Olejowanie włosów to zabiegł, który znalazł już u mnie swoje stałe miejsce w tygodniu i chodź by się waliło bądź paliło, nie wyobrażam sobie, żeby go nie wykonać. Niedzielę traktuje jako dzień domowego spa, także staram się skupiać nie tylko na buzi i ciele, ale także na fryzurze. Propozycja od firmy Sattva, którą swoją drogą bardzo lubię i sprawdziła mi się już ona w przypadku kosmetyków głównie do pielęgnacji właśnie czupryny, jest moją pierwszą ,,mieszanką" olei, gdyż wcześniej decydowałam się na kupno pojedynczych olejków i ich testowanie.
Kosmetyk kupujemy w plastikowej buteleczce o pojemności 100 ml, co może wydawać się niezbyt dużą ilością, ale porównując go do innych produktów z tej kategorii - jest to całkiem sporo. Całość otoczona jest obwódką z jasnobrązowym kolorze, przez co nie widzimy, ile jeszcze olejku nam zostało. Opakowanie zamykane metodą ,,na klik", nakrętka posiada ładny, złoty kolorek. Sam kosmetyk również ma złoto-żółtą barwę i jest dosyć wodnisty jak na tego typu produkt. Zapach jest bardzo przyjemny, bardzo kwiatowy z domieszką czegoś ziołowego. Nie utrzymuje się on jednak na włosach, szybko wyparowuje.
Produkt stanowi bogactwo wszelkiego rodzaju olejków oczywiście. Mamy tutaj do czynienia z olejem sezamowym, kokosowym, także uwaga dla osób z włosami o wysokiej porowatości, bo może być puch, słonecznikowym, jojoba czy nawet rozmarynowym, ale oczywiście nie są to wszystkie tego typu składniki, jest ich dużo więcej. Cała ta mieszanka sprawia, że fryzura ma stać się mocna od samych cebulek aż po końcu, ładnie wygładzona i odżywiona. Fajnym dodatkiem jest tutaj amla, która intensywnie wspiera kondycje skóry głowy i wzmaga porost czupryny.
Olejku stosowałam w miarę regularnie, może nie co każdy tydzień, po czasami decydowałam się na zastosowanie czegoś innego do zabiegu olejowania, ale i tak propozycja od firmy Sattva była przeważająca, jeżeli chodzi o ostatnie miesiące. Produkt faktycznie jest mocno wydajny, mi starczył na 8 miesięcy. Dodam, że włosy mam średniej długości, mniej więcej do połowy pleców, są cienkie ale jest ich całkiem spora ilość. Czasami nakładałam kosmetyk na podkład wykonany z żelu aloesowego, dużo rzadziej decydowałam się na samo olejowanie bezpośrednio na fryzurę. Włosy najpierw rozczesywałam, później wczesywałam żel a następnie kosmetyk od Sattvy. Wszystko trzymałam na swojej głowie mniej więcej 1,5 godziny.
Po wykonaniu regularnie zabiegu czuć, że fryzura jest w dużo lepszej kondycji. Cała długość wygląda dużo lepiej, jest bardziej poskromiona, wygładzona, lepiej się układa. Dzięki kosmetykowi można wydobyć z włosów prawdziwą taflę, czyli coś, co włosomaniaczki kochają najbardziej.
Jeżeli chodzi o porost włosów, to ja nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów. Na co dzień stosuje wcierki i to głównie one odpowiadają za pojawiające się na głowie baby hairy, wątpię, że olejek przyczynił się do nich jakoś specjalnie, chodź faktycznie, skalp jest fajnie odżywiony i nawilżony. Ja wykonywałam za pomocą tego kosmetyku kilku minutowy masaż. Jest to odprężające i relaksujące, ale na tym nie opierałabym zapuszczania włosów.
Kosmetyk bardzo przyjemnie się zmywa, nie pozostawia uczucia tłustych, niedomytych włosów, nawet w okolicach skóry głowy. Ja decydowałam się tutaj na emulgowanie sprawdzoną odżywką, następnie mycie skalpu delikatnych szamponem, a następnie jakaś emolientowa maska na domknięcie nawilżenia. Bardzo polecam tę metodę do zmywania oleju.
Produkt bardzo polecam każdemu, kto chciałby dobrze nawilżyć, odżywić oraz wygładzić swoje włosy, a niekoniecznie je zapuścić. Bardzo przyjemna mieszanka olejów, warto się nią zainteresować, chociaż z jej dostępnością bywa różnie.
Zalety:
- Zapach
- Wydajność
- Skład
- Nawilża, odżywia włosy
- Ułatwia rozczesywanie i układanie
- Wygładza
- Dobrze się zmywa
Wady:
- Dostępność
- Nie wpływa na porost włosów