chyba, że inny kolor ;)

Szczotka Tangle Teezer Salon Elite służy mi już niezmiennie od kilku lat. Kupiłam ją, jak pewnie większość kobiet, po przeczytaniu w internecie rzeszy pozytywnych opinii. Skoro tyle instagramowych influencerek wychwala tę szczotkę, to nie może być ona przecież zła. I faktycznie, nie rozczarowała mnie, choć jej cena jest według mnie zbyt wysoka- w końcu to tylko kawałek plastiku, za który musimy zapłacić ok. 30 zł. Posiadam szczotkę w niebieskiej wersji kolorystycznej, z różowymi ząbkami. Sama kolorystyka jest ciekawa, a kształt innowacyjny- były to pierwsze szczotki do włosów na rynku o takim właśnie kształcie, choć obecnie wiele firm wzoruje swoje produkty do rozczesywania włosów właśnie na tym modelu Tangle Teezer. Cała szczotka wykonana jest z plastiku- zarówno korpus, jak i ząbki do rozczesywania. Są one ułożone z odstępami, więc sprostają zarówno gęstym i grubym, jak i nieco cieńszym włosom. Wykonana jest solidnie, po kilku latach użytkowania nic się z nią nie stało. Łatwo ją też utrzymywać w czystości i myć, więc tym bardziej może długo służyć swojej właścicielce. Tworzywo, z którego wykonana jest szczotka Tangle Teezer jest dobrej jakości, kilka razy spadła mi na płytki w łazience i wyszła z tego bez szwanku. Moje włosy są cienkie i lubią się plątać. Muszę przyznać, że do tego typu czupryny Tangle Teezer się nadaje. Nie zauważyłam negatywnego działania produktu na moje włosy. Jedynym mankamentem jest to, że rozczesując mokre włosy, dużo ich wychodzi, ale mam wrażenie, że dzieje się tak niezależnie od szczotki, jakiej używam. I bardzo ważna kwestia- szczotka nie elektryzuje włosów. Polecam, bo jest to zakup na lata, posłuży długo i ogólnie jestem zadowolona. Prawda jest taka, że żadna szczotka, której używałam przez życie, nie była tak długowieczna i łatwa w czyszczeniu.

Tangle teezer ma moja siostra i kiedyś wypróbowałam u niej. Kupiłam swoją szczotkę tego samego dnia, siostra ma wersje original ja salon elite :). Szczotka jest świetna, rozczesuje, nie łamie i nie plącze, sunie gładko po moich rozjaśnionych włosach. Po użyciu włosy są gładkie, lśniące i wygladaja bardzo dobrze. Zostaje ze mną już na zawsze.

Sama szczotka jest dobra, ale ma bardzo elastyczne ząbki, które niestety nie rozczesują oich grubych, kręconych i piaszczystych włosów. Jednak wolę tradycyjną szczotkę z dłuższym ząbkami.

Mam tę wątpliwą przyjemność posiadania cienkich (ale raczej gęstych), długich włosów. Na szczotkę Tangle Teezer skusiłam się już kilka lat temu, ponieważ mnóstwo osób mi ją polecało. Postanowiłam się więc przekonać o jej fenomenie na własnej skórze, a raczej włosach (chociaż i na skórze poniekąd też ;)). Miałam możliwość używać jej zarówno na włosach naturalnych, jak i po farbowaniu, mam więc porównanie. Szczotka przychodzi do nas zapakowana w plastikowe pudełeczko, na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące samego produktu. Szczotka jest wykonana z grubego plastiku, natomiast wypustki są miękkie i elastyczne. Na grzbiecie znajdziemy wytłoczone logo firmy. Z wizualnego punktu widzenia szczotka prezentuje się bardzo ładnie, nie jest ani za ciężka, ani za lekka, odpowiednia. Mimo braku rączki, stabilnie leży w dłoni, jest fajnie wyprofilowana, jej wielkość jest dobrze wyważona. Kiedy pierwszy raz użyłam szczotki Tangle Teezer największym zdziwieniem było dla mnie to, że w przeciwieństwie do innych grzebieni i szczotek, nie elektryzuje ona włosów. W ogóle. Szok i niedowierzanie, ale zapewniam, że tak właśnie jest. Bardzo dobrze radzi sobie z rozczesywaniem włosów - zarówno mokrych, wilgotnych, jak i suchych. Kiedy miałam w pełni naturalne i trochę krótsze włosy, rozczesywanie nią włosów było przyjemnością. Teraz, po farbowaniu (rozjaśnianie) jest trochę gorzej, końcówki są już mocno przesuszone, włosy się plączą i trudniej jest je rozczesać. Nie ma się co oszukiwać, wymagają one podcięcia. Szczotką Tangle Teezer możemy także wykonać lekki masaż głowy, za co kolejny plus. Z tego względu, że w całości jest wykonana z plastiku, bardzo łatwo się ją czyści, jest więc higieniczna. Tak jak pisałam, mam ją już od kilku lat i w dalszym ciągu wygląda jak nowa. Upadła mi już wiele razy na podłogę, ale na szczęście nic jej się nie stało. Polecam wypróbować!

Szczotka ta jet wykonana z twardego plastkiu, jednak ząbki są dość elastyczne. O dziwo włosy nie elektryzują się podczas jej używania. Szczotka jest wygodna w użyciu, a pomimo braku typowej rączki dobrze trzyma się w dłoni. Gładko sunie po włosach, z łatwością rozczesuje nawet duże kołtuny, których nie byłam praktycznie w stanie rozplątać zwykłą szczotką. Uratowała mnie wiele razy i nie wyobrażam sobie aby miało jej zabraknąć w mojej kosmetyczce.

Szczotka mnie bardzo rozczarowała, choć początkowo byłam nią zauroczona. Może to efekt wielu pozytywnych komentarzy, wmówiłam sobie, że jest super, a po użyciu lepszej, zostały obnażone jej negatywne cechy... :)

Posiadam wersje Original oraz kompaktową szczotki, które używam od lat, ale to właśnie Elite okazała się dla mnie numerem jeden! Jest odrobinę większa od tej podstawowej i lepiej wyprofilowana, przez co idealnie leży w dłoni. Ktoś tu wspomniał, że tamta często wypada z dłoni. Potwierdzam. W przypadku recenzowanej natomiast, nic takiego nie ma miejsca. Jest to po prostu udoskonalszona wersja tej kultowej już szczotki. Samo nią czesanie się to czysta przyjemność dla skóry głowy. Działa na zasadzie relaksującego skalp masażu. Genialnie rozczesuje włosy, nawet mocno splątane nie wyrywając, ani nie ciągnąć ich przy tym. Kilka nią ruchów i włos rozczesany (a mam go dość sporo). Sprawdza się zarówno na mokro jak i na sucho. Świetnie wygładza puszące się piòra;) Na chwilę obecną to mój numer jeden wśród szczotek do włosów!

Używam tej szczotki już od dłuższego czasu i jestem bardzo zadowolona. Moje splątane włosy rozczesują się bez większego problemu, jest wygodna i poręczna. Włosy moich dzieciaków też najlepiej mi rozczesywać właśnie tą szczotką. Mamy w domu 3 sztuki, każda z nas ma swoją :) moją mam najdłużej i każda z nich wygląda jak nowa, nie ważne ile czasu już się ją używa :) dla mnie i moich włosów tą szczotka to zbawienie :D

Swoją przygodę z Tangle Teezer zaczynałam od wersji Original, zresztą zapewne jak większość ;) Uwielbiałam tę szczotkę tak bardzo, że mój facet zakupił mi drugi egzemplarz bym miała ją też u niego i... okazało się, że zakupił wersję Elite. Niewielka różnica, więc mógł się pomylić, a dla mnie lepiej, bo coś nowego, innego! Szybko okazało się, że wybrał doskonale <3 Pomijając oczywiście wspaniały, fioletowy kolor z różowymi igiełkami do czesania, ta szczotka jest niesamowita! Oczywiście tak samo świetnie rozczesuje jak original - delikatnie (a mam włosy grube, jest ich dużo i do tego lubią się plątać), nie wyrywa, nadaje się także do rozczesywania włosów mokrych. Mimo, że jest w całości wykonana z plastiku to nie elektryzuje włosów dodatkowo, ani ich nie puszy, czego się obawiałam przed zakupem pierwszego TT. Tak samo łatwo jak original się ją myje, ale jest dużo poręczniejsza i wygodniejsza w użyciu. Original co chwila wypadała mi z dłoni i więcej czasu zajmowało mi czesanie się nią, ponieważ tam szczotka jest płaska, w wersji Elite jest za to profilowana, dzięki czemu pewniej leży w dłoni oraz ząbki czeszą większą powierzchnię włosów, bo lepiej przylega do głowy. No po prostu ją uwielbiam! Do tego stopnia, że bardzo szybko Elite pojechała ze mną do domu, a Original został u chłopaka ;) Od tego czasu minęło już kilka lat, więc ząbki się powyginały i postrzępiły, dlatego na początku roku została zastąpiona kolejnym kolorem, tym razem w całości różowa wersja i już wiem, że gdy się zniszczy, to kolejną szczotką również będzie TT w wersji Elite, ja już nie chcę próbować innych, znalazłam ideał <3

Ogolnie szczotka fajna. Przy dlugich i poplatanych wlosach mojej corki niezbedna- ja mam bardzo grube i tez poplatane wlosy, u mnie nie do konca sie sprawdza, nie radzi sobie z objetoscia. Rozczesuje dobrze acz powoli. Czasem trEba wiecej cierpliwosci przy wiekszych lamcach. Mogla by miec trZonek- jesli wczesniej uzyje olejku bardzo latwo wyslizguje sie. Kolory przemawiaja do dziecka, z uwagi na brak raczki lateo miesci sie do kosmetyczki.

Kupiłam kiedyś w Rossmanie za około 50 zł. Włosy nie chcą się dobrze rozczesywać, szczotka czasami ciągnie. Dosyć nieporęczna. Za taką cenę- nie polecam.

Same wiecie jak było z Tangle Teezerem. Kilka lat temu był na niego szał, zbierał ochy i achy, a potem nastąpił wielki odwrót od TT w stronę innych szczotek, a TT zaczęto odsądzać od czci i wiary. Ja przez wszystkie lata lubiłam TT, używając wersji z klapką, którą do dziś noszę w torbie jako wersję transportową, natomiast ponad rok temu zaopatrzyłam się w TT Elite. I ta jest jeszcze lepsza. Przede wszystkim dlatego, że ma większą powierzchnię czeszącą, więc działa wydajniej. Po drugie bananowy kształt, lekko wygięty, daje lepsze przyleganie do skóry głowy, a więc znowu czesze wydajniej, szybciej. Poza tym lepiej się ją czyści, ponieważ można ją zanurzyć całą w roztworze czyszczącym i nie ma żadnej dziury w środku, do której woda się wlewa (wersja z klapką ma taką dziurę, niby nic wielkiego, ale wytrząsanie wody z wewnątrz jest bardzo niewygodne). Szczotki TT Elite używam od 13 miesięcy codziennie jako mojej szczotki stacjonarnej w domu. Mam włosy długie, gęste i puszące, a ta szczotka świetnie pomaga mi je ogarnąć. Nie szarpie włosów, nie elektryzuje, trzyma się ją komfortowo a efekt czesania jest bardzo ok. Nie zauważyłam łamania włosów. Moja wersja kolorystyczna nosi nazwę Winter Berry i jest przeurocza, była to chyba limitowanka, ale jest jeszcze tu i ówdzie do zdobycia. Mimo intensywnego użytkowania szczotka nie nosi totalnie żadnych śladów zużycia, ponieważ ma matową powierzchnię. Błyszczące TT szybko tracą ładny wygląd, co nie wpływa na ich funkcję, ale miło otaczać się ładnymi, niezniszczonymi przedmiotami. Osobom zastanawiającym się nad wyborem pomiędzy szczotką Original i Elite polecam Elite, ponieważ dzięki bananowemu kształtowi czesze ona skuteczniej i szybciej. Jeśli jednak szukamy szczotki do noszenia w torebce, to wersja z klapką będzie bezpieczniejsza, ponieważ zabezpiecza ząbki szczotki przed połamaniem, choć ze względu na mniejszą powierzchnię ta szczotka nie działa tak wydajnie.