Nie wiem co mnie pokusiło, że obkupiłam się w kosmetykach tej marki, skoro wiem, że nie lubię naturalnych kosmetyków, nigdy nie lubiłam i nigdy nie polubię. Po prostu one nie współgrają z moją cerą. I z marki A.Florence jedyne, co jako tako jest ok to ich olejek do twarzy i Milky Toner, reszta bez zachwytu.
Kupiłam sobie wesję Rich i Light tego kremu. O Rich jest osobna recenzja.
Wersję Light miałam w słoiczku, a nie w tym opakowaniu ze zdjęcia, bo zamówiłam sobie opakowanie travel bodajże 15ml, co okazało się i tak diabelnie wydajne, więc jeśli ktoś kupuje kosmy na zapas, to lepiej tego nie robić, ponieważ w przypadku A Florence mamy tylko 6 miesięcy zeby je zużyć.
Ze słoiczkiem wszystko jest ok, szklany, ładny, dodali mi nawet drewnianą szpatułkę.
Konsystencja tego kremu jest dziwna, spodziewałam się emulsji, natomiast dostałam coś, co było niby kremowe ale też takie galaretkowe w dotyku, nie wiem jak to opisać, ale najlepiej chyba będzie mi to porównać to wnętrza Ptasiego Mleczka, jakbym wzięla je w palce i tak naciskała, no Skin Rehab Light jest ciut bardziej miękki, ale właśnie też ma taką teksturę, za każdym razem jak nabierałam go ze słoiczka to ta masa nie była kremowa, tylko taka zbrylająca się, ciężko to opisać, ale musiałam na twarz nakładać takie klumpy kremu, żeby to potem rozsmarować, strasznie to niewygodne było.
Co do własciwości - zapach mnie nie powalił, ciut lepszy, niż w wersji Rich, ale też okropny, rozumiem, że to jest naturalny kosmetyk, ale chciałabym, żeby one tak dziwnie nie pachniały, nie lubię tego zapachu. Wolałabym, żeby już nie było wcale zapachu, niż ten taki dziwny.
Zatem omówiłam juz konsystencję i męki podczas nakładania tego kremu, czas na opisanie jak go się czuje na twarzy. Otóż po posmarowaniu nim buzi on stwarza delikatną okluzję, która znika w kilka chwil. Owszem, ma dobre składniki i powinien być super, ale ja nie zauwazyłam, żeby w wyraźny sposób wpływał na kondycję mojej skóry, nawilżenia jest za mało (z kolei Rich jest za bogaty), dlatego konieczna jest pielęgnacja warstwowa i wtedy dopiero to ma ręce i nogi. Wierzę, że składniki w nim zawarte pomagają w odbudowie bariery naskórkowej, natomiast ja nie zauważyłam, żeby skóra była super nawilżona, gładka, elastyczna i ukojona, jak obiecuje producent. Stosowałam go bez 'aktywnych' i potem z retinoidami i kwasami i nawet bez aktywnych nie miałam wrażenia, że nawilżenie cery jest jakieś super.
Jak napisałam wierzę, że składniki w nim zawarte działają i chronią barierę skórną, natomiast ja tego kremu najzwyczajniej w świecie nie polubiłam i raczej bym nie odkupiła ponownie.
Musze tylko jeszcze powiedzieć, że wydajność jest bardzo dobra. Opakowanie 15 ml starczyło mi na niemalże 2 miesiące używania co noc (na dzień go nie próbowałam), więc jest ok, natomiast moje ogólne wrażenia są takie, że pod względem ochrony bariery naskórkowej to jestem na tak, pod każdym innym względem niestety jestem na nie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie