Lovely Insta Glow, Show Off Girl Eyeshadow Palette Paletka siedmiu cieni do powiek

Kupiłam tę paletę zachęcona ślicznymi odcieniami brokatów wewnątrz, jednakże tylko z zewnątrz to prezentuje się dobrze. Kosmetyk ten to inaczej chamskie, twarde drobinki brokatu zmieszane z klejem. Źle się przylepiają, kruszą się, a do tego rozpuszczają makijaż znajdujący się pod nimi. Na dodatek prawie każdy z nich ma zielony połysk. Dla mnie tragedia, mogłyby się tym bawić dzieci, a nie osoby robiące makijaż.

Z ciężkim sercem widzę tą nazwę. Nie można nazwać tego cieniami do powiek. To bardziej zabawkowe glitery dla dzieci do mazania po kartkach, a i to nie byłoby zadowalające. To nie jest ani trwałe ani dobre. Owe cienie nie mają bazy kolorystycznej. Każdy z tych gliterów mają jeden podton - zielony. Szkoda pieniędzy, naprawdę. Nic specjalnego.

Kilka miesięcy temu wybrałam się do Rossmanna w celu wydania gotówki na głupoty. W szafie Lovely natknęłam się na tę paletę. Zauroczyłam się. Jestem kolorowym ptakiem i kocham brokat! Pomyślałam "Boże, marzenie! Glitter zanurzony w neonowych odcieniach!". Nie było żadnej promocji, ale kupiłam w ciemno. Ucieszona ze swojego zakupu i dumna, że znalazłam wreszcie coś idealnego dla siebie, wróciłam do domu i przetestowałam swojego pewnego ulubieńca. Okazało się, że producent idealnie omamił mnie wyglądem tej paletki. Po "zeswatchowaniu" zgłupiałam. Pomyślałam - jak to w ogóle możliwe, że w paletce "cienie", a raczej sam chamski brokat przyklejony do niemal przezroczystej bazy, niczym się nie różnią? Zwykła zmyłka! "7 WYJĄTKOWO połyskujących brokatów"... Producent chyba był pijany, jak to pisał. Jeszcze w dodatku po jednym swatchu nie było prawie połowy cienia. Wkurzona i oszukana odstawiłam paletę w niepamięć, nie wykorzystując jej ani razu w makijażu. Po jakimś czasie, jak robiłam kreatywniejsze malunki, przypomniałam sobie o istnieniu tej paletki. Użyłam "niebieskiego" cienia do niebieskiego makijażu oczu, na sam środek powieki, na którą wcześniej nałożyłam folię. Dzięki temu jeszcze bardziej podbiłam błysk i makijaż oka zrobił się "trojwymiarowy". Do tego sprawdził się świetnie. Nie wyczuwałam drobinek na powiece, nie kuł, nie osypywał się po zaaplikowaniu, trzymał się cały dzień. Następnie dałam mu kolejną szansę. Nałożyłam (na NYX glitter primer) "żółty" cień w wewnętrznym kąciku. Zebrały się w nim żółte grudy, brokat nierównomiernie się nałożył, więc próba zakończyła się failem. Nie polecam do wewnętrznego kącika. Mimo tego zamierzam czasem jej używać, na pewno na festiwale i do bardziej abstrakcyjnych makijaży. Do podbijania wcześniej zaaplikowanych błyszczących cieni sprawdza się idealnie. W paletce jest 7 odcieni. Brokat odrobinę różni się jedynie w 1 i 5 cieniu. 1 baza jasno-różowo-fioletowa, brokat pomarańczowo-żółto-zielonkawy. 5 baza niebieska, brokat różowo-brzoskwiniowy. Pozostałe mają identyczny kolor brokatu, czyli żółto-zielony. W 4 i 6 cieniu mam wrażenie, że brokat posiada większe drobiny, niż w pozostałych. W 2 i 3 jest wyraźnie drobniej zmielony. Do pozostałych nie mam zdania, ciężko znaleźć różnicę. Myślę, że jeden z tych brokatów fajnie by było wcisnąć do innej palety Lovely, a nie oszukiwać klientów i zrobić 7 prawie identycznych, na złudnie różnokolorowej bazie dla zmyłki. Nie wiem, czy polecić tę paletę. Na pewno nie w cenie regularnej, wtedy kompletnie się nie opłaca. Trzeba wyczuć te "cienie" i nauczyć się ich używać. Wtedy naprawdę mogą się sprawdzić.

Trochę długo myślałam, czy kupić czy nie kupić. Palety Lovely tego formatu są naprawdę REWELACYJNE, ale czy tam na pewno potrzebuję brokatowych cieni? Jednak jakaś promka mnie skusiła no i mam. I użyłam może z raz... Nie, nie, nie. To nie są cienie, tylko brokat zatopiony w czymś przypominającym wazelinę. Ciężko transferują się na powiekę, w zasadzie jak przyczepią do palka czy pędzla to już się z niego nie chcą odczepić. Wędrują po całej twarzy, nie siedzą na bazie. Tzn. jak już się uda je dobrze "przykleić" to niestety czuć te drobinki na powiece, nie jest to zbyt komfortowe. W dodatku nie są zbyt różnorodne, może w bazie (która i tak jest transparentna niemal) ale brokat jest tam wsypany niemal taki sam (a przynajmniej opalizuje na te same odcienie). 6 z 7 opalizuje na zielono z dodatkiem brzoskwini i niebieskości. Ten jeden inny (niebieski w bazie) opalizuje bardziej na brzoskwinię. No ale aplikacja to jest dramat i nie przepadam za tą paletą jako jedyną z Lovely.

Po obejrzeniu filmiku na YouTube pobiegłam do rossmana kupić tą paletę bo była polecana, niestety zawiodłam się. Minusy: - kazdy cień z palety na oku ma identyczny kolor(brokat zawsze jest zielonkawy a baza praktycznie przezroczysta) - drobinki brokatu są tak duze ze po aplikacji mam wrażenie plam na powiece i prześwitów w zależności od tego jak pada światło - pomimo aplikacji na glitter primer po dotknięciu oka mam cały palec w brokacie, bądź próbując poprawić nieco cienie pędzlem brokat roznosi się po całej twarzy i okolicy oczu i osypuje - demakijaż tego brokatu to istna tragedia, drobiny wędrują po całej twarzy, nie da się ich pozbyć - cienie wydają się bardzo niewydajne, konsystencja jest taka mega chropowata i niejednolita, jakby sprasowany brokat a nie cień Plusy: +blask jest mega mocny(na pewno nie do makijażu codziennego)

Teoretycznie mamy tutaj 7 kolorów, ale prawie wszystkie z nich mienią się na zielono, więc po nałożeniu na powiekę nie widać praktycznie żadnej różnicy, tym bardziej, że kolory bazowe słabo się wybijają. Gąbeczka dołączona do zestawu nabiera za dużo produktu, a wydawałoby się, że będzie pomocna. Pomimo tego, że spodziewałam się czegoś więcej, cienie ładnie wyglądają na powiekach, są mocno widoczne, nie wędrują po całej twarzy w ciągu dnia i dobrze trzymają się bazy.