Whamisa Sun Cream SPF 50 Krem ochronny z SPF 50

Rodzaj cery w trakcie stosowania: sucha, wrażliwa i podrażniona Ilość porcji: ok. 0,8 g na twarz oraz oddzielna porcja na szyję i dekolt Krem z filtrem marki Whamisa od dłuższego czasu zachęcał mnie do przetestowania ze względu na swój znakomity skład, a w szczególności wachlarz substancji nawilżająco-kojących. Ostatecznie, ostrzeżona przez krytyczne recenzje na Wizażu, zdecydowałam się na mniejszą pojemność i uważam, że był to dobry wybór, ponieważ negatywne opinie w pełni się potwierdziły. Konsystencja kremu faktycznie jest ciężka i toporna. Rozprowadza się tępo i często wymaga naciągania skóry. Po wsmarowaniu nie obciąża twarzy, jednak i tak jest stanowczo zbyt ciężka na letnią porę. Z drugiej strony formuła to jedyna niedogodność w aplikacji, ponieważ krem nie pozostawia żadnych smug ani grudek, nie roluje się ani nie ściera. W aplikacji przypomina mi maść apteczną, do której nawiązuje też kwiatowo-apteczny, nieco ostry zapach. Chwilę po wydozowaniu krem ma klasycznie biały kolor, jednak na skórze pozostawia biało-siną warstwę, widoczną nawet na jasnej karnacji. Co gorsza, ten efekt bielenia z czasem nie znika do zera i nawet po 3 godzinach można go dostrzec. Mokro-świecące wykończenie jest charakterystyczne dla filtrów azjatyckich, jednak ten wyróżnia dodatkowo śliska, tłustawa okluzja. Dość niejednoznacznie ten krem zachowuje się przy kontakcie z wodą. Z jednej strony biel wyraźnie spływa, pozostawiając nas z "efektem klauna", a z drugiej strony tłusta formuła wciąż mocno trzyma się skóry. Przed reaplikacją w celu usunięcia nadmiaru filtra spryskiwałam twarz wodą termalną i mimo to skóra wciąż była tłusta w dotyku, a krople wręcz zatrzymywały się na powierzchni twarzy. PODSUMOWANIE: Ze względu na skład jest to filtr przyjazny cerom podrażnionym, jednak efekt bielenia jest tu jednak zbyt wyraźny, nawet na jasnej karnacji. Konsystencja stanowczo nie pasuje do upałów, a cena już zupełnie odbiega od komfortu, jakiego kupujący mają prawo oczekiwać w dobie lekkich i transparentnych filtrów.

Jest to mazidło ochronne z dobrym składem i bardzo wysoką ochroną, ale nie sprawdza się u mnie w przypadku codziennego stosowania. Jako baza pod makijaż już totalnie odpada... Przede wszystkim jest to naprawdę treściwy specyfik. Ciężko rozprowadza się na skórze , mocno ją bieli , choć w moim wypadku (mam bardzo jasną karnację) to akurat nie jest problemem. Jest ciężki, czuć go na skórze. Dość mocno wyświeca się w ciągu dnia i nie nadaje się pod makijaż, gdyż ten się na nim roluje po prostu. Kupiłam małe, podróżne opakowanie specyfiku w celu wypróbowania go na sobie, ale na twarz go już raczej nie zastosuję. Wykończę go wklepując w szyję i dekolt , gdyż jak już pisałam wczesniej to dobrze chroniące mazidło z dobrym dla skóry skłądem.

Ponieważ ciągle jeszcze szukam SPFa idealnego, uznałam że to dobra okazja do testów, kiedy zobaczyłam próbki kremu Whamisa na stronie Skin79. Zamówiłam 2 próbki po 10g, wystarczyły mi one na około miesiąc codziennego stosowania. Filtr praktycznie nie ma zapachu, aplikuje się go bez problemu. Bieli niestety straszliwie więc stosowany solo raczej się nie sprawdzi ale pod kołderką z kremu BB i pudru tego efektu nie widać, przynajmniej na mojej z natury bladej cerze. Do plusów zaliczam to, że ten krem się nie roluje, co zdarzało mi się często w przypadku innych koreańskich spfów. Po zastosowaniu skóra dość mocno się świeci co, podobnie jak efekt bielenia można zniwelować makijażem. Nie jest to niestety lekki kosmetyk, w szczególnie ciepłe dni miałam bardzo uciążliwe uczucie nadmiernego pocenia się skóry, tego że skóra się pod nim dusi. Może lepiej sprawdzi się zimą? Niestety ten ostatni aspekt przeważył szalę na jego niekorzyść i będę dalej szukać swojego ulubieńca.

Jeśli nie możecie używać filtrów chemicznych to możecie ten wypróbować. Natomiast jeśli szukacie kremu na dzień pod makijaż albo i nie to ten się nie sprawdza. To typowy krem na plażę. Bieli, tlusci, jest bardzo tepy i trudny do rozsmarowania. Biała poświata po chwili blednie ale w porównaniu do Holika holkka wciąż ją widać. Krem z nacomi jest wprawdzie gorszy ale ten jest dużo droższy i mniej wydajny. Wydaje mi się że byłby dobry na zimę, na narty o na długie spacery na wietrzę, ale na co dzień do biegania po mieście nie bardzo dla tłustej cery. Dodam tylko że opakowanie jest bardzo ładne, zapach też, wg mnie lekko lawendowy. Polecam kupić sobie próbkę, jest dostępna np w La.rose i sprawdzać czy to wasza bajka.

Krem ma dobry skład, firma ma dobre kosmetyki. Niestety jest baardzo treściwy, ja mam cerę mieszaną w kierunku suchej, ale jakoś się nie polubiliśmy. Długo się wchłaniał, średnio współgrał z kosmetykami mineralnymi i drogeryjnymi. Wykorzystałam, bo kupiłam, ale więcej nie kupię, Jedno co dobre to nie zapycha.

Jak ja się cieszę, że na stronie skin79 była opcja zakupu 10 ml, bo nie wydałam większych pieniędzy na ten bubel. Nie mogę się przyczepić do składu, ale krem nakłada się koszmarnie źle. To jest spf, jego się daje dużo, ale przez to rozprowadza się i wchłania baaaardzo zle, do tego bieli. Jego konstystencja na skórze jest nieprzyjemna i tłusta, a jakby tego wszystkiego było mało, śmierdzi. Filtry są ok, ochrona też. Ale w tej cenie oczekuje też, że krem będzie dobrze się rozprowadzał i nie czynił aplikacji przykra koniecznością. To nie jest wygórowane wymaganie, serio. A ten krem pod tym względem jest gorszy niż 3 razy tańszy filtr Bielendy

Spodziewałam się tłustego bielucha i świecącej japy białej jak u klauna, a tu takie zaskoczenie. Krem wchłania się dłuższą chwilę, ale nie pozostawia bieli, ani smalcowatej powłoki. Owszem, skóra świeci się, ale zdecydowanie mniej niż po innych pięćdziesiątkach. Skład bardzo dobry, nietoksyczny.

Krem ma większe opakowanie niż większość dostępnych na rynku, przez co jest bardzo wydajny. Dla mnie najważniejsze jest to, że nie zapycha, nie podrażnia i nie szkodzi mojej problematycznej skórze. Nakładam go od razu po pielęgnacji i wchłania się razem z nią bardzo szybko i bielenie ustępuje przeciągu kilku minut. Nadaje się też pod makijaż, ale tutaj musiałam odczekiwać dłużej bo około 20 minut. Ma dobry skład, który nie zawiera niebezpiecznych składników. Konsystencja jest dosyć zbita i tępa, ale wystarczy rozgrać go troszkę w dłoniach i aplikacja jest bardzo przyjemna. Przepracowałam to i polecam zmywać go dwuetapowo. Jedyny minus to taki, ze powoduje wyświecanie się, ale jeśli ktoś lubi glow to nie będzie to minusem :) OSOBIŚCIE POLECAM! :)

Krem z WHAMISY nie tylko skutecznie chroni przed promieniami (SPF 50) ale też pielęgnuje (sporo olejów, fermentów w składzie). Skóra jest nawilżona, miękka i zadbana. Pozycja obowiązkowa na lato i nie tylko. ZALETY: - Opakowanie. Estetyczna, poręczna tubka. - Przyjemny, mało nachalny zapach, który zanika z czasem. - Konsystencja zwarta ale zaskakująco lekka jak na krem z tak wysokim filtrem. Przyjemnie i łatwo się rozprowadza. - Mało bieli twarz (jak na SPF 50). - Wysoki filtr. - Skład. - Nie podrażnia. - Nie uczula. - Nie zapycha. - Łatwo się zmywa. - Dobrze współpracuje z makijażem. - Wydajny. WADY: - Dostępność. - Cena. - Przyspiesza "świecenie się".

Osobiście bardzo go lubię. Kupiłam go na skin79 na wielkiej wyprzedaży(polecam tam na niego polować!). Ma większą pojemność niż zwykły krem(60g). Bieli ale po 15 minutach bielenie ustępuje i wg mnie można nosić go bez makijażu. Jeśli chcemy nałożyć podkład należy odczekać 15-20 minut, ponieważ dopiero po takim czasie zaczyna współpracować z podkładem. Ma wysoki faktor ochrony i naturalny skład. Nie zapycha mojej problematycznej skóry. Faktycznie ma dość tępą konsystencję ale jeśli najpierw rozgrzejemy ją w dłoniach, a potem wklepiemy w twarz to nie ma problemu - klucz to nauczyć się z nim pracować. Ja polecam każdemu :)

Od jakiegoś czasu regularnie stosuję filtry przeciwsłoneczne przez cały rok. Ten kupiłam w ciemno korzystając z ogromnej promocji. Czy kupię go ponownie? No nie wiem. Zaraz wyjaśnię. W internecie spotkałam opinię że ten produkt to filtr wodny a przez to jest leciutki na skórze i się nie wyświęca. Ogólnie zatem nastawiałam się na produkt pod makijaż. Jakie było moje zaskoczenie gdy okazało się że jest to jeden z cięższych filtrów jakie zdarzyło mi się używać a przy tym sprawdza się tylko pod bardzo mocno matującymi podkładami. Natomiast moja ocena dotyczy produktu nakładanego na twarz w słusznej ilości. Nie uznaję nakładania kropli na twarz bo taka aplikacja nic nie daje. Filtr faktycznie nie jest mineralny ale bieli tak samo. Bielenie nie znika całkowicie. Ma postać bardzo gęstego kremu wręcz pasty ale ładnie otula twarz i nie migruje do oczu nie tłuści i nie lepi się co jest dla mnie ogromnym plusem. Ogólnie przypomina słynny cold Creamy z Avene, czyli Krem barierę na powietrze. Pewnie byłby idealny np na narty. Ja go używam w okresie jesienno zimowym przy ruchu na świeżym powietrzu i tu sprawdza się bardzo dobrze. Chroni przed zimnem. W funkcji kremu miejskiego to chyba niekoniecznie. Na cieplejsze miesiące będzie jednak chyba zbyt ciężki. Filtr trudno zmyć ale za to raczej jest skuteczny a do tego z pewnością pielęgnuje bo buzia po oczyszczaniu jest odżywiona. Produkt jest bardzo dobrej jakości ale zdecydowanie się nie zgadzam z tym że to lekki wodny Krem.

Zakupiłam próbkę 10ml, ponieważ była taka możliwość. Krem ma bardzo tempa konsystencję, rozprowadza się koszmarnie (nawet nie próbujcie nakładać pod spód serum z wit. c), bez znaczenia czy wcześniejsze produkty które nałożyłam wchłoną się całkowicie czy nie, da się z nim pracować względnie ok tylko gdy nakładamy na cere na której nic wcześniej nie było i została wysuszona. Bardzo dokładnie wysuszona. Krem mocno bieli, roluje się, wyświeca... nie polecam. Mamy już dostępne o wiele lepsze formulacje w korzystniejszych cenach.

Po porażce z filtrem Whamisa w żółtej wersji postanowiłam dać drugą szansę dla innej wersji w fioletowym opakowaniu. Produkt tani nie Jest,mi się udało kupić do 100zł bo w innych sklepach to o wiele więcej kosztuje. Filtru używałam w październiku-cały pażdziernik i trochę w listopadzie.Po nałożeniu niestety bieli skórę i bez makijażu się nie obejdzie. Jedyny plus to lepiej się rozprowadza od poprzedniej wersji.Po ok.godzinie do dwóch skóra zaczyna się błyszczeć(mam skórę mieszaną)i trzeba robić poprawki. Po miesiącu stosowania znowu zaczęły się pojawiać gule na mojej twarzy tak jak było z poprzednią wersją w żółtym opakowaniu.Niestety mocno zapycha moją skórę i nie nadaje się do mojej twarzy,bo gdyby nie pogarszał stanu skóry to bym wybaczyła bielenie,a nawet świecenie. Po odstawieniu (już dwa tygodnie)skóra wróciła do normalności. Bardzo mi szkoda że kremy z filtrem tej firmy mi nie służą,choć mają dobre składy to i tak jest zawsze jakieś "ale.Whamisa nie polecam kto ma skłonności do zapychania.

Bardzo długo zastanawiałam się nad kupnem tego kremu. Przez dłuższy czas ciężko było go dostać na polskich stronach lub cena była naprawdę zaporowa. W końcu udało mi się go upolować na promocji. Markę Whamisa cenię za wspaniałe składy. Kilka kosmetyków od nich przewinęło się przez moją kosmetyczkę i do tej pory sprawdzały się świetnie. Oczekiwania zatem miałam duże - a raczej wyobrażenia... Krem na dosyć gęstą konsystencję, jest tępy przy nakładaniu. Jednak po kilku aplikacjach nie sprawia to większego problemu. Biorę to teraz bardziej jako plus - krem jest naprawdę mega wydajny! Niestety dosyć mocno bieli - trzeba przyłożyć się do nakładania, żeby nie pozostawić białej poświaty na skórze. Nie stosowałam go jeszcze pod makijaż - więc nie jestem w stanie stwierdzić jak i czy w ogóle polubi się z podkładem. Podczas nakładania na skórę może sprawiać wrażenie ciężkiego i tłustego. Ale wbrew pozorom uczucie to dosyć szybko znika i w całodziennym noszeniu jest naprawdę lekki. Jednak na pewno nie daje wykończenia matem! :) Nie zapycha, nie powoduje wysypu niespodzianek na skórze - nawet przy cerze problematycznej jak moja. Wiem, że to jedynie krem SPF - ale brakuje mi tutaj efektu WOW, którego oczekiwałam. Działanie kremu jest poprawne, skład świetny. Jednak za tą cenę liczyłabym chociaż na ciut więcej... :)