prysznica z jego udziałem nie lubię.
Jestem fanką czarnych mydeł, różnych i wersji i wariacji. Podoba mi się to z EcoLab ale i to typowe marokańskie.
Co do recenzowanego czarnego mydła z Ziaji- jasne, wiedziałam, że ten produkt nie ma nic wspólnego z czarnymi mydłami pochodzenia naturalnego, ale .... nie spodziewałam się czegoś tak słabego.
Jak dla mnie produkt powinien mieć nazwę "żel pod prysznic o czarnej barwie". Byłoby zdecydowanie bardziej adekwatnie.
Jego opakowaniem jest prosta plastikowa, nieprzezroczysta butelka. I jak ktoś już wcześniej napisał- ta nieprzezroczystość to jednak wada- zgaduj zgadula w kwestii zużycia produktu.
Design opakowania jest prosty, charakterystyczny wizualnie dla marki Ziaja. Jedno spojrzenie na sklepowej półce może przywieść pewne skojarzenia z marką. Nietypowy i wyróżniający jest kolor butelki- charakterystyczny zresztą dla całej gamy serii Jeju.
Mydło ma płynną konsystencję- średniogęstą. Nie ma możliwości, by przelewało się przez palce, ponieważ butelkę zaopatrzono w niewielki otwór dozujący- otwór ten może dozować niewielką ilość produktu.
Nie jest typowo czarne, nie. Do czerni trochę mu daleko. Ma barwę raczej szarą, grafitową. Pachnie? Tak, pachnie. To woń z miętowymi nutami, ale ja nie odnajduję w niej nic przyjemnego. Wydaje mi się na wskroś sztuczna a podczas mycia nawet nieco męcząca.
Produkt pieni się dobrze, nie szalenie, z tabunem zaskakującej, sprężystej piany. Łatwo go wizualnie spłukać, inna sprawa, że osobiście mam wrażenie, że pozostawia na mojej skórze niewidzialną otoczkę. I nie jest to bynajmniej uczucie nawilżenia.
Stąd jak wspomniałam w tytule - raczej niechętnie go używam. Podsuwam mężowi, by po nie sięgał, ale z tego co widzę, on też robi to raczej niechętnie. Może również ma uczucie nie do końca satysfakcjonującego umycia? I nie , nie jest to kwestia nieprzesuszania, bo z delikatnymi produktami myjącymi jestem za pan brat. To coś zupełnie innego, trudnego do opisania.
Ze względu na zapach miałam skojarzenia, że będzie to produkt ekstremalnie myjący i odświeżający. Okazuje się, że figa z makiem. Uczucia dobrego umycia brak, o odświeżeniu można tylko marzyć. Zapach nie pozostaje na skórze- choć nic to, nie jest to dla mnie ważne.
Przyznaję szczerze, że nie spodziewałam się tu cudów wianków, ale ta seria Jeju bardzo mnie zainteresowała. Miałam nadzieję otrzymać ciekawy produkt, zachęcający do użycia pod prysznicem. A otrzymałam coś zupełnie niespecjalnego, coś, czego oboje z mężem używamy raczej niechętnie.
Skład raczej nie zachwyca, zupełnie przeciętny jak na tego typu produkt. Ten, który znajduje się w naszej łazience został wzbogacony o mikroplastik (a takiej informacji nie ma w opisie produktu na Wizażu- nie rozumiem tej rozbieżności).
Żel bazuje na detergentach: SLES i CB- wydawałoby się więc, że będzie miał silne właściwości myjące. Dlaczego wiec nie pozwala takich osiągnąć? Szczególnie, że został stworzony z myślą o `pomocy` skórze tłustej, wymagającej specjalnego traktowania :)
Kilka ekstraktów i puder węglowy na plus.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie