gwarancja good hair day.
To doskonała kompozycja PEH, a będąc bardziej precyzyjną : PHE. Nie pamiętam, by kiedykolwiek nie dała spodziewanego efektu- po jej użyciu włosy były ZAWSZE w zadowalającym stanie. Oczywiście, kiedy jest używana zgodnie z potrzebami włosów, w odpowiednim odstępie czasu, bo nie wierzę, że co każde mycie. Ja używałam jej co 3 mycie, w komplecie z mocno oczyszczającym nadbudowę włosa szamponem i tak sprawdzała mi się najlepiej. Już podczas mycia miałam pewność, że po wysuszeniu będzie good hair day.
Jej opakowaniem jest plastikowy słoik (a może trzeba by powiedzieć: słój, bo to aż 500 ml!), zakręcany w sposób tradycyjny również plastikowym wieczkiem. Kwestię estetyki etykiety pozostawię bez dyskusji, mi się osobiście wybitnie nie podoba, ale nie można jej nic zarzucić. Jest przejrzyście informacyjnie. Kolorystyka też nie do końca moja, ale co tam: liczy się wnętrze. A to oferuje naprawdę wiele!
Maska ma idealnie kremową konsystencje. Nie jest ona zbita, a przeciwnie: wydaje się lekka. Jest barwy śnieżnobiałej i pachnie. Oj, intensywnie! Może zakręcić w nosie, ale to nie jest zapach nieprzyjemny. Taki typowo fryzjerski. Nie słodki, nie mdły, a właśnie produktu fryzjerskiego.
Maskę łatwo zaaplikować na całą powierzchnię włosów, łatwo się na nich przemieszcza, ma odpowiedni poślizg. To wersja dla włosowych leniuchów, bo działa już po 5 minutach (tyle zaleca producent). Nie trzeba jej trzymać na głowie 20-40 minut i chwała. Łatwo i szybko się wypłukuje.
No i efekty. Oczywiście, jak już wspomniałam, kiedy jest zastosowana w odpowiednim momencie włosowej pielęgnacji. Bo wydaje mi się, można nią włosy przeproteinować. Tak więc wygładza, nabłyszcza, sprawia, że włosy są sypkie, lejące i lśniące. Wyglądają po prostu super, jak po ekskluzywnym zabiegu fryzjerskim. Łatwo je rozczesać, plączą się zdecydowanie mniej, a do tego jeszcze całkiem przyjemnie pachną. Wady? Raczej brak!
A do listy zalet dopisać należy groszową cenę oraz piorunującą wydajność, bo maska wystarcza na dłuuuugi czas.
Składniki aktywne to tu hydrolizowana keratyna, hialuronian sodu i olej ze słodkich migdałów. Kontrowersyjna może być obecność BHT, ale przymróżę na to oko, bo maskę zawsze nakładam na martwą część włosa, nigdy na skórę głowy. Zdecydowanie kiedyś do niej powrócę.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie