Biotaniqe Terapia Śluzem Ślimaka, Regenerujące skarpetki ze śluzem ślimaka 

Seria ze ślimakiem jest boska, pachnie tak pięknie jak można sobie wyobrazić Najpiękniejszy zapach świata. Skarpetki ze śluzem ślimaka natomiast mogę określić jako " w porządku ". Nie czynią cudów lecz są poprawne. Mają za zadanie nawilżyć i spowodować, że nasze stopy będą miękkie i mile w dotyku. Zauważyłam nawilżenie lecz o kuracji naprawczej nie ma tutaj mowy. Są przyjemne w użytkowaniu prócz skarpet foliowych, które są zdecydowanie za krótkie. Żeby podtrzymać je w pionie, założyłam na zafoliowane stopy skarpety. Nie polecam leżeć w skarpetach, ponieważ esencji jest dużo, nie żałowali. : ) Są na prawdę w porządku, w pięknym opakowaniu i może po nie jeszcze sięgnę. Wiadomo, nie jest to produkt pierwszej potrzeby więc możliwe, że poszukam czegoś lepszego.

Maskę kupiłam na promocji w Rossmanie za jakieś śmieszne pieniądze, dlatego nie jest mi tak bardzo żal. Sama aplikacja produktu trochę mnie zdziwiła. Na ogół skarpetki są „gotowe”, a tutaj trzeba je napełnić czymś w rodzaju kremu. Dla mnie słabo mamy do utylizacji o 2 elementy więcej :( . Kolejny zawód to same skarpetki, które są po prostu foliowe- łatwo robią się dziury. Sam efekt po jest przyjemny, stopy są nawilżone, ale podobny efekt można uzyskać zwykłym kremem.

Gadżet z gatunku zbędnych, ale lubię czasem wypróbować coś takiego, bo a nuż okaże się odkryciem? Kartonik zawiera dwie saszetki z kremem i parę cienkich, foliowych skarpetek. Są one długie, aby pasowały na każdy rozmiar stopy, ale dość niskie - warto zgodnie z zaleceniem na opakowaniu założyć dodatkowo zwykłe skarpetki. Będą się lepiej trzymać, ma to również intensyfikować działanie. Na myśl o śluzie ślimaka miałam okropne wizje dotyczące zawartości saszetek ;) która jednak okazała się być białym kremem. Aby równomiernie rozprowadzić go w skarpetce warto trochę "pomiętosić" folię. Zakładamy wynalazek, dokładamy bawełniane skarpetki i leżymy sobie 30-60 minut. Leżenie jest tutaj bardzo istotne, polecam wszystkie czynności wykonywać już na kanapie czy łóżku, ponieważ stopy po aplikacji kremu i folii są śliskie jak po wdepnięciu w masło. Naprawdę nie radzę w tym chodzić. Relaksowałam się przez godzinę, na początku czułam coś na kształt lekkiego pieczenia i ciepła, ale nie było to dokuczliwe i minęło po kilku minutach. Na pudełku widnieje informacja, że po zabiegu resztki kremu należy wmasować w stopy i gotowe. Myślałam, że to naprawdę będą resztki, jak przy maskach w płachcie, ale spotkała mnie niespodzianka. Po godzinie zdjęłam ustrojstwo i ze zdziwieniem stwierdziłam, że ilość kremu właściwie nie uległa zmianie. Nie spodziewałam się oczywiście, że wchłonie się zupełnie, ale gdybym miała te "resztki" wmasować, to starczyłoby na całe nogi. Starałam się przy pomocy chusteczek (lepiej mieć pod ręką) zdjąć ten nadmiar, po czym wsmarowałam pozostałości i znów założyłam bawełniane skarpetki. Efekt? Stopy rzeczywiście miękkie, odżywione, czuć że wchłonęły coś pożytecznego. Na plus produktu Biotaniqe, że miękkość i gładkość utrzymywały się przez kilka dni. Na minus słaba wchłanialność i cyrki z usunięciem kremu na koniec, bo zostało go bardzo dużo. Pomimo odczuwalnego pozytywnego działania nie skuszę się na ponowny zakup, ale na pewno nie jest to produkt całkowicie nieudany, jest po prostu kłopotliwy w stosowaniu.

Niestety. Zabieg bardzo przyjemny, relaksujący, ale bez efektów. Maska średnio się wchłania, pomimo trzymania skarpetek o wiele dłużej niż zalecane, wciąż sporo zostało. Maska ma przyjemny delikatny zapach, aplikacja jest banalna. Efektów jednak brak. Po samym zabiegu stopy są rzeczywiście trochę gładsze, na drugi dzień jednak po zabiegu ani śladu.