Marion Glow Girl, Oczyszczająca maseczka peel-off z brokatem 

3 gwiazdki za to że spotkałam naprawdę dużo gorsze. Moja skóra jest wrażliwa jednak maseczka za 50 groszy- tak 50 groszy jej nie zaszkodziła. Łatwo daje się zdjąć, jest piękna, brokatowa jednak nie poczułam żadnego efektu. No nic zupełnie. Ale nie wysusza, nie robi krzywdy. Mało wydajna.

Maska typu peel-off. Zaciekawiła mnie ze względu na brokaty. Maska jest w tubce, wystarczyła na dwie aplikacje. Posiada niebiesko- granatowe odcienie i miliony brokatowych drobinek. Jest gęsta, bardzo powoli zastyga. Trzymałam na twarzy 30 minut. Po nałożeniu wygląda przepięknie, mieni się drobinkami. Natomiast sama maseczka jest średniakiem. Ma w składzie alkohol. Zawiera też olej ze słodkich migdałów i ekstrakt z kamienia księżycowego. Nie zauważyłam szczególnej pielęgnacji. Dosyć trudna do zdjęcia, trzeba domyć resztki.

Swój egzemplarz otrzymałam od kochanej Intermanki <3 . Maseczek używam regularnie najczęściej glinkowych przez wzgląd na moją mieszaną cerę , ale generalnie kocham wszystkie ( poza tymi w płachcie ) . Latami nie miałam maseczki peel - of ale to wszystko z lenistwa . Lubię po prostu zmyć maskę wodą a tutaj trzeba zdjąć i trwa to dłużej i często bywa problematyczne , ale ucieszyła mnie ta maska bo brokatowej jeszcze nie miałam i byłam ciekawa jak się sprawdzi . Ogółem krzywdy nie robi ale szału też nie . Zapakowana w estetyczną miękką plastikową tubę o miłej dla oka szacie graficznej . Opakowanie bez problemu można rozciąć sie gdy już to zrobimy to resztki musimy zużyć od razu gdyż wyschną i do niczego się już nie będą nadawać . Całość zabezpieczona szeroką zakrętką i srebrną folią - mamy więc pewność , że otrzymujemy świeży produkt . Maska ma ciemno niebieską barwę a tych brokatowych drobinek w odcieniu srebra , błękitu i bieli to są miliardy . Drobinki nie są w żaden sposób wyczuwalne , nie drapią po twarzy w trakcie rozprowadzania maseczki . Jest ona dość gęsta , na pierwszy rzut oka trochę przypomina pastę , ale przy nakładaniu jej opuszkami palców czuć , że jest taka jakby lekko gumowa i ciężko rozprowadzić ją po twarzy równomierną i cienką warstwą . Nie pachnie jakoś szczególnie , przy wyciskaniu lekko czuć alkohol i nic więcej ale ten zapach dość szybko wietrzeje . Producent sugeruje trzymać ją na twarzy 20 do 25 minut . Ja trzymałam zawsze 25 . Nie wysycha na wiór aż tak by dało się ją na twarzy wyczuć , nie daje nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia . Z twarzy nie spływa , brokat również się nie osypuje . Jej zdjęcie było jednak dość problematyczne . Z racji tego , że nie rozkłada się na twarzy równą warstwą wysychała nierównomiernie , więc to czego nie dało się zdjąć trzeba było domyć ciepłą wodą , na całe szczęście nie jest to długi proces . A efekty po maseczce ?? No nie są wybitne . Na szczęście ten alkohol w składzie nie doprowadził do tego by twarz była przesuszona czy zaczerwieniona , ale jestem osobą która nie ma żadnych skłonności do podrażnień , więc warto o tym wspomnieć . Bardzo dobrze matuje i leciutko zmiękcza twarz i ten efekt jest wyczuwalny przez około 5 godzin , niestety nie zauważyłam by maseczka zrobiła cokolwiek w kwestii oczyszczenia czy odświeżenia twarzy a to miało być główne zadanie tej maseczki i właśnie za to miał odpowiadać zawarty w składzie kamień księżycowy i ekstrakt ze słodkich migdałów . No niestety . Jeśli ktoś szuka oczyszczenia to w tej maseczce tego nie uświadczy . Ogółem to bardziej taka ciekawostka niż pielęgnacja . Jak ktoś lubi strzelać sobie fotki w maseczce na twarzy i je upubliczniać , bo zauważyłam , że swego czasu było to modne a dlaczego to już pozostanie dla mnie taką samą zagadką jak filtry do zdjęć w stylu uszy psa czy kota , ale taki brokat to muszę przyznać ciekawie na twarzy wygląda , można sobie w zaciszu łazienki na chwilę zabłysnąć a to przecież nic złego . Produkt tani , średnio wydajny . Fajnie było poznać ale to niestety nie to .

Lubię wszelkiego rodzaju maseczki i codziennie jakąś wykonuję, od masek w kremie, poprzez maski w płachcie, na maskach typu peel off kończąc. Szukając czegoś nowego sięgnęłam po tę maskę. Cena jest przystępna, bo zapłaciłam niecałe 8 zł za tubkę. Maska naszpikowana jest milionem brokatowych drobinek, które bardzo ładnie się błyszczą i cieszą moje oczy sroki. Konsystencja jest bardzo gęsta i żeby pokryć całą twarz trzeba użyć dużej ilości produktu, w związku z czym produkt nie jest zbyt wydajny. Tubka wystarczyła mi na 3 zastosowania. Plusem maski jest to, że nie spływa z twarzy nawet gdy nałożymy zbyt grubą warstwę (a produkty tego typu lubią spływać z twarzy). Maska potrzebuje około 30 min żeby zastygnąć i wtedy można ją zdjąć z twarzy. Po zastosowaniu skóra jest miękka i oczyszczona. Póki co nie wiem czy wrócę do tego produktu ze względu na jego słabą wydajność.

Maseczka nie kosztuje jakoś dużo ale i tak nie warto, trzeba na jeden raz wydusić praktycznie pół opakowania by coś było widać i czuć na skórze, sama maseczka nie chce zastygnąć przez co nie da się jej zdjąć "peel off" jak producent obiecuje, nic również nie robi dla cery