Nacomi Magic Dust, Cleansing Powder Detoxifying Pyłek oczyszczająco-detoksykujący

Kupiłam go bo zaciekawiła mnie jego formuła. Sposób samodzielnego mieszania produktu bardzo mi się spodobał, fajna konsystencja gdy dobrze się to zrobi. Zapach trochę nieprzyjemny. Działanie na mnie było bardzo słabe, skóra stała się przesuszona i mocno ściągnięta.

Zaciekawiła mnie proszkowa forma produktu. Kosmetyk używałam do wieczornego oczyszczania skóry i po kilku dniach spowodował jej przesuszenie (cera tłusta). Jest bardzo mocny, ściąga skórę, ma lekkie działanie peelingujące. Trzeba uważać, bo po dostaniu się do oka daje uczucie piasku w oczach. Do okazjonalnego oczyszczania skóry jest ok, nie dla codziennego użytkowania (przesusza i może podrażniać cerę wrażliwą i normalną).

Produkt ten zakupiłam kiedy był nowością na rynku. Mam skore tłustą, wiec wydawał mi się być wręcz stworzony dla mnie. Jakie bylo moje rozczarowanie kiedy użyłam go pierwszy raz. Po pierwsze-forma wysypywanego proszku, który trzeba zmoczyć wodą jest bardzo niepraktyczny. Poza tym dziurki sitka nie są niczym zabezpieczone, wiec w podróży można spodziewać się niezłej niespodzianki. Zanim przygotuje papkę do mycia, wysypie proszek, zaleje go wodą i wymieszam to w tym czasie zdążyłabyś już umyć twarz żelem. Dodatkowo trzeba zrobić w miarę Ok konsystencje, ani za mało wody ani za dużo. To jest istna katorga. Po drugie- proszek działa jak peeling mechaniczny, od których już się odchodzi ze względu na zbyt agresywne działanie. Skóra co prawda wydaje się być mega oczyszczona i wygładzona, ale nie wyobrażam sobie tym szorować twarz codziennie. Po pierwszym umyciu nie dość, ze zrobiłam bałagan to jeszcze skóra mnie piekła i była zaczerwieniona a nie malowałam jej mocno. Była totalnie matowa, ale to nie o to chodzi w pielęgnacji, nawet tak trudnej skory jak tłusta. Podsumowując, totalnie NIE. Nie polecam tego produktu nikomu chyba, ze chce sobie zedrzeć skore i ją maltretować. Ja prawie pełne opakowanie wyrzucam do kosza bo nie ma nawet komu tego oddać.

To mój drugi pyłek myjący od Nacomi. Wcześniej używałam rozświetlającego w różowym opakowaniu, więc mam porównanie między tymi dwoma wariantami. Ten recenzowany niebieski dużo lepiej sprawdził się w przypadku mojej cery z przetłuszczającą się strefą T, ponieważ mam wrażenie, że skuteczniej oczyszczał skórę, a także pozostawiał ją matową. Jeśli lubicie glow to sięgajcie śmiało po różowy, fanom i fankom matowego wykończenia ten niebieski powinien bardziej przypaść do gustu :) z drugiej strony brakowało mi w nim tego przepięknego zapachu pudrowych cukierków, który ma pyłek różowy. Niebieski jest jak dla mnie praktycznie bezzapachowy. Trudniej też uzyskać przy nim konsystencję gęstej pasty, bo wymaga naprawdę minimalnej ilości wody i na początku trzeba wyczuć te proporcje. Mój sposób jest taki, że nasypuję pyłek na zwilżone dłonie i pocieram trochę do uzyskania pasty, którą następnie myję twarz. Po roztarciu pyłek zmienia kolor z białego na ciemnoszary, ze względu na dodatek węgla aktywnego. Największy minus tego kosmetyku to jego niepraktyczność. Jeżeli woda dostanie sie do środka to pyłek się zbryli i nie będzie się go dało wysypać przez to sitko dozujące. Według mnie powinno ono być odkręcane, żeby ułatwić wykończenie produktu w przypadku ewentualnego zachlapania. O zabraniu go pod prysznic oczywiście nie ma mowy ;) z drugiej strony doceniłam taką formą produktu przy okazji podróży samolotem jedynie z bagażem podręcznym, bo pyłek to nie płyn, więc spokojnie można go brać na pokład, w dodatku opakowanie jest niewielkie :)

Po zachwycie wersją rozświetlającą (różową) tego pyłku, postanowiłam wypróbować kolejne warianty. Tak jak w przypadku poprzedniczki, spodziewałam się przyjemnej konsystencji i zapachu oraz skutecznego działania. Niestety, wersja detoksykująca nie do końca spełniła moje oczekiwania. Opakowanie produktu jest wygodne w użyciu i poręczne - przez pierwsze kilka dni warto poeksperymentować z ilością pyłku wysypywaną na dłoń, aby wybrać dozę idealną dla siebie. Pyłek na pierwszy rzut oka jest biały, a po zwilżeniu wodą staje się szary niczym świeżo rozrobiony cement za sprawą drobinek węgla aktywnego. Jego zapach również nie jest szczególnie przyjemny - podczas gdy wersja różowa pachnie pudrowymi cukierkami, niebieska wonią przypomina mokrą kredę. Formuła pyłku wydaje się nie być do końca dopracowana - nie rozciera się on do jednolitej, miękkiej pasty, a zamiast tego zawiera w sobie wiele większych drobin, które drapią skórę twarzy podczas mycia. Mojej normalnej cerze nie przeszkadzało to aż tak dotkliwie, ale dla osób z wrażliwszą skórą nie będzie to dobry produkt do mycia. Jeśli chodzi o wydajność kosmetyku, to jest ona mniejsza niż w przypadku pyłku rozświetlającego. Pyłku detoksykującego zużywałam na raz o wiele więcej, bo znacznie gorzej rozcierał się on z wodą. Efekty po umyciu nim twarzy były zadowalające - skóra była dobrze oczyszczona, ale nie przesuszona i ściągnięta, a nadmiar sebum skutecznie usunięty. Nie wiem czy mogę polecić komuś ten produkt. Być może sprawdzi się w przypadku mocno przetłuszczających się cer. Jeśli ciekawi was taka nietypowa formuła kosmetyku do mycia twarzy, to zdecydowanie bardziej polecam zaopatrzyć się w wersję rozświetlającą pyłku od Nacomi.

Produkt, a raczej pyłek jest w formie sypkiej, pudrowej i suchej, przez sitki wysypuje się odpowiednią ilość produktu i dodaje kilka kropel wody, po zmieszaniu uzyskujemy konsystencje szarej pasty z czarnymi drobinkami, jak mnie mam węglem aktywnym. W zapachu trochę dziwny, raczej nie jest to jakiś super fajny zapach, co się przypodoba komuś. Myślałam, że będzie to męczące, a jak się okazało, wcale tak źle nie było z tym rozrabianiem produktu. Nakładanie na twarz, jak i zmywanie nie jest jakoś utrudnione, na twarzy produkt ładnie się rozprowadza, nie tworzy piany. Po zmyciu pierwsze co zauważyłam to fakt, że twarz się tak nie świeci, zmniejszyło się wydzielanie sebum. Skóra nie była ściągnięta, ale też nie była nawilżona, ani nic, była taka po prostu czysta, bo w końcu oczyszczona i znormalizowana. Nie zauważyłam, aby produkt zwęził pory. Muszę przyznać, że odkąd stosowałam ten produkt to nie miałam jakiś większych problemów z wysypem na twarzy, możliwe że on utrzymywał dobry stan cery. Co do regeneracji, możliwe, że właśnie to on był zasługa uspokojenia cery i wyciszenia tego co się działo na początku. Produkt niestety jest mało wydajny, starczył mi na niecały miesiąc (zaczęłam używać 03.02, skończyłam 04.03 - niby miesiąc, ale odejmując weekendy, gdy go nie używałam, bo nie było mnie w domu i to, że miesiąc był krótszy, to wychodzi ok 18 dni). Opakowanie mogło by być lepiej zabezpieczony, bo był to produkt, który używałam tylko w domu, bo przewozić go bym się niestety bała. Czy polecam i komu? Moim zdaniem to jest fajny bajer do przetestowania i spróbowania. Głównie skóra tłusta i mieszana, no i normalna będzie raczej zadowolona, sucha no nie koniecznie. Ja nie wiem czy wrócę, jednak jakoś forma żelu i pianki wydaje mi się bardziej ekonomiczna i możliwa do przewiezienia gdzieś na wyjazd, ale też nie uważam, że był to zły produkt, bo zrobił dużo dobrego.

Proszek zakupiłam trochę jako eksperyment, to był mój pierwszy kosmetyk a takiej formie i bardzo mi się sprawdził. W plastikowym słoiczku mamy biały delikatny pyłek, które po zmieszaniu z odrobiną wody zmienia się w szarą pastę. Trochę mimo wszystko przeszkadza mi forma proszku i słoiczka, bo jakbyśmy chciały umyć twarz pod prysznicem to już nie tym, bo mimo sitka łatwo zawilgocić zawartość słoiczka, a wtedy to już nie będzie to samo. Jednak do porannego mycia twarzy nad umywalką jest ok. Dzięki temu, że wszystkie składniki są sproszkowane i suche produkt nie potrzebuje konserwantów, więc ma mniej chemii w składzie, a jednak może długo służyć po otwarciu. Gdy dodamy do proszku trochę wody zmienia się on w szarą pastę. W trakcie mycia twarzy delikatnie się pieni. Po spłukaniu nie zostawia skóry przesuszonej ani ściągniętej. Przy regularnym stosowaniu bardzo dobrze oczyszcza i odblokowuje pory i ogólnie poprawia stan cery. Z tym, żu muszę przyznać, że moja cera jest raczej bez problemowa, czasem trafiają się pojedyncze zaskórniki, czy większą krostka. Po myciu pyłkiem skóra była miękka i gładka, pory oczyszczone i niedoskonałości brak. Zużyłam cały słoiczek i myślę, że prędzej czy później zakupie kolejny.

Płytek schowany jest w pudełeczku, w środku jest sitko, przez które dawkuje się odpowiednią dla siebie dawkę pyłku, jednak pierwsze co mnie trochę zniechęciło to to, że pyłek nie jest zabezpieczony, więc od razu po otwarciu część produktu była na sitku, więc przypadkowo trochę się zmarnowało... Żeby zrobić z niego pastę wystarczy zaledwie kilka kropel wody. Produkt niewątpliwie jest ciekawy ze względu na swoją formę, jednak nie spełnia on obietnic producenta, a mianowicie nie ma efektu detoksu. Pasta dobrze domywa resztki makijażu, jednak nie zauważyłam u siebie poprawy cery, a mam cerę skłonna do niedoskonałości.

Produkt kupiłam z czystej ciekawosci. Zastanawiałam sie jak mozna pudrem umyć twarz. Jak sie okazało mozna. Puder na zwilżonej skórze zamienia sie w papkę typu „Glinka z woda”. Doskonale sunie po skórze, nie szczypie, nie trze. Delikatnie myje, nie pieni sie. Oczyszcza całkiem niezle, zauważyłam poprawiony stan swojej skory. Nie podoba mi sie tylko estetyka opakowania. Proszek zostając na plastikowym wieczku czernieje po kontakcie z woda lub powietrzem (nie wiem od czego tak sie dzieje). Odkręcając słoiczek mam czarne plamy na wieczku, które nie zachęcają do końca do nakładania go na twarz. Ten minusik na szczescie ten produkt także zmyje, ponieważ spełnia obietnice z opakowania. Pory nie są do końca wyczyszczone, ale nie znalazłam jeszcze takiego produktu do mycia, który „wymiecie” zanieczyszczenia z porów. Skora jest gładka po nim, nie klei sie. Jest matowa, ale w żadnym wypadku przesuszona. Przykro mi ze nie da sie używać go z szczoteczka i ze brudzi umywalkę (osypuje sie).

Rozczaruje na wstepie wszystkich tych ktorzy oczekuja od tego produktu akcji detoksu- nie otrzymamy jej. Mysle ze ten typ produktu nalezy brac za to czym on podstawowo jest- produktem do mycia twarzy. Mysle ze ten szczegolny sklad obecny w wersji detoks ma dosyc ciezko zeby z pylku stac sie zelem. O wiele lepiej wychodzi zelowa formula w wersji "rozswietlajacej" - rozowe opakowanie. Takze w przypadku tej wersji detoks, struktura jest taka jak w przypadku proszku do mycia wanny czy umywalek (specyficzne porownanie ale mysle ze obrazowe). Mysle ze aktywny wegiel jest nastepnym "niesamowtym" skladnikiem ktory ludzkosc odkryla ponownie- co roku obserwujemy wlasnie takie powtorne odkrycia skladnikow istniejacych od zawsze typu algi, niacinamide, zlote maski, etc Jesli mamy skore kolo 30 albo tuz przed, zmiany/zaburzenia hormonalne lub wypryski spowodowane przez alergie pokarmowe, ten detoksujacy produkt i skladniki w nim zawarte sa zaslabe zebysmy mogli sobie poradzic z tym co nas trapi. Mysle ze dla nastolatkow ten produkt moze byc ciekawy do wyprobowania, zeby tej mlodej cery nie faszerowac odrazu ciezkimi produktami ale dla cery kolo 30 produkt nie robi nic oprocz oczyszczania twarzy. typ produktu jest ciekawy ale rezultat nie jest lepszy niz w przypadku Biodermy czy La Roche Posay. Te dwie ostatnie firmy oferuja o wiele tansze produkty niz ten wynalazek od Nacomi Przy koncu uzywania produkt zaczyna sie zbijac w kulki co powoduje ze nie mozeby go zuzyc do konca poniewaz opakowanie ma sitko przez ktore jest w stanie wydostac sie puder a nie zbite konsystencje

Mój drugi pyłek od Nacomi i niestety nie dla mnie. Dobrze myje ale wysusza, skóra jest po nim ściągnięta. Używałam też pyłku różowego i sprawdził się znacznie lepiej. Tego nie kupię ponownie.

Bardzo lubię markę Nacomi i przy wyborze pyłku do mycia nie mogłam się zdecydować, który kupić. Na początek trafiło na wersję niebieską. Miałam wtedy sporo niedoskonałości i uznałam że to odpowiednia dla mnie wersja. Konsystencja pyłkowa i mieszanie jej z wodą wymagało kilku prób aby nauczyć się dozować produkt. Na początku wlewałam zbyt dużo wody i pyłek uciekał mi z dłoni. Mój sposób to wlanie kilku kropel wody najpierw na dłoń i później wysypanie odrobiny pyłku. Kosmetyk bardzo dobrze się rozprowadza na mokrej twarzy, ale szybko schnie zapewne przez dodatek glinki. Dobrze się spłukuje. Bardzo polubiłam kosmetyk za nietypową formę, ale wersja niebieska w moim przypadku była za mocna. Skórę miałam podrażnioną i ściągniętą. W dodatku poprzez nieudane próby dozowania skończył się dość szybko i wydaje mi się, że nie jest to wydajny produkt. Poza tym nie zauważyłam żeby ta wersja pomagała mi z czymkolwiem na twarzy. Zapach nieprzyjemny, zwykły proszek. Zamierzam wypróbować wszystkie wersje.

Uwielbiam! Mój ulubiony kosmetyk do mycia twarzy, do którego wracam z przyjemnością po użyciu mniej lub bardziej działających „nowości”. Działanie: skóra po użyciu jest przyjemna w dotyku, bardzo miękka. Drobne zaskórniki, które często wyskakują mi na żuchwie lub dookoła ust (głównie jako efekt stresu),mam wrażenie ze znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! No i pory! Już dawno nie były w tak ładnej kondycji, a oprócz suchej skóry, to był zawsze mój największy problem. Aplikacja: przyznaję, może być kłopotliwa. W opakowaniu dostajemy proszek, który w odpowiedniej ilości trzeba rozrobić w dłoniach z wodą. Mi to odpowiada. Ale polecam: minimum wody! Polecam wręcz tylko zwilżyć dłoń, a na drugą nałożyć proszek. Cena: adekwatna do jakości Zapach: neutralny

Na początku nie wiedziałam w jaki sposób pyłek może oczyszczać skórę, ale już od pierwszego zastosowania się w nim zakochałam! Rzeczywiście jest to pyłek, ale w kontakcie z wodą zamienia się w żel, który skutecznie i intensywnie oczyszcza, będąc delikatny dla skóry. Cera po jego użyciu jest promienna, mocno oczyszczona, a pory wydają się mniej widoczne. Niweluje wydzielanie sebum, a do tego nie podrażnia i nie uczula, jest bardzo wydajny. Jak dla mnie hit jeśli chodzi o oczyszczanie skóry. Innowacja, która chcę, aby została ze mną na dłużej!

Produkt dostałam w zestawie wygranym w konkursie. Jednocześnie testowałam pyłek i piankę, więc nie jestem w stanie stwierdzić, które z nich mnie uczuliło, ale któreś na pewno się do tego przyłożyło, bo Nacomi były jedyną nowością w tamtym czasie. Cała skóra twarzy pokryła się jakby skorupą --> kiedyś już tak miałam po żelu do mycia Under Twenty. Gadżeciarskie jest to, jak pyłek zmienia się w żel, nie powiem, fajne, ale nieładnie pachnie. Nie tak strasznie, jak pianka, ale lubię, kiedy produkt albo jest bezwonny albo ładnie pachnie. Ten przypomina mi zapach gąbki do tablicy - takiej jak są w szkole, lekko mokrej, w kredzie. Nie umiem stwierdzić, jak oczyszcza po paru dniach stosoowania, ale nie widziałam jakiegoś efektu wow.

Innowacyjny , ciekawy i naprawdę skuteczny produkt do oczyszczania twarzy. Do zmycia makijażu i umycia twarzy wystarczy naprawdę odrobina produktu, bo pod wpływem wody bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Idealnie zmywa się go wodą. Po użyciu skóra jest wyraźnie oczyszczona.

Kupiłam ze względu na formę proszku, coś nowego. Mojs tłusta cera z widocznymi przebarwieniami i niedoskonałościami dobrze toleruje ten pyłek. Nie czuję żadnego ściągnięcia na twarzy, co zdarzało mi się często po umyciu twarzy innymi preparatami. Bardzo dobrze oczyszcza. Jest wydajny, wystarczy kropla wody i troszkę pyłku do umycia całej twarzy. Jak dla mnie odkrycie tego roku.

Byłam bardzo ciekawa tego pyłku, mam w swojej kolekcji wiele produktów do oczyszczania twarzy, bo lubię nowości oraz wolę stosować produkty na zmianę z innymi, by nie przyzwyczajać cery do jednego typu oczyszczania. Pyłek w moim odczuciu robi niewiele, poza podstawową funkcją tj. oczyszczania z resztek makijażu i olejku, właściwie nic. Stosuję go jako trzeci etap oczyszczania, mam skórę tłustą, a jednocześnie nadreaktywną i bardzo liczyłam, że pyłek fajnie zmatuje mi cerę, nie podrażniając jej. I faktycznie, jest bardzo delikatny i nie powoduje reakcji alergicznych, natomiast nie ogranicza wydzielania sebum, nie oczyszcza dobrze porów. Jeśli chodzi o wydajność, to tutaj na plus, niewielka ilość pyłku wystarczy, by umyć twarz. Dla mnie średniak, nie kupię więcej.