Używanie kremów z filtrem mam we krwi. Mój tata ma uczulenie na słońce, więc odkąd pamiętam miałam w domu szeroki wybór tego typu produktów. I tak jakoś naturalnie się do nich przekonałam. Po urodzeniu dziecka nie wyobrażałam sobie, że mogłabym wyjść z nim na słońce bez ochrony przeciwsłonecznej. Szukałam czegoś delikatnego, przeznaczonego od pierwszych dni życia. Poza tym często też używam go na sobie, więc wspomnę o mojej cerze: mieszana i wrażliwa, z przetłuszczającą się strefą T.
Opakowanie to jego pięta achillesowa. Jest kilka rzeczy do poprawy, bo naprawdę utrudniają one użytkowanie. Po pierwsze pompka. Naprawdę złej jakości. Ciężko się ją naciska, pierwsza porcja jakoś w miarę wychodzi, ale później już nie „odbija”, trzeba ją podwadzać do góry, żeby móc zaaplikować kolejne dozy. Zdarza się też, że się zapowietrza, trzeba kilkanaście naciśnięć, żeby się odblokowała. Poza tym lubi plunąć kremem. Bardzo trudna w obsłudze, ponosi mi często ciśnienie. Ponadto opakowanie nie jest transparentne, przez co totalnie nie mam pojęcia, kiedy się skończy. A że nie jest to produkt dostępny od ręki, trzeba go zamawiać online, to dobrze byłoby wiedzieć chociaż mniej więcej, kiedy trzeba się zaopatrzyć w kolejne opakowanie. Te dwie kwestie sprawiają, że obniżam ocenę o całą gwiazdkę. Poza tym szata graficzna jest w porządku, na pierwszy rzut oka widać, że jest to produkt dedykowany najmłodszym. Wszystkie niezbędne informacje znajdziemy z tyłu. Etykieta dobrej jakości, sama się nie niszczy, chociaż ostatnio mój niemowlak dość mocno naruszył ją swoimi ząbkami :) Pompka zabezpieczona jest plastikową nakładką. Jest to też produkt higieniczny, bo w opakowaniu mamy zastosowaną opcję airless.
Na szczęście im dalej, tym coraz lepiej. Zacznijmy od formuły. Jest to krem o barwie białej i delikatnym, typowym dla produktów przeciwsłonecznych zapachu. Konsystencja jest lekka, gładko się rozprowadza, szybko wytrącając biały kolor, nie pozostawia widocznej powłoki. Sprawnie się wchłania i nie lepi się, ale oczywiście zostawia wyczuwalna warstwę. Ze zmywaniem nie mam większych problemów, radzi sobie z tym każdy produkt myjący. Wydajność jest dobra, mam go już kilka miesięcy, używam zawsze na moim dziecku i często na sobie, nie tylko na twarzy, ale też ciele i wciąż mi się nie skończył. Nakładam dość szczodrze, chociaż nie bawię się w jakieś odmierzania ilości. Nie ponawiałam w trakcie dnia aplikacji i też doskonale chronił. Skład jest naturalny i bogaty w oleje. Ochroną przeciwsłoneczną są tutaj filtry mineralne, czyli tlenek cynku i dwutlenek tytanu, dzięki czemu produkt działa od razu po aplikacji, nie musimy czekać z wyjściem na słońce. Dostępność jak już wspominałam nie jest najlepsza, bo stacjonarnie chyba nigdzie nie da się go dostać. Za to w internecie znajdziemy go w kilku sklepach internetowych, z czego prawie zawsze jest gdzieś jakaś promocja. Rozstrzał cen jest duży, można go kupić już od 40 zł, kończąc na około 70 zł.
Wisienką na torcie jest oczywiści jego działanie. Jaki on jest skuteczny! Serio, z żadnym kremem nigdy nie czułam się aż tak bezpiecznie. Jak już wspominałam używałam go zarówno na sobie, jak i moim maluszku. Co do mnie, zauważyłam jego działanie, kiedy aplikowałam go na przedramionach, ale o dłoniach już zapominałam. I po kilku dniach zobaczyłam, jak bardzo mam opalone dłonie, natomiast przedramiona wcale a wcale. Nakładałam również na twarz, często pod makijaż. Świetnie się w tej roli odnajduje, nie przetłuszcza makijażu, podkład bardzo dobrze się na nim trzyma, nic nie spływa ani się nie warzy. Co ważne, nie zapycha. Nie podrażnia też okolicy oczu – moje są wyjątkowo wrażliwe i często na tego typu produkty reagują pieczeniem i łzawieniem. Jeżeli chodzi o moje niemowlę, to smarowałam całe jego odsłonięte ciało, czyli twarz, ręce i nogi. Absolutnie nic nie podrażnił tak delikatnej skóry i oczywiście perfekcyjnie ochronił przed poparzeniami. Po kilku ciepłych miesiącach ma skórę lewie muśniętą słońcem, ale w taki zdrowy sposób. Podsumowując - produkt jest naprawdę bardzo dobry. Przy fajnym, funkcjonalnym opakowaniu byłby moim hitem. Jednak i tak z czystym sumieniem polecam, nawet do użytku tylko na własnej skórze.
Zalety:
- rewelacyjnie chroni przed słońcem
- według zapewnień producenta chroni przed UVA i UVB
- szybko się wchłania
- nie lepi się
- nie porozstawia białej powłoki
- nie podrażnia, nie zapycha
- jest mineralny
- chroni od razu po aplikacji
- można go używać już od pierwszych dni malucha
- świetnie sprawdza się pod makijaż
- nie szczypie w oczy
- wydajny
Wady:
- opakowanie, nie widać zużycia
- pompka, zacina się, opornie dozuje produkt
- dostępność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie