AA Go Green, Energetyzująca woda micelarna z burakiem 

Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że ten produkt nie ma żadnych opinii, bo jest naprawdę dobry. Kupiłam go w sumie dość dawno i dłuższy czas czekał na swoją kolej, aż w końcu po niego sięgnęłam i właśnie skończyłam pierwsze opakowanie. Wrażenia po wielu tygodniach stosowania? Praktycznie same pozytywne. Pierwsze co, to produkt posiada bardzo wygodne opakowanie. Otwór jest odpowiedniej wielkości, płynu nie wylewa się za dużo. Woda ma przyjemny zapach, jeśli ktoś ma obawy to od razu uprzedzam - nie czuć buraka nic a nic, jest to ledwo wyczuwalny zapach, bez konkretnych nut zapachowych. Woda jest bezbarwna, zostawia oczyszczoną skórę, nie zostawia lepiącej warstwy. Działanie produktu jest naprawdę bez zarzutu. Świetnie zmywa makijaż i zanieczyszczenia po całym dniu. Robi to łagodnie, nie ściąga skóry, nie wysusza. Po przemyciu twarzy ma się miłe wrażenie czystości, praktycznie tak jak po umyciu wodą. Jeśli chodzi o nawilżenie to ja zawsze patrzę na te obietnice przez palce, bo jak coś co jest na skórze raptem kilkadziesiąt sekund jest w stanie nawilżyć skórę. Dlatego dla mnie ważniejszym kryterium jest to, że woda nie wysusza skóry, nie jest agresywna w działaniu tylko w delikatny sposób pomaga oczyścić skórę. Tak jest właśnie w tym przypadku. Troszeczkę brakowało mi tego rozświetlenia, o którym wspomina producent. Akurat jeśli chodzi o rozjaśnienie i dodanie energii skórze to nie zauważyłam większych zmian. Mimo to, jest to dla mnie udany eksperyment i tym bardziej ciekawszy produkt, bo to chyba pierwszy z dodatkiem ekstraktu z buraka jakiego używałam. Ogółem - jest dobrze!