Gdyby nie ta trwałość...
Kocham perfumy, jest to chyba moja ulubiona kategoria kosmetyków, której nigdy nie mam dość :) Oczywiście, lubię markowe zapachy i gdy takie sobie sama sprawię lub dostanę, mam z tego faktu mnóstwo frajdy, ale nie stronię też od tanich kompozycji, np. z Avonu. Staram się unikać wszelkich podróbek i innych "inspiracji", bo zazwyczaj mają kiepską trwałość.
Be Beauty robi fajne kosmetyki do pielęgnacji, ale i nie tylko. Jakiś czas temu zachwyciła mnie swoją jakością Biedronkowa podróbka Chloe, czyli Ines. Ucieszyłam się więc, gdy dostałam Love Essence, z informacją, że są bardzo podobne do Black Opium, które lubię :)
Pierwszy test i oczywiście muszę przyznać rację, że jest to zapach baaardzo inspirowany właśnie tą kompozycją YSL. Z resztą, mam wrażenie, że jest to teraz najchętniej kopiowany zapach, te słodkie gourmand czuć wszędzie. Czuję słodką, orientalną wanilię, kawę, czekoladę, całość jakby lekko przełamana kwiatem gorzkiej pomarańczy. Całość słodka, orientalna, modna i zdecydowanie pasująca do obecnych trendów.
Oczywiście, nie będę czarować - ta kompozycja w ogóle się nie rozwija, jest płaska, jednostajna, ulotna, można się było tego spodziewać.
Trwałość jest tak kiepska, że nawet ja odpowiednio nastawiona do taniej wody, byłam zaskoczona. To bardzo ulotna kompozycja, typowy chwilowy psikacz. Dosłownie kilka minut po aplikacji znikają. Na jakimś sweterku czy grubszym szaliku ok, nawet coś pozostaje, ale mojej skóry nie trzymają się zupełnie.
Oczywiście, można mi zarzucić, że upadłam na głowę oczekując trwałości od wody za 15 zł, ale wiem, że się da - jakiś czas temu pisałam recenzję dla Ines, również produkowanej przez Bi-Es i był to bardzo trwały zapach, który kosztował mnie aż 10 zł za 100 ml ;) Jeśli chcecie zapach w podobie Black Opium a nieco trwalszy, to warto dołożyć 10 zł więcej i zamówić Passion Dance Dark z Avonu, które pachną podobnie, a są nieco trwalsze.
Flakon jest jaki jest, typowo dyskontowy ;) Buteleczka w kolorze tajemniczej, przezroczystej czerni ze srebrną zatyczką wygląda jeszcze ok, nie podoba mi się szata graficzna i napis, zdradza od razu cenę zapachu :D
Przestestowałam, oczywiście nie jest to "mój" zapach, nie wejdzie nawet do grona ulubieńców, ale jako miłe psikadełko do sklepu czy po domu, czemu nie? Cena zabójcza, przy lepszej trwałości byłby to hit.