BingoSpa Maska do twarzy z kompleksem algowym (nowa wersja) 

Pierwszy raz w życiu miałam styczność z algami świeżymi, gdzie sama robiłam sobie maseczki i efekty były wtedy zachwycające. Do tego "gotowca" podchodziłam więc sceptycznie, ponieważ nie dopuszczałam do głowy, że będzie on chociaż trochę tak dobry jak świeże algi i domowa maseczka. Jednak jestem pozytywnie zaskoczona. Mam cerę normalną, która zazwyczaj nie sprawia większych problemów, potrzebuje jednak trochę odżywienia. Maska Bingospa spowodowała, że skóra stała się satysfakcjonująco nawilżona i nieco zregenerowana, wygładzona. Fajnie sprawdza się w moim przypadku przed makijażem, wydaje się, jakby nieco rozjaśniała cerę. Nie są to co prawda tak duże efekty jak po domowej roboty masce z alg, ale i tak jest dla mnie bardzo fajna! No i wydajna, a samo opakowanie jest bardzo wygodne. :)

Mając dobre doświadczenia z innymi produktami BingoSpa, postanowiłam również sięgnąć po tę maskę, kierując się obietnicami jej działania w momencie, kiedy skóra mojej twarzy potrzebowała regeneracji oraz nawilżenia. Już po pierwszym użyciu moje odczucia były negatywne. Dałam jej jeszcze kilka razy szansę, ale niestety nic się w tej kwestii nie zmieniało. Maska ma konsystencję gęstego żelu. Niezbyt łatwo ją równomiernie rozprowadzić. Zapach bardzo intensywny i zarazem dziwny. Trudno się do niego przyzwyczaić. Po nałożeniu maski na twarz momentalnie pojawiało się u mnie nieprzyjemne uczucie "szczypania" i pieczenia skóry oraz łzawienie oczu, nie mijające do końca aplikacji, którą niejednokrotnie musiałam z tego właśnie powodu skracać. Nawet po odczekaniu sugerowanych 15 minut po zmyciu, brak jakichkolwiek efektów. Skóra nie była ani nawilżona, ani zregenerowana, dotleniona, a już tym bardziej zmarszczki nie zostały wygładzone, a tak właśnie miało się dziać za sprawą zawartego w niej ekstraktu z pięciu alg i kolagenu. Nie wiem, być może nie jest to produkt dopasowany do mojej skóry. W każdym bądź razie odstawiłam go z czystym sumieniem.