Himalaya Herbals Fresh Start, Oil Clear Face Wash Lemon Żel do mycia twarzy cytrynowy

Okropny jest ten żel. Kleista maź z drobinkami, trudna do zmycia, pozostawiająca tłusty film na twarzy, która słabo domywa i w zapachu przypomina cytrynową kostkę WC. Jedynie wydajność i cena na plus.

Uwielbiam cytrusowe nuty w pielęgnacji kosmetycznej szczególnie latem a że często mam ochotę przedłużyć letnie dni ;) to postawiłam na cytrusowy żel do oczyszczania twarzy marki Himalaya. Lubię markę,często sięgam po jej produkty ale gdy zaczęłam zgłębiać tajniki składników trochę mina mi zrzedła mikroplastiki,pegi,EDTA….w innych kosmetykach BHT i silikony. Moja cera:dojrzała,mieszana/tłusta,rozszerzone pory,nierówny koloryt,przebarwienia,duża tendencja do zapychania się i wysypu niedoskonałości.W pielęgnacji lubi się z lekkim żelowymi serami oraz kremami,witaminą C,kolagenem,o ile ja uwielbiam kokosowe kosmetyki to moja twarz reaguje na nie ...fochem :D. Żel do mycia twarzy kupiłam w sieci Lidl na jakiejś wyprzedaży, kusiło mnie wrzucić do koszyka wszystkie wersje ale postanowiłam być twarda ;D w minimalizowaniu swoich zapasów i tak wybrałam tylko cytrusowy, opakowanie to miękka tubka o pojemności 100 ml,mamy tu plaster cytryny oraz logo producenta,z tyłu podano skład oraz informacje o produkcie. Produkt ma konsystencję żelową z drobnymi żelowymi białymi kuleczkami,myślałam że będą one peelingować skórę oraz pękać podczas mycia ale nic z tego,one po prostu ślizgają się po twarzy,na szczęście nie rysują i nie podrażniają cery, żel bardzo dobrze się pieni,oczyszcza ale i też wysusza oraz ściąga,jednak twarz po użyciu jest matowa i świeża, gotowa na aplikację toniku i kremu. Podsumowując, swoją ciekawość zaspokoiłam i nie kusi mnie wersja brzoskwiniowa ani jagodowa, na rynku są zdecydowanie fajniejsze żele które mają lepszy skład, korzystniejsze działanie jak np dodawanie blasku cerze czy wyrównanie kolorytu.

Skusiłam się tylko na niego ze względu na cenę - 3zł. Grzech nie wypróbować. Opakowanie w dotyku miękkie, co najważniejsze produkt nie wylewa się z opakowania. Zapach nie jest najgorszy, nie taki chemiczny, coś tam owocowego czuć. Żel zawiera drobinki średniej wielkości, które są dosyć wyczuwalne pod palcami podczas oczyszczania twarzy. Konsystencja jest gęsta, typowo żelowa i nie ścieka z dłoni. Przyjemnie się nim myje buzię, dobrze się pieni a cera po zmyciu produktu jest świeża, dokładnie oczyszczona i delikatna w dotyku. Nie zauważyłam by produkt zatykał pory i przyczyniał się do powstawania zaskórników oraz niedoskonałości, wręcz mam wrażenie, że 'czarne kropki' powoli znikają z nosa :) Ten kosmetyk wywołał we mnie pozytywne zdziwienie, bo przyznam szczerze, że nie pokładałam w nim wielkich nadziei. Jeśli gdzieś jeszcze na niego trafię to z pewnością zakupię i to bez zawahania :)

Mam wszystkie 4 żele z ów serii Fresh Start. Uważam jak poprzedniczka, że w zasadzie działaniem się nie różnią, tylko zapachem. Moim numerem jeden z tej serii jest brzoskwinka, zaś cytrynka dostaje srebro ;) Jest to dość chemiczny zapach. Może nie kojarzy się z domestosem, ale nie jest to stricte zapach cytryny. Mam również żel Himalaya'i z innej serii (mianowicie: Botanique, Invigorating Face Wash Lemon Cinnamon & Honey), tamten jest jeszcze słodszy i szybciej ginie, natomiast tutaj mamy tej cytryny może w 1/10. Żel jest gęstawy, jak pozostałe, ale bardzo dobrze mi się nim myje twarz. Ma także pojedyńcze drobinki peelingujące, ale bez efektu wow. Są to żele dobre na rano, przed nałożeniem pielęgnacji i makijażu. Wieczorem mam inny rytuał oczyszczania (np. Foreo), więc drobinki nawet nieliczne odpadają. Całkiem spoko żel do twarzy, za przystępną cenę i dość spora tubka 100ml. Kwestia wyboru zapachu ;) Mnie nie zapchał, nie jest też jakoś mocno wysuszający, chyba, że ktoś umyje twarz i na tym kończy się jego pielęgnacja ;)

To drugi z czterech żeli Himalayi, który dane mi było używać. Jagodowy okazał się sporym rozczarowaniem, dlatego przy tym już od początku nie nastawiałam się na nic lepszego. I nic lepszego nie dostałam. Właściwie mogę napisać, że różnią się tylko zapachem, w działaniu sprawdziły się tak samo. Zapach - nie czuję cytryn, ani nawet limonki. Wyczuwam jedynie chemicznego grejpfruta z tą jego goryczką. Ewentualnie cytrusy, tak ogólnie. Jednak nie jest to odpychająca woń, da się spokojnie wytrzymać, a na skórze zostaje tylko leciutki aromat. Tak samo jak wersja niebieska, żel jest mega gęsty, ciężko mi go rozprowadzić na twarzy, ale jak już się da, to tworzy niewielką pianę. Dobrze myje, ale też ściąga moją tłustą skórę, zaraz muszę nakładać tonik i krem. Oprócz tego nie zaobserwowałam żadnych podrażnień, nawet przy używaniu 2 x dziennie (bo chciałam go zużyć jak najszybciej). Na szczęście dosyć łatwo się spłukuje. Zawarte drobinki nie robią nic, a przynajmniej ja nie odczuwam żadnego efektu. Tubka - jak to tubka, nie ma się co rozpisywać. Działa. Mają dość znośną cenę na promocji w Rossmanie, bo 4,99 zł/100 ml, bez obniżki żele kosztują drugie tyle. Swoje egzemplarze dostałam w spadku i mam pewność, że kolejne się w moim domu nie pojawią. Nie miałam przyjemności z używania, nie polecam. W tej cenie można znaleźć coś lepszego.