Peter Thomas Roth Clinical Skin Care, 24K Gold Mask Liftingująca i ujędrniająca maska z 24-karatowym złotem

Dostałam tą Maskę w prezencie , abym mogła ją sobie przetestować . Pierwszy plus to WYDAJNOŚĆ , maska ma dość gęstą konsystencję ,ale to sprawia że właśnie jest mega wydajna , a dwa świetnie rozprowadza się na twarzy , nie spływa ,nie kapie... Ja ją aplikowałam aż pod same oczy , bo okazało się, że maseczka CUDOWNIE nawilża ,odżywia i rozświetla skórę na całej twarzy. Świetna opcja przed jakimś wyjściem - bo doskonale przygotowuje skórę pod makijaż ... Skóra staje się dosłownie jak "napompowana" , a jako posiadaczka dojrzałej I suchej skóry wysoko stawiam poprzeczkę ,jeżeli chodzi o nawilżenie . Ale też będzie świetnym wyborem ,kiedy chcemy siebie same "dopuścić " takim domowym wieczorem SPA .... I poczuć się troszkę jak Kleopatra ???? Gdybym mogła, to z PEWNOŚCIĄ kupiłabym ją sobie jako taki poprawiacz samopoczucia w gorsze dni , gdyż widok rozpromienionej skóry, bez grama widocznego zmęczenia i szarości to świetny powód, aby uśmiechnąć się do samej siebie . Jeżeli możecie sobie pozwolić na taki wydatek ( tania nie jest, chociaż w Hebe jest o połowę tańsza niż w Douglasie ...) I szukacie odrobiny luksusu do donowego zacisza , Maska od Petera jest zdecydowanie właśnie jednym z kosmetyków który śmiało mogę polecić. A zanim cokolwiek polecam , zawsze wcześniej dokładnie i rzetelnie stosuje . I z pewnością dojrzałe twarze , suche twarze będą zadowolone z efektów. Ja jestem i to BARDZO. A piszę tą opinię, mając właśnie przedostatnią porcję tego złotego cudeńka na twarzy .... dzisiaj smutny i szary dzień... gorszy dzień ogólnie, więc postanowiłam trochę poprawić sobie humor dodatkowymi krokami pielęgnacyjnymi .

Ze wszystkich testowanych przeze mnie masek Peter Thomas Roths, z tą polubiłam się najmniej. Przy aplikacji maska robi wrażenie, ma konsystencję gęstego silikonowego żelu i naprawdę wygląda się w niej sztabka złota. Na plus to, że nie spływa z twarzy i można w niej spokojnie chodzić po domu i wykonywać inne czynności. Efekt u mnie to przede wszystkim nawilżenie i delikatnie ujędrnienie, ale nie jest to nic spektakularnego i mam wrażenie, że ten efekt jest zmniejszony przez to, jak długo trzeba pracować, żeby tę paskę zmyć. Zgodnie z instrukcją spłukuję ciepłą wodą, pod prysznicem i naprawdę trzeba się napracowac i stać po strumieniem wody, zeby pozbyć się całej maski bez mocniejszego pocierania skóry. To sprawiło, że niechętnie po nią sięgałam i długo zajęło mi zużycie całego opakowania (tu akurat wydajność na plus). Podsumowując, jeśli nikt nigdy nie używał maski ze złotem faktycznie może się zachwycić, ale jeśli ktoś jest już biznesie maseczkowym to nie zrobi na nim/niej wrażenia.

Maska ze złotem chodziła za mną już od dłuższego czasu. Ostatnie miesiące były dość trudne dla mojej skóry, powróciły zmory z przeszłości w postaci trądziku dorosłych, mikrobiom bardzo się pogorszył a dodatkowo latka lecą i zmarszczki stają się coraz bardziej widoczne. Z racji regenerujaco - naprawczych właściwości złota rozważałam nawet zabieg maskę że złotem w instytucie Yasumi,ale cena jednorazowego zabiegu zniechęciła mnie na tyle,że postanowiłam poszukać czegoś bardziej wydajnego w ofercie do stosowania w domu. Wahałam się między maską Petera a La sultane de Saba i finalnie zainwestowałam w maskę od Petera z racji opinii jakie udało mi się znaleźć w internecie. Posiadam wersję 150ml i muszę przyznać,że jest to najdroższa maska w którą zainwestowałam w swoim życiu. Z kosmetykami luksusowymi mam tak,że jednak stawiam im wysokie wymagania i chciałabym aby efekt końcowy pokrywał się z wydanymi pieniędzmi. W przypadku maski że złotem od Petera Roth luksus jest już widoczny w samym opakowaniu ze złotą nakrętką. Nie jest ono spektakularne ale robi wrażenie. Konsystencja kosmetyku jest żelowa, brak wyczuwalnego zapachu, i coś co jest na plus to mega wydajność. Jeśli chodzi o efekt końcowy,to tutaj mam mieszane uczucia. Gdyby to była moja pierwsza tego typu maska, zapewne piałabym z zachwytu. Faktycznie buzia po terapii jest porządnie nawilżona, zmarszczki lekko spłycone,skóra delikatnie rozjaśniona. Nie jest to jednak efekt spektakularny na tyle aby oddawać za nią miliony monet , bardzo podobne właściwości miała maska ze złotem od Farmony której używałam kilka lat temu,a jej cena była ok 8razy niższa. W gruncie rzeczy jest to bardzo dobry kosmetyk,chciałam spełnić swoją zachciankę i to zrobiłam ale podobnie jak w przypadku błyszczyka:Dior -Artdeco uważam,że cena kosmetyku jest mocno przesadzona a efekty podobne do dużo tańszych zamienników. Z tego powodu raczej nie sięgnę po nią ponownie.

Maska, która bardzo mnie zaskoczyła. Po jej zastosowaniu skóra rozjaśnia się. Jest napięta, gładka i wygląda świeżo i młodo. Widoczny gołym okiem efekt plump i nawilżenia. Napina lekko zmarszczki jakby delikatnie je prasując. Dzięki zawartości miki osiągamy efekt zdrowej, świetlistej skóry. Maska prosta w użyciu ale efekt jest powalający. Z wad wymieniłabym skład, który nieco można by poprawić.