Gracja Bio, Maska do twarzy oczyszczająca 

Kosmetyk ten nabyłam na popularnym w Polsce serwisie aukcyjnym, płacąc za słoiczek zawierający 50ml zawartości około 10 złotych, więc jest to w moim mniemaniu korzystna kwota jak za maseczkę kilkukrotnego użytku. Słoiczek z nakrętką imitującą drewno dodatkowo zabezpieczony był papierowym kartonikiem (sądzę, że ten krok można sobie było odpuścić, szkoda drzew, a słoiczek sam w sobie jest już odpowiednią ochroną). Opakowanie wyglądało ładnie i dobrze chroniło zawartość przed wyschnięciem. Sama maska jest czarna niczym smoła i ma całkiem gęstą, przyjemnie gładką konsystencję. Dzięki temu łatwo się rozprowadza i przy okazji nie powoduje żadnego dyskomfortu podczas stosowania. Z kolei zapach jest delikatny, ledwie wyczuwalny. Plus za to, iż maska dosyć długo nie wysycha na buzi (a jej czołowym składnikiem jest przecież glinka). Ja maskę zgodnie z zaleceniem producenta trzymałam na twarzy około 15 minut i używałam jej raz w tygodniu. Zmycie najlepiej wychodziło przy pomocy namoczonych wodą dużych płatków kosmetycznych. Usuwanie maski dłonią i wodą to proces zbyt mozolny, więc nie polecam. Płatkami szło całkiem szybko. Przechodząc jednak do najważniejszego czyli efektów: po usunięciu kosmetyku skóra rzeczywiście była oczyszczona, zmatowiona, a stany zapalne złagodzone. Co jednak kluczowe, buzia nie była podrażniona, a z tym przy stosowaniu tego typu masek u mnie różnie bywa. Twarz zyskała również na miękkości i wyglądała zdrowiej. Jeśli zaś mowa o składzie, mamy tutaj: - glinkę kaolinową, którą charakteryzuje zdolność do pochłaniania zanieczyszczeń i sebum - działający oczyszczająco i ściągająco węgiel aktywny - nawilżającą glicerynę - kwas stearynowy natłuszczający i odbudowujący naskórek. Poza tym producent uraczył nas kilkoma kontrowersyjnymi substancjami jak phenoxyethanol czy disodium EDTA. Podsumowując: ja jestem z tej maski zadowolona. Daje fajne efekty działania (zwłaszcza docenią ją posiadaczki cery tłustej bądź mieszanej z trądzikiem), nie wpływa negatywnie na cerę z oznakami wrażliwości, no i jest tania oraz wydajna (mnie słoiczek starczył na około 6 użyć). Jestem na tak!

Gracja Bio dotychczas marka mi nieznana, ale chyba zainteresuję się innymi jej kosmetykami. Jestem posiadaczką cery mieszanej i niestety skłonną do wyprysków i wszelakich nieproszonych gości. Jedynym ratunkiem dla mnie jest systematyczne, raz w tygodniu, używanie maski oczyszczającej koniecznie z cynkiem i węglem i tylko takich szukam. Oczywiście idealnie, by nie zawierały przy okazji alkoholu denat, silikonów i parabenów. Na tą maskę trafiłam przypadkiem w drogerii internetowej, dodając ją w ostatniej chwili do zamówienia. Koszt 15,99 zł, więc cena jak najbardziej w porządku. OPAKOWANIE Kosmetyk otrzymałam w papierowym, ekologicznym kartoniku, a w środku szklany słoiczek z plastikową zakrętką imitującą drewno, a mogłoby być tak pięknie i ekologicznie. Pojemność 50 ml starczy na ok. 9-10 użyć. MASKA Zawiera węgiel, glinkę koalinową, algi, cynk, skład jest bardzo dobry i prosty. Maska ma kremową konsystencję, łatwo rozprowadza się po twarzy, nie jest tępa. Nie zastyga na kamień, jak choćby maski z glinką L'Oreal, co bardzo mi się podoba, przy Gracji Bio, nie ma efektu ściągnięcia. po 15 min. należy ją zmyć i zmywa się niestety ciężko, a dodatkowo chlapie na boki i brudzi, ale maski z węglem już tak po prostu mają. DZIAŁANIE Tuż po zmyciu skóra jest mięciutka i gładka w dotyku. Uwielbiam jej dotykać i aplikować kolejne kosmetyki. Czuć również efekt wygładzenia jak po peelingu, ale efekt jest krótkotrwały. Poza tym maska bardzo dobrze oczyszcza, również zaskórniki na nosie, co jest dla mnie ważne. Robi to, co ma robić. Przy regularnym stosowaniu, choćby raz w tygodniu, poprawia stan cery, minimalizując powstawanie wyprysków.