Pomimo fajnego składu i sympatii do OnlyBio, tego kosmetyku nie mogę zdzierżyć.
Lubię używać olejków po myciu, jeszcze na mokrą skórę, potem nadmiar usuwam ręcznikiem i voila. Tu niestety taka opcja się nie sprawdziła, pomimo początkowego, dobrego wrażenia.
Olejek ma gęstą konsystencję, od razu przypomina mi olejek żelowy od Hagi. Niestety dalej już podobieństw nie ma. O ile nakłada się łatwo, to jest typowym tłuścioszkiem. Ok, olejek jest tłusty i nie ma co dyskutować. Trudno od oleju wymagać lekkej formuły, choć i takie są. Drobinek jest bardzo dużo i są w formie dość sporych opiłków. Mam tu na myśli typowe złote drobinki, a nie taflę. Może nie jest to brokat, ale typowa drobina. Niezbyt podoba mi się ten efekt, ale olejek kupiłam już na jesień, bo bardziej zależało mi na działaniu niż blasku.
Niestety to co najbardziej mnie denerwuje do uczucie tępej, matowej skóry. Normalnie nie mogłam wciągnąć piżamy, do tego stopnia skóra jest tępa. To uczucie wkurzało mnie nawet w nocy, bo czułam, że piżama nie chce współpracować z ciałem, co ogranicza swobodę. Wiem, że to brzmi dziwnie :), ale to naprawdę nieprzyjemne uczucie. Rano to samo, spodnie nie współpracują, tylko hamują na nogach, co sprawia, że nie jest mi wygodnie w ubraniu.
Skóra w dotyku jest strasznie matowa, jakbym ją utrwaliła pudrem matującym. Te drobiny wyglądają karykaturalnie na matowej skórze, która nie ma w sobie ni krzty blasku. Po dotknięciu skóry na palcach zostaje coś a la suchy szampon.
Produkt zawiera tlenek cyny, który jest wykorzystywany, jako substancja matująca w pudrach i kosmetykach do cery tłustej, więc chyba on jest winowajcą. Zupełnie niepotrzebne matowienie, bo sam olejek mógłby się fajnie sprawdzić.
Co do właściwości pielęgnacyjnych nie mam zarzutów, na plus wygodna pompka, ładny zapach, jednak cała reszta sprawia, że nie mam ochoty używać tego produktu i resztę wykorzystam może do olejowania włosów:( Do ciała nie, nie i jeszcze raz nie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie