Ostatnimi czasy skłaniam się raczej ku pielęgnacji naturalnej. Oczywiście nie mogło w mojej łazience zabraknąć tej marki – głównie ze względu na składy, cenę i dostępność. Wielką fanką Chodakowskiej to ja nie jestem, ale zawsze doceniam polskie firmy kosmetyczne. Mam skórę raczej nie wymagającą, chociaż ostatnio walczę z jej przesuszeniem, ze względu na porę roku – silne mrozy oraz rozkręcone kaloryfery.
Mam wersję mniejszą, czyli 200 mililitrową. Opakowanie to zgrabna tuba wykonana z miękkiego plastiku. Moje jest jeszcze z wizerunkiem Ewy, czyli w starej szacie graficznej, która zdecydowanie mojego serce nie skradła. Na szczęście powoli na rynek wchodzi nowa, ładniejsza oprawa. Co do wykonania i jakości naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Czyli łatwość dozowania, żel stoi na zakrętce, więc z łatwością da się wydobyć całość produktu z opakowania. Tubka jest stabilna. Opakowanie nie jest transparentne, więc nie widać użycia, ale ten typ musimy wziąć do ręki przed aplikacją, więc spokojnie da się wyczuć, ile go jeszcze zostało. Zamykane na klik, do samego końca zatyczka spełniała swoją rolę, zawias się nie urwał, co czasami się zdarza. Dozownik w porządku, żel nie wypływa sam z siebie, nie brudzi się też produktem. Ogólnie jest naprawdę w porządku.
Co do właściwości produktu to chyba najbardziej przeszkadza mi jego zapach. Jest taki mdły, mało wyrazisty, a jednocześnie męczący. To zawsze rzecz gustu, no mnie się nie podoba i już, co zrobić. Dużo lepiej jest jeśli chodzi o konsystencję – co prawda rzadka, ale na szczęście nie spływa z dłoni. Bardzo dobrze przenosi się na ciało i spłukuje. Formuła fajnie się pieni, co wcale oczywistością jeśli chodzi o produkty naturalne nie jest. A właśnie, skład – w 99% naturalny, krótki, bez zbędnych zapychaczy, fenoksyetanolu czy pegów. Uważam, że wydajność jest dobra. Ja używałam raz dziennie przez miesiąc, ale myłam się solo. W duecie z gąbką na pewno będzie jeszcze lepsza. Dostępność to wielki atut tej marki, znajdziemy ja oczywiście w drogeriach sieci Rossmann. Uważam, że cena jest przystępna jeśli chodzi o produkty z naturalnym składem. Poza tym często widzę je na promocji.
Przejdźmy teraz do jego działania. Tutaj nie mam za dużo zarzutów – robi to, co ma robić żel pod prysznic, czyli skutecznie myje. Usuwa wszelkie zanieczyszczenia, radzi sobie z dezodorantami. Nie ma problemu ze spłukaniem. Nie pozostawia nawet najmniejszej lepkiej warstwy, nie klei się. Dobrze odświeża skórę, dając uczucie czystości. Jednak coby nie było tak kolorowo, na koniec muszę wspomnieć o jego minusie. Wysusza. Być może jest to trochę nieszczęśliwy zbieg okoliczności – mamy teraz środek zimy, siarczyste mrozy i kaloryfery działające na pełnych obrotach. Jednak od produktu naturalnego oczekiwania mam większe, niż do zwykłych żeli z przeciętnym składem. Niestety pomimo systematycznego używania nawilżającego balsamu odczuwam dyskomfort. Kapię się zwykle wieczorem i na drugi dzień pojawia się swędzenie niektórych miejsc, szczególnie ramion i pleców. Prawdę mówiąc trochę mnie w tym względzie rozczarował. Chyba raczej do niego nie wrócę. Wolę przetestować inne wersje, bo markę wciąż bardzo lubię.
Zalety:
- skutecznie domywa
- dobrze się pieni
- odpowiednia konsystencja
- naturalny skład
- wygodne opakowanie
- produkt polski
- dostępność
Wady:
- nieciekawy zapach
- lekko wysusza
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie