Focallure Loose Pigment Pigment sypki

W przeciwieństwie do większości cieni/pigmentów sypkich(które w swoim kosmetycznym życiu poznałam) ten z Focallure nie jest miałkim pyłkiem, ale ma formułę dosyć zbitych sporych grudek, w dotyku nieco tłustawych. Trzeba nauczyć się pracować z taką formułą, aplikacja bezpośrednio po nabraniu ze słoiczka może skończyć się problemem z roztarciem na powiece tych grudek, a także turbo dyskoteką na policzkach przez osyp produktu. Najlepiej sobie odrobinkę cienia wysypać do nakrętki, następnie opuszkiem palca nabrać trochę i rozetrzeć na wierzchu dłoni, dopiero tak rozpracowany aplikować na powiekę. Z pędzelkami się nie lubi-ewentualnie do trudno dostępnych miejsc wymagających precyzji sięgam po malutki i zbity języczek i też nim biorę cień roztarty wcześniej na skórze dłoni. Ogólnie ma skłonności do osypywania się, więc zawsze najpierw robimy makijaż oczu, a dopiero później twarzy. W ciągu dnia trochę drobinek migruje też na skórę pod oczami, a także...szkła noszonych przeze mnie okularów, jednak nie w stopniu rażącym czy przeszkadzającym. Trwałość, jak na taką dosyć problematyczną formułę, jest naprawdę dobra-Focallure spokojnie wytrzyma na powiece do 10 godzin, oczywiście powiece dobrze zagruntowanej(gdyż moja jest tłusta oraz opadająca). Nie podrażnia oczu i nie uczula, także tutaj duży plus. Mam odcień Mauve Pearl*-w opakowaniu lilaróż zmiksowany ze złotem, zaś na powiece jest to już głównie złoty blask, gdzieś te nuty fioletu oraz różu giną. Trochę szkoda, aczkolwiek efekt końcowy i tak jest całkiem ładny i można go przy tym stopniować. Nałożony na bazę typu glitter glue daje bardzo mocny blask, w przypadku tej metody trzeba zachować umiar i ostrożność-dokładać malutkimi porcjami i tylko leciutko wklepywać. A wszystko dlatego, że łatwo przekroczyć nim granice między tafla migoczącego koloru/foliowa jednolita skorupka podkreślająca każde załamanie skóry. Drugi sposób to wklepanie malutkiej ilości pigmentu na powiece zagruntowanej zwykłą bazą oraz matowym cieniem. Ze względu na nieco cieplejszy charakter posiadanego przeze mnie odcienia, najlepiej komponuje się on z cieniami w odcieniach różu/cieplejszych brązów/moreli lub brzoskwini. *gama kolorystyczna tej serii pigmentów może nie jest jakaś bardzo liczna, ale za to ciekawa, chociażby Blue Brown(który zapewne ma być odpowiednikiem słynnego żuczka numer 85 z Inglota), intrygujący morski Aqua, miałam też okazję używać Rose Gold(który ostatecznie dla mnie był dużo dużo za ciepły). Szkoda tylko, że ostatnio większość kolorów nie jest dostępna na stronie.

Jeden z tych kosmetyków dostępnych na Aliexpress, na który na prawdę warto zwrócic uwagę. Są tanie w porównaniu z pigmenatmi dostępnymi w PL, a jakościowo nie odbiegają od nich, często nawet sprawdzają się lepiej od niektórych. W słoiczku mamy 10 ml produktu. Zacznę od tego, że mają świetną formułę, na pierwszy rzut oka grudki wydają się dosyć duże, ale są delikatne i mięciutkie. Dzieki temu ten pigment cudownie rozprowadza się po powiece. Ja nakładam najczęściej palcem bezpośrednio na powiekę i trzymają się super przez cały dzień, ale żeby uzyskać bardziej profesjonalny efekt warto nakładać je na bazę (polecam pędzelkiem języczkowym). Trwałość jest bardzo dobra. Mają bardzo dobrą pigmentację. Nie osypują się. Nie uczulają i nie podrażniają oka. Pięknie połyskują na powiece, ładnie odbijają światło. Posiadam kilka kolorów (nr 12,13,17), ale na pewno wypróbuję też inne, bo jest na prawdę duży wybór. Polecam.

Pigment Focallure miałam okazję poznać na kursie wizażu. Pierwsze wrażenie po otwarciu pojemniczka nie zakłada, że da się uzyskać nim piękny efekt ponieważ wygląda na grubo zmielony, ale to na szczęście złudne wrażenie, bo pigment bardzo dobrze się rozprowadza na powiece. Używany z bazą pod pigmenty NYX. Nie rolował się, przykleił się dobrze bez dziur czy innych ubytków. Dodatkowo przy pojemności pojemniczków to bardzo dobra inwestycja.