Mam cerę mieszaną i żadnych oznak wrażliwości, dlatego w kwestii kosmetyków do pielęgnacji skóry mogę pozwolić sobie na dużą dowolność, bo naprawdę niemal nic mnie nie uczula. Nie planowałam zakupu tego micela, ale potrzebowałam czegoś a chodząc po Rossku nic konkretnego nie zwróciło mojej uwagi, z braku pomysłu wzięłam ten. Wydawał się fajny, był w promocji za butelczynę 400ml zapłaciłam 11zł.
Od micela oczekuje przede wszystkim dobrego i skutecznego demakijażu. Waciki+micel to zazwyczaj mój pierwszy krok demakijażu, no chyba że mam jakiś olejek pod ręką. Na co dzień maluje rzęsy, brwi jakiś lekki BB oraz puder. Nie jest to jakiś mocny makijaż, ale jak się okazało ten płyn po prostu tego nie dźwignął..ale o tym zaraz.
Płyn zapakowany był w plastikową przeźroczystą butelkę koloru zielonego. Bez problemu widać zużycie płynu, a sam płyn jest bezbarwny. Zamknięcie na klik, mocne i działa okej, chociaż biorąc pod uwagę jaką kaszaną jest ten produkt, niewiele to ratuje. Często to podkreślam, że w pielęgnacji twarzy nie lubię mocnych, perfumowanych zapachów, ten płyn od pierwszego użycia mnie rozczarował. Lubię zapach bławatka, jest charakterystyczny nie sposób go pomylić dlatego też w sumie sięgnęłam po ten płyn, ale tutaj to jest jakieś nieporozumienie. Płyn pachnie ziołowo i słodko, trochę ostro i niestety jest mocno perfumowany i nijak nie podobny do zapachu bławatka. Pachnie jak jakiś okropny syrop, albo krople na żołądek. Zapach jest za mocny, zbyt zintensyfikowany i moim zdaniem przesadzony, chemiczny i nic w nim naturalnego. Kupowałam ten płyn i wyobrażałam sobie ładny, ziołowy stonowany zapach bławatka - tu dostajemy aromat jakiegoś ziołowego zielska, posłodzonego i podkręconego chemią. O nie, dla wrażliwców zapachowych to będzie harakiri. Ja co prawda jakoś wybredna zapachowo nie jestem, ale ciężko mi go znieść.
Przede wszystkim płyn słabo radził sobie z demakijażem podstawowego, lekkiego makijażu. Jeśli chodzi o demakijaż twarzy - domyć coś tam domywa, ale bardziej rozmazuje go po twarzy niż jak to micel przyciąga zanieczyszczenia jak magnes. Nie podoba mi się to, że wymaga pocierania twarzy, żeby wreszcie za pomocą kilku kolejnych wacików usunąć makijaż i przejść do kolejnego etapu oczyszczającego. Pozostawia na twarzy dość nieprzyjemne uczucie, jakby mrowienia lekkiego szczypania, jestem tym bardzo rozczarowana bo od micela wymagam raczej neutralności i łagodnego działania dla cery niż takich cyrków. Producent reklamuje micel jako 'kojący' - szczerze nie mam na to słów, bo jeśli moją cerę podrażnia, szczypie i muszę szybko zmyć go żelem z wodą, to co z cerami suchymi/wrażliwymi, do których ten płyn również jest rekomendowany (?!) ostrzegam! Jak wspomniałam pozostawia nieprzyjemnie ściągniętą skórę, ja przestawałam to czuć po umyciu skóry twarzy, wtedy jak ręką odjął uczucie spięcia mijało, ale zaczerwienienie już nie. Jeśli chodzi o demakijaż oczu, spróbowałam raz i bardzo słono mnie to kosztowało - szczypie w oczy, powoduje łzawienie i po prostu słabo radzi sobie z demakijażem tej delikatnej okolicy. O ile pomadę i/lub kredkę z brwi usuwa jakoś tam, tak wcale nie rusza tuszu do rzęs i cieni w mocniejszym makijażu. Zresztą szkoda oczu na taki niewypał. Obietnice producenta o skutecznym usuwaniu makijażu bez podrażnień można włożyć między bajki. Jestem tym płynem strasznie rozczarowana, byłam ciekawa tej linii Garnier Bio, ale ten płyn całkowicie mnie zniechęcił do dalszego jej poznawania. Lubiłam markę Garnier, ale wraz z tym płynem po prostu nie wiem co tu się wydarzyło.
Wady:
- kiepski, chemiczny, przekombinowany i zbyt perfumowany zapach
- słabo wręcz bardzo słabo radzi sobie z domywaniem makijażu twarzy
- całkowicie nie nadaje się do demakijażu oczu, podrażnia, powoduje łzawienie
- pozostawia skórę spiętą, szczypiącą i zaczerwienioną, u mnie wymagał szybkiego spłukania i przejścia do kolejnego etapu oczyszczania
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie