Ma w sobie sporo dobrego. Polecam przy cerze mieszanej!
Toników do twarzy używam od czasów gimnazjalnych i nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji twarzy. Na mojej półce przewinęło się ich zatem już sporo, co nie znaczy, że wszystko trafiło już w moje ręce. Z marką Ava to akurat moje pierwsze spotkanie i aby dowiedzieć się co z tego wynikło to zapraszam do lektury.
Na wstępie jeszcze zaznaczę, że moja cera jest mieszana, 30+. Strefa T wręcz kocha się świecić za to policzki lubią przesuszać i bądź tu człowieku mądry... Trądziku nie doświadczyłam, ale rozszerzone i zablokowane pory, zaskórniki już tak, czasem wyskoczy jakiś nieprzyjaciel i na koniec piegi.
Opakowanie to plastikowa butelka, taka trochę spłaszczona, o pojemności 250 ml w białym, zupełnie nieprzeźroczystym kolorze, co powoduje, że jednak możemy mieć trudności z kontrolowaniem ubywania kosmetyku. Zamknięcie to sporych rozmiarów korek z zatrzaskiem, który dobrze chroni przed wylaniem. Otwór jest delikatnie wypukły, a jego wielkość w sam raz, aby wygodnie, bezproblemowo dozować odpowiednią ilość płynu. Szata graficzna jest stonowana, bez przepychu. Dominuje minimalizm, brak pstrokatych, barwnych obrazków. W górnej części etykiety nazwa marki oraz jej logo, a poniżej nazwa produktu z głównymi cechami produktu. Kolorystyka głównie w odcieniach zieleni oraz bieli. Patrząc na produkt to wszystko ma przekonać nas, że rzeczywiście mamy doczynienia z profesjonalnym tonikem. Zapach jest dobrze wyczuwalny, intensywny, za co z pewnością odpowiadają zawarte w składzie olejki eteryczne - mięty i drzewa herbacianego. Mogłoby się wydawać, że będzie szczypać w oczy, ale nic takiego się nie dzieje. Zapach dla mnie bardzo przyjemny, świeży, idealny na lato. Tonik standardowo ma konsystencję płynną, jak woda i jest koloru bezbarwnego. Wydajność określiłabym na dobrym poziomie - używając zazwyczaj 2 razy dziennie wystarczył na jakieś 2-3 miesiące.
Toniku, jak już wspomniałam używałam codziennie rano, aby odświeżyć twarz po nocy i pozbyć się sebum oraz wieczorem po użyciu żelu czy płynu micelarnego, a przed nałożeniem kremu. Służył mi do tonizowania, czasem pozbycia się efektu ściągnięcia po myciu żelem czy odświeżenia w ciągu dnia (zwłaszcza latem). Nasączałam nim wacik i przemywałam całą twarz omijając oczywiście okolice oczu. Ogólnie z jego działania byłam zadowolona. Skóra po nim nie lepiła się, była dobrze oczyszczona, odświeżona. Twarz była gładka w dotyku, pozostawała przyjemnie matowa bez nadmiaru sebum, pory były ściągnięte, nie czułam nieprzyjemnego napięcia skóry czy przesuszenia. Rzadziej także pojawiały się wypryski, a więc działanie antybakteryjne jak najbardziej na plus. Podsumowując to co obiecał producent wg mnie w większości zostało spełnione bo nie do końca jestem pewna co do ujednolicenia kolorytu, ale na tym jakoś bardzo mi nie zależy. Co ważne tonik nie podrażnił ani nie uczulił mnie, chociaż muszę przyznać, że takie reakcje rzadko u mnie występują.
To o czym jeszcze muszę się wspomnieć to skład bo producent całkiem się postarał. Przede wszystkim nie Jest długi jak litania i UWAGA brak pozycji "Parfum". Tonik jest oparty na roślinnym środku powierzchniowo czynnym, bez kontrowersyjnych substancji, które mogą nam szczególnie zaszkodzić. Za to sporo dobrego: niacynamid, olejek herbaciany i mięty, kwas salicylowy, wyciąg z liści wierzby białej, ekstrakt z róży japońskiej.
Tonik zakupiłam w mojej ulubionej drogerii internetowej za 14 zł. Jak za taką cenę dostajemy naprawdę porządny produkt i myślę, że warto po niego sięgnąć. Czy występuje gdzieś stacjonarnie? Szczerze nie widziałam (przynajmniej w Ross), co prawda bardzo się nie rozglądałam, ale przypuszczam, że łatwiej może dostaniemy go w aptece niż drogerii.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie